Blisko ludziWaginocentryzm mistyczny. Polki dały się nabrać na moc kryształowych jajeczek

Waginocentryzm mistyczny. Polki dały się nabrać na moc kryształowych jajeczek

Kilka lat temu wyszły z podziemia obskurnych sex shopów. Producenci obiecywali, że odrobina wytrwałości wystarczy, by każdy cienki papieros wydał się cygarem. Na kulki gejszy rzuciły się młode dziewczyny, matki Polki i panie w wieku przedemerytalnym. Teraz zyskały godnego następcę.

Waginocentryzm mistyczny. Polki dały się nabrać na moc kryształowych jajeczek
Źródło zdjęć: © 123RF
Helena Łygas

14.05.2019 | aktual.: 14.05.2019 21:28

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wyćwiczone przy pomocy kulek gejszy mięśnie dna miednicy miały zakończyć problemy z nietrzymaniem moczu, zapewnić orgazmy jak nigdy wcześniej i być gwarancją niewypadających na starość macic. I choć wyżej wymienione rzadko kiedy wypadają w dosłownym tego słowa znaczeniu, ich odczuwalne obniżanie się, nie jest bynajmniej legendą miejską.

Niedawno do arsenału rzeczy, które kobiety wkładają sobie do pochwy w nadziei na cuda, dołączyły jajka. Rozmiarem przypominają raczej te przepiórcze niż kurze, a wykonane są z naturalnych kryształów. Oprócz mocnej pozycji w panteonie obowiązujących trendów, kolorowe kryształy mają też właściwości zgoła magiczne.

Jadeit - przyjaciel każej waginy

Jeden z polskich dystrybutorów jajeczek skrupulatnie opisuje działanie poszczególnych kamieni.

I tak, panie, które pragną lepiej spać i mniej się stresować powinny przechadzać się z jajem ametystowym (179 zł). O 50 złotych tańszy różowy kwarc jest kamieniem "bezinteresownej miłości", a nosząc (i znosząc) wykonane z niego jajo "oczyścimy emocje", cokolwiek miałoby to oznaczać w praktyce.

Najdroższe jest jajko z jadeitu nefrytowego. Nie ma aspektu, w którym nie wspomogłoby noszącej. Napełnia miłością, pomaga w biznesie, a nawet w odkrywaniu siebie. W życiu nie ma jednak nic za darmo. Za "królową wszystkich jajek Yoni" trzeba zapłacić bagatela 249 złotych. Cóż, jeśli chcesz dbać o swoją pochwę tak, jak robiła to Cesarzowa starożytnych Chin, tanio być nie może.

Dalej w opisie ciemnozielonego jajka czytamy, że kryształ: "doskonale nadaje się dla ochrony, wzmocnienia sił, do odpieranie negatywnych energii i zniechęca do ograniczania się (np. w wydawaniu krocia na jajka dopochwowe).

Pomaga też wykorzystać naturalną mądrość do podejmowania złożonych decyzji z większym rozeznaniem i łatwością – zachęca mętnie dystrybutor.

Rewiry Joni

Tak mało mistyczne określenie jak "pochwa" nie ma racji bytu w marketingu jajeczek. Tutaj układ rozrodczy kobiety to "joni". W sanskrycie tak określa się żeńskie narządy rozrodcze. Nie tylko w Kamasutrze, ale też w rozumieniu religijno-duchowym. Joni oznacza "źródło życia", ale też "łono", "źródło", "naczynie", a nawet "początek".

Podobno jajeczko jadeitowo-nefrytowe jako jedyne nadaje się do noszenia cały dzień lub noc. Dość podejrzana porada, biorąc pod uwagę, że trening mięśni dna miednicy przy użyciu kulek gejszy z atestami zaleca się zaczynać od 10 minut dziennie. Nie wspominając już, że kupując kulki otrzymujemy precyzyjną informację o ich wadze, na co w przypadku większości jajeczek, nie mamy co liczyć.

Tak więc zaczynamy nosić w pochwie coś, co ładnie wygląda, zostało opakowane w woreczek i historyjkę z podpórką z hasła "starożytność". Ale pewnie w czasach, w których nie umieliśmy zrobić cesarskiego cięcia tak, żeby nie uśmiercić przy okazji matki, ani nie znaliśmy penicyliny, pochwy kobiet były szczęśliwsze. W końcu przepływała przez nie energia Chi (według medycyny chińskiej "siła życiowa").

"(…)To nie jest praktyka, która sobie powstała od tak. Ta praktyka funkcjonuje od czasów starożytnych. Przez tysiące lat stosowana przez kobiety. Fizjo myślą, że to są mega ciężkie kamienie. Ciekawe, że jakoś tampona nie doradzają wyjąć po 10 minutach, to jest dokładnie ta sama logika myślenia. (…)TAK, jajeczka to konkurencja dla fizjoterapeutów w pewnym sensie" – broniła jajeczek właścicielka sklepu, kiedy jedna z internautek doradziła skonsultowanie ich używania ze specjalistą.

I choć tego rodzaju storytelling rzeczywiście ma szanse trafić do miłośniczek tarota i bestsellerowej książki "Biegającej z wilkami", trudno oprzeć się wrażeniu, że noszenie kamienia w pochwie tylko dlatego, że 5000 lat temu robiły to Azjatki, wydaje się praktyką co najmniej podejrzaną.

Przeczytaj także:

Magia wątpliwa

O takich "ćwiczeniach" nienajlepsze zdanie ma Anna Kwiatkowska, magister fizjoterapii specjalizująca się w fizjoterapii uroginekologicznej. Jej zdaniem korzystanie z jakichkolwiek gadżetów do ćwiczeń mięśni Kegla, może przynieść więcej szkód niż korzyści, jeśli nie są dostosowane do dna miednicy danej kobiety. A szanse na samodzielny, poprawny dobór takiego gadżetu są niewielkie.

- Mięśnie dna miednicy składają się z trzech warstw: powierzchownej, środkowej i głębokiej. U fizjoterapeuty uroginekologicznego sprawdza się jak pracują wszystkie trzy warstwy. Nie każda kobieta, która czuje, że napina mięśnie, robi to prawidłowo i w tej warstwie, w której powinna. Kulki gejszy, czy właśnie tego typu jajeczka radziłabym stosować wyłącznie jako uzupełnienie kompleksowej terapii zaleconej przez fizjoterapeutę – tłumaczy Kwiatkowska.

Pacjentkom, które pytają o domowe ćwiczenia przy pomocy "pomocy", tłumaczy to obrazowo. Mięśnie dna miednicy są w końcu takimi samymi mięśniami, jak każde inne. No a przecież nikt nie chodzi przez cały dzień ze sztangą w dłoni. Takie "ćwiczenie" raczej deformuje mięśnie niż wspomaga ich prawidłowy rozwój.

- Mięśnie dna miednicy są z natury elastyczne i takie powinny pozostać. Ich funkcją jest też reagowanie na to, co dzieje się z ciałem. Przykładowo kiedy kobieta kicha lub kaszle, dochodzi do dużego napięcia w jamie brzusznej. Mięśnie dna miednicy są wówczas rodzajem trampoliny dla narządów wewnętrznych, czyli mają się najpierw napiąć, a później rozluźnić – objaśnia fizjoterapeutka.

Kobiety, które noszą przez wiele godzin kulki gejszy czy jajeczka dopochwowe i mają bardzo napięte mięśnie dna miednicy, mogą w ten sposób je nadwyrężyć. Żeby ćwiczyć prawidłowo jakiegokolwiek mięśnie, trzeba je nie tylko napinać, ale i rozluźniać. U kobiet, które intensywnie ćwiczyły przy użyciu kulek czy jajeczek, może dojść do znacznych naderwań mięśni, a nawet poważnych pęknięć, które mogą prowadzić do nietrzymania gazów i stolca. Ostrzeżeń przed tego typu powikłaniami na żadnej ze stron oferujących jajeczka joni czy kulki gejszy rzecz jasna nie znajdziemy.

Dzwonić jak gejsza

Nie bez kozery kulki dopochwowe są nazywane kulkami gejszy. Jak sama nazwa wskazuje, nosiły je japońskie kurtyzany. Ówczesne kulki delikatnie podzwaniały, zdradzając profesję noszących. Ten motyw znany jest z pewnością fanom anime, gdzie czasem pojawiają się postacie kobiet chodzących w rytmie dzwoneczków.

Współcześnie kobietom wmawia się, że powinny ćwiczyć z kulkami dla własnego zdrowia i przyjemności. To mit. Japonki nie ćwiczyły bynajmniej dla własnego zdrowia, ale dla przyjemności kochanków, których obsługiwały.

- Rzeczywiście kobieta o bardzo napiętych mięśniach dna miednicy może sprawiać wrażenie "ciaśniejszej", więc w teorii współżycie z nią może być przyjemniejsze dla partnera. Ale wszystkie obietnice producentów o zwiększeniu przyjemności kobiet, można włożyć między bajki. Przykurczone mięśnie są gorzej ukrwione, a co za tym idzie stosunek jest mniej przyjemny, bo czucie w pochwie zostało zaburzone. Większości kobiet łatwiej osiągnąć orgazm, kiedy rozluźniają mięśnie pochwy – dodaje Anna Kwiatkowska.

Oczywiście to nie tak, że kulki gejszy czy jajeczka joni będą szkodliwe dla wszystkich kobiet, ale zaledwie niewielki ułamek zna swoje ciało na tyle dobrze, żeby bez pomocy fizjoterapeuty dobrać ich ciężar, długość i typ ćwiczeń.

- Używanie krysztalowego jajeczka na problemy z mięśniami dna miednicy bez konsultacji ze specjalistą, ma mniej więcej tyle sensu, co obciążanie chorego kolana ciężarkami z kamieni w nadziei, że je uleczą - konkulduje fizjoterapeutka.

Moda na odkrywanie i celebrowanie kobiecości "jak przed wiekami" bierze się częściowo z poczucia braku. Nie od dziś podnosi się problem braku należytego zbadania herstorii, czyli dziejów kobiet, opowiedzianych z kobiecej perspektywy. Herstoria ("her" – ang. "jej") to termin ukuty w opozycji do słowa "history", brzmieniowo tożsamego z "his story", czyli "jego historii".

Być może to poszukiwania czysto tożsamościowe. W czasach rosnącej płynności ról płciowych, poszukujemy czegoś, co byłoby wyłącznie kobiece, a jednocześnie nieprzefiltrowane przez męskie wyobrażenia i spojrzenia.

Oprócz kryształowych jajeczek na rynku można znaleźć też m.in. dilda do "yoni mappingu", czyli masażu intymnego, fallusy z glinki, które mają "rozpuszczać się obkurczając ścianki pochwy" czy wreszcie mieszanki ziół, które zalewa się wrzątkiem i okadza krocze.

Waginocentryczne praktyki i warsztaty pomagają kobietom poczuć się lepiej we własnym ciele. Problem zaczyna się, kiedy do akcji wkraczają tyle umistycznione, ile niemające zaplecza teoretycznego samozwańcze propagatorki. Kryształowe jajeczka są przepiękne, jednak mimo wszystko bezpieczniej używać ich do robienia zdjęć na Instagram niż do noszenia w sobie. No chyba, że planuje się rozpoczęcie kariery gejszy.

Przeczytaj także:

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta