Wakacje w mieście
Jak zagospodarować wolny czas dzieci spędzających wakacje w mieście?
01.07.2008 | aktual.: 31.05.2010 20:36
Nie wszystkie dzieci wyjeżdżają na wakacje. Dzieje się tak z wielu powodów. Rodzice mogą nie mieć pieniędzy lub czasu. Być może za późno zaczęli szukać odpowiedniej dla całej rodziny oferty lub liczyli, że wyślą malucha na kolonie, ten jednak stanowczo odmawia wyjazdu bez mamy i taty.
Coraz modniejsze stają się wyjazdy na wakacje w ciągu roku szkolnego, kiedy rodzicom łatwiej o urlop, ceny wycieczek organizowanych przez biura podróży są niższe, a temperatura panująca w tzw. ciepłych krajach jest znośna nawet dla człowieka żyjącego na co dzień w klimacie umiarkowanym.
Pozostają jeszcze dzieci, które wyjadą gdzieś z rodzicami, albo i bez, ale i one nie będą wylegiwać się na plaży, czy wspinać po linie na obozie wytrzymałościowym przez całe dwa miesiące. Maluchy zawsze można wysłać do rodziny, do babci czy jakiejś ciotki, ale przecież nie pozbędziemy się ich w ten sposób na osiem tygodni. Kiedyś trzeba zmierzyć się z tym problemem: jak zagospodarować wolny czas dzieci spędzających wakacje w mieście? Co zrobić, by nie chodziły po ulicach i z nudów nie znajdowały sobie niebezpiecznych rozrywek?
Zanim odpowiemy sobie na to pytanie, musimy uświadomić sobie jedną bardzo ważną rzecz. Dzieci w wakacje potrzebują trochę luzu. Owszem, perspektywa lipca i sierpnia bez jakichkolwiek planów nie jest specjalnie kusząca, ale pod żadnym pozorem nie można przesadzić w drugą stronę. Zanim ułożymy maluchowi grafik, według którego będzie musiał wstawać o 7 rano, a wolny czas będzie miał dopiero po 16, dobrze się nad tym zastanówmy. Po pierwsze – dziecko może nie poczuć, że ma wakacje, za to uświadomi sobie, że ma przesadnie ambitnych rodziców. Po drugie – nasze latorośle potrafią zająć się same sobą.
Wynajdują sobie zabawy, biegają po podwórku rekompensując sobie w ten sposób miesiące dyscypliny i nauki. Nie zwalania nas to z konieczności zaplanowania choć drobnych wakacyjnych atrakcji, w przeciwnym razie dziecko będzie zahipnotyzowane przez telewizor. Chodzi o to, by znaleźć równowagę między swobodą, której nasz maluch potrzebuje, a zajęciami, które sprawią, że się nie wynudzi. Oczywiście bardzo dużo zależy od zasobności naszego portfela.
Dzieci można wysłać na półkolonie – zajęcia przedpołudniowe organizowane zwykle w szkołach, przedszkolach lub świetlicach. Półkolonie prowadzone są przez nauczycieli i wychowawców, którzy dwoją się i troją, by jak najlepiej zająć maluchy, a jednocześnie, by te nie czuły się jak w szkole, bo przecież wakacje mają dać od niej wytchnienie. Urządzane są warsztaty plastyczne, lekcje gry w ping ponga, wyjścia na basen, zajęcia teatralne, muzyczne, itp. Możemy pomyśleć o posłaniu dziecka na zajęcia nadobowiązkowe, ale tylko pod warunkiem, że nie ma ono nic przeciwko takiemu spędzaniu wakacji. Argumentów przemawiających „za” jest sporo.
Dziecko czegoś się nauczy, nie będzie się nudzić, pozna nowych kolegów, a nauka pobierana w ciągu wakacji przychodzi łatwiej. Jest też oczywiście kilka minusów. Ładna pogoda nie skłania do wkuwania słówek. Wakacje są po to, by głowa trochę odpoczęła. Zawsze istnieje ryzyko, że zapłacimy za wakacyjny kurs angielskiego, a potem dowiemy się, że dziecko robiło sobie regularne wagary, bo kto to myślał uczyć się w wakacje? W każdym większym mieście znajduje się basen, a w tych, których go nie ma i tak jest gdzie się wykąpać, choćby w jeziorze. Postarajmy się zabrać tam dzieci, by mogły wykorzystać ładną pogodę i poczuć, że mają wakacje.
Zabierz dziecko na wycieczkę po jego własnym mieście. Pokaż mu zabytki, przejdźcie się do muzeum. Maluchy będą się cieszyć, że zapracowani rodzice coś z nimi robią, a Ty stworzysz okazję, by poznały dobrze miejsce, w którym mieszkają. Z ręką na sercu – kiedy ostatnio zabrałaś je gdzieś indziej niż do centrum handlowego czy kina? Możesz też zorganizować coś, czego normalnie nie robicie, np. wyjazd na piknik za miasto. Wybierzcie się na wycieczkę rowerową. Wypożycz rolki i wybierzcie się do parku. Nie trzeba wiele, wystarczy odrobina inwencji.