Blisko ludziWesele bez alkoholu – to możliwe?

Wesele bez alkoholu – to możliwe?

Wesele bez alkoholu... Niektórzy na samą myśl o tym dostają gęsiej skórki, inni poczytują to za ekstrawagancję. Jeszcze inni nie mogą sobie wyobrazić przyjęcia po ślubie, w formie tak odbiegającej od stereotypu, czyli… kilkudziesięciu osób stłoczonych przy stole, na którym stoją flaszki wódki weselnej, wielkiej sali, muzyki biesiadnej i pijanego wujka Mietka, który zaczepiającego twoje koleżanki ze studiów. Tak jednak nie musi być!

Wesele bez alkoholu – to możliwe?
Źródło zdjęć: © 123RF

13.03.2012 | aktual.: 06.08.2018 13:40

Wesele bez alkoholu... Niektórzy na samą myśl o tym dostają gęsiej skórki, inni poczytują to za ekstrawagancję. Jeszcze inni nie mogą sobie wyobrazić przyjęcia po ślubie, w formie tak odbiegającej od stereotypu, czyli… kilkudziesięciu osób stłoczonych przy stole, na którym stoją flaszki wódki weselnej, wielkiej sali, muzyki biesiadnej i pijanego wujka Mietka, który zaczepia młode dziewczyny. Tak jednak nie musi być!

Jak wygląda wesele bezalkoholowe? Jak wyjaśnia Mateusz, twórca serwisu abstynenckiego abstynenci.pl, nie ma na nim ani kropli alkoholu! Jeśli młoda para zamierza wznosić toasty szampanem, to wesele nie ma już prawa do miana „bezalkoholowego”. Ten sam autor, abstynent z przekonania, radzi, żeby o organizacji wesela bezalkoholowego ostrzegać gości w zaproszeniach, aby nie byli zaskoczeni i potem nie zgłaszali pretensji o brak napojów wyskokowych. Idzie nawet o krok dalej i proponuje wypraszać tych gości, którzy napiją się na własną rękę, jak licealiści na studniówce, co czasem się zdarza.

„Na weselu bezalkoholowym, na którym byłam, kelner podrzucił nam wódkę w butelce po toniku – mówi Kasia z Poznania. Było nieco drętwo, trzeźwi goście poszli spać po oczepinach, ale ci, co mieli alkohol, bawili się do późna!” Zdanie Kasi jest tylko jednym z wielu poglądów na ten temat. Czy alkohol na weselu to konieczność?

Skąd to przywiązanie do toastów i wódki weselnej? „Opijanie” wszelkich okazji stanowi niestety polską, a właściwie słowiańską tradycję. Urodziny, zdawanie egzaminów i zdobycie nowego mieszkania („parapetówka”), a nawet narodzenie dziecka („pępkowe”) muszą być suto zakropione. Wesele to ukoronowanie tego zwyczaju: bardzo poważna, najczęściej jednorazowa okazja, na dodatek zbierająca w jednym miejscu rodzinę i znajomych.

Dla wielu ludzi usunięcie z wesela wina, wódki i szampana oznacza sytuację, którą można porównać do tej, kiedy nie zamówiono cateringu i kazano gościom siedzieć przy krakersach. Z drugiej strony wielu Polaków narzeka, iż to smutne, że „nie potrafimy się bawić bez alkoholu”. Źródłem tego jest naturalnie nie tylko tradycja.

Wyobraźmy sobie, że, jak na przeciętnym weselu, jesteśmy stłoczeni na relatywnie niewielkiej przestrzeni z dalszą rodziną, dawno niewidzianymi znajomymi z rodzinnego miasta i zupełnie obcymi gośćmi pana młodego. Wszyscy są odświętnie ubrani, strzelają nerwowo oczami na boki, panuje podniosły nastrój. Jak w takim środowisku się odprężyć i ruszyć beztrosko w tany? Dla wielu ludzi jest to zwyczajnie niemożliwe bez kieliszka „dla kurażu”.

Co wobec tego proponują sojusznicy zabawowej abstynencji? Wesele bez alkoholu musi być odpowiednio zorganizowane – tak zaleca m.in. ksiądz prałat Władysław Zązel, proboszcz parafii Kamesznica w diecezji bielsko-żywieckiej. Jest on inicjatorem spotkań „Wesela Wesel”, które promują nie tylko wesela bezalkoholowe, ale życie w trzeźwości w ogóle. Ksiądz Zązel już w latach 70-tych dostrzegł, jakie szkody wśród górali wyrządza kultura picia, i od tamtego czasu działa na rzecz trzeźwości w swojej parafii i na świecie.

Promowany przez niego model życia w trzeźwości nie jest wyłącznie religijny i stawia nie tyle na wyrzeczenia, co dążenie do doskonałości, intelekt, zaangażowanie i samoorganizację uczestników. Dlatego na weselu bezalkoholowym musi być dobry wodzirej, dobra muzyka i ludzie chcący się bawić, którzy poderwą innych do zabawy.

Szczególnie to pierwsze: dobry wodzirej pozwoli nam uniknąć biesiadnych zabaw typu „przeciąganie jajka przez nogawkę”, zapanuje nad orkiestrą czy didżejem, dopasuje rozrywki do motywu wesela. A poza tym, będzie wiedział, kiedy pozwolić gościom na chwilę usiąść, a kiedy nie pozwolić im - zejść z parkietu. Nie stawiając na stołach wódki weselnej unikniemy też krępujących incydentów w rodzaju pijanych członków rodziny, chcących się spoufalać. To też sposób na uniknięcie niepotrzebnej kłótni, agresji oraz czyjegoś lądowania twarzą w talerzu z ciastem.

Co jednak zrobić, jeśli nie chcemy zupełnie abstynenckiego wesela? Dobrym rozwiązaniem jest zrezygnować z tradycyjnej wódki weselnej i zamiast tego postawić na inne trunki w rodzaju wina, smakowych alkoholi wysokoprocentowych czy może nawet dobrego piwa. Goście powinni mieć również wybór, co chcą pić. Nie wszyscy lubią piwo czy mocne trunki. Wino powinno być też w różnych rodzajach – białe i czerwone, wytrawne i półsłodkie. Może warto wynająć baristę, który zaserwuje gościom dobrą kawę...

Należy też czuwać nad przebiegiem imprezy. Jeśli zauważymy, że ktoś przesadził z piciem, możemy delikatnie zwrócić mu uwagę lub wydelegować kogoś, żeby go odprowadził lub odciął od źródła trunku. Alkohol jest wszak dla ludzi i może nie tyle zepsuć naszą szczególną okazję, co ją ubarwić!

(ada/bb)

Źródło artykułu:WP Kobieta
weseleabstynencjaślub
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (99)