Wesele do 50 osób? "Na polskim podwórku wciąż wygrywają wielkie bale"
Pola znalazła się w "złotej 50", czyli gronie osób, które państwo młodzi zaproszą na swoje wesele. Zgodnie z wytycznymi na imprezach będzie mogło przebywać właśnie 50 osób. Ze względu na epidemię koronawirusa 27-latka boi się iść na wesele i nie wie, jak odmówić pannie młodej. – Z tej sytuacji jest wyjście – mówi doktor Irena Kamińska-Radomska, specjalista od etykiety.
21.05.2020 | aktual.: 21.05.2020 19:24
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W czwartym etapie luzowania restrykcji rząd zamierza zezwolić na organizację zgromadzeń do 50 osób. Na razie jesteśmy na etapie trzecim, a przejście do kolejnego uzależnione jest od dynamiki pandemii. Choć spekulacje dotyczące wesel na 50 osób pojawiają się coraz częściej, nie zostały one nigdzie formalnie potwierdzone. Jednak państwo młodzi już się głowią, jak ograniczyć liczbę weselników. A goście zastanawiają się, czy jak dostaną się do "złotej 50", to będą mogli odmówić zaproszenia.
Znalazła się w "złotej 50"
Pola zaproszenie na ślub koleżanki dostała w maju ubiegłego roku. – Jeszcze w lutym, tuż przed wybuchem epidemii, Kasia potwierdzała, czy na pewno się pojawię na weselu. Choć przytaknęłam, kilka tygodni później nie byłam już tego taka pewna. Gdy w mediach pojawiały się informacje o kolejnych przypadkach zakażeń i zgonach, zaczęłam się bać – wyjaśnia 27-latka.
Wesele miało odbyć się w kwietniu, więc z oczywistych względów zostało przełożone. Pola odetchnęła z ulgą. Do czasu…
– Niedługo później przyszła kolejna wiadomość – ślub i przyjęcie odbędą się w lipcu, zgodnie z nowymi wytycznymi Ministerstwa Zdrowia w weselu będzie mogło uczestniczyć 50 osób, a ja znalazłam się pośród tych szczęśliwców. Od razu zapaliła mi się czerwona lampka. Nie wiem, jakimi kryteriami posługiwali się państwo młodzi – brali pod uwagę wiek? Zażyłość? Łatwość dojazdu na miejsce? – zastanawia się Pola.
– Już miałam pisać Kasi, że zwariowała, że chce nas tak narażać, na szczęście ugryzłam się w język i zrobiło mi się głupio. Przecież to ich dzień, powinnam cieszyć się razem z nimi. Pomyślałam jednak o moich rodzicach, dziadkach. A gdybym jednak się zaraziła, naraziła ich na niebezpieczeństwo? Zdecydowałam, że nie pójdę. I tu pojawiły się schody. Nie mam pojęcia, jak powiedzieć o tym Kaśce – dodaje.
Doktor Irena Kamińska-Radomska, która jest specjalistą od etykiety, radzi Poli, jak wybrnąć z tej sytuacji. – Osoba, która została wyłoniona do tej 50-tki, przede wszystkim musi podziękować, że została wyróżniona. Jeśli nie może pojawić się na weselu, powinna ładnie odmówić i podać uzasadnienie – mówi.
Podaje również przykład z własnego podwórka, jak wykonać to w taktowny sposób. – Wczoraj pewna osoba odmówiła mi spotkania. Było jej przykro, że nie może się zjawić, ale podała konkretny powód. Jej mama jest ciężko chora i w momencie, kiedy spotkałaby się ze mną, naraziłaby jej zdrowie, a nawet życie. Ona nie bała się o siebie. Tylko o mamę, więc jest to zrozumiałe – opowiada.
– Powyższą sytuację możemy śmiało przenieść na wesele. Sytuacja pandemii powoduje, że musimy być wyjątkowo wyrozumiali. Honoru nie trzeba chować do kieszeni. On pozwala podziękować, przeprosić i wyjaśnić – tą zasadą się kierujmy – dodaje.
Zobacz także
Akcja – wykreślamy gości z wesela
Sara i jej narzeczony mają zaplanowany ślub na 2 lipca. Liczą, że do tego czasu czwarty etap luzowania restrykcji wejdzie w życie. – Manager restauracji, w której urządzamy przyjęcie weselne, przedstawił nam dwa możliwe warianty. W pierwszym w imprezie będzie mogło wziąć udział 80 osób, czyli jedna osoba na 15 mkw. Wariant drugi to impreza do 50 osób. Woleliśmy nie ryzykować i wybraliśmy drugą opcję – tłumaczy kobieta.
Narzeczeni postanowili więc przeorganizować listę gości. Ze 117 osób zeszli do 49. Przyszli państwo młodzi skoncentrowali się na najbliższej rodzinie i przyjaciołach. Pozostało poinformować resztę rodziny, że nie będzie zaproszona…
Sara wyjaśnia, że informacja o zmniejszeniu liczby gości na przyjęciu weselnym szybko rozniosła się po rodzinie. – O dziwo – wszyscy zrozumieli zaistniałą sytuację – opowiada przyszła panna młoda. – Zresztą rodzina z zagranicy sama zadzwoniła do mnie, że nie zjawi się na weselu. Co zrobić, takie czasy – dodaje.
Sara jest w komfortowej sytuacji, ale co z osobami, które nie wiedzą, jak wybrać tę "złotą 50". Tutaj na pomoc przychodzi etykieta. Doktor Irena Kamińska-Radomska wyjaśnia przyszłym parom młodym, jak w kulturalny sposób ograniczyć listę gości do 50 osób. – Najważniejsza jest najbliższa rodzina i świadkowie. Im bliższe pokrewieństwo, tym bardziej takie osoby powinny się znaleźć na liście w pierwszej kolejności. W momencie, kiedy próbujemy ograniczyć liczbę gości, można się posłużyć kluczem, podobnie jak w protokole dyplomatycznym. Trzeba zaznaczyć, że klucze są różne, ponieważ zależy, kogo dotyczą – zauważa.
Założycielka firmy szkoleniowej The Protocol School of Poland podkreśla, że trzeba ustalić taki klucz, aby był jasny i oczywisty dla weselników. – Taki, aby osoby, które są zaproszone albo nie są zaproszone – nie poczuły się obrażone – stwierdza.
Nie chcę wesela na 50 osób
Karolina miała zostać panną młodą 20 czerwca. Wraz z narzeczonym postanowili przenieść ślub i wesele na przyszły rok. Nie chce dłużej żyć w niepewność – Moim marzeniem jest piękne wesele ze wszystkimi. Mama proponowała, abym wzięła tylko ślub kościelny i zorganizowała obiad dla rodziny. Stanowczo odmówiłam – mówi.
Przyszła panna młoda rozdała już zaproszenia i nie wyobraża sobie, aby okroić listę gości do 50 osób. – Nagle miałabym powiedzieć reszcie: przepraszam, ale ze względu na pandemię, nie możecie być na moim mikroweselu. Przecież to jakiś obłęd – stwierdza.
Postanowiła więc wraz z narzeczonym wysłać po raz drugi zaproszenie w formie elektronicznej ze zmienioną datą. – Rodzina i znajomi uważają, że dobrze postąpiliśmy. Mama po gorącej dyskusji również przyznała mi rację. Wczoraj kuzynka zadzwoniła z wiadomością, że to świetny pomysł, a te elektroniczne zaproszenia są piękne. Sama zresztą potwierdziła moje rozterki. Przyznała, że w czerwcu i tak nie przyszłaby na wesele, bo ma roczną córkę, więc bałaby się – mówi.
Para młoda, która musi okroić liczbę gości, staje przed nie lada wyzwaniem. Zwłaszcza gdy rozdała już zaproszenia. – Zapraszający są w bardzo trudnym położeniu. To dla nich jest przede wszystkim ciężka sytuacja emocjonalna. Muszą przeprosić gości i poprosić o zrozumienie. Od gości z kolei wymaga się grzeczności, aby przyjmowali odmowy bez utrudnień. Osoba, która jest dobrze wychowana, powinna zrozumieć tę sytuację – tłumaczy dr Irena Kamińska-Radomska.
Mikrowesela nie cieszą się popularnością
Tegoroczne pary młode i usługodawcy zbierają podpisy, by zwiększyć limit gości na uroczystościach weselnych. "To niesprawiedliwe, że otworzono placówki przedszkolne i galerie handlowe, a nie będziemy mogli spędzić tego najważniejszego dnia w życiu z naszymi bliskimi w godny sposób godny" – czytamy na stronie secure.avaaz.org, gdzie można podpisać petycję.
Anna Matusiak, współwłaścicielka Ann&Kate Wedding Planners oraz wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Branży Ślubnej potwierdza, że mikrowesela mają małe grono sympatyków. Za granicą to dość popularne zjawisko, ale na polskim podwórku wciąż wygrywają wielkie bale.
– Oczywiście promujemy kameralne wesela i są pary, które się na to godzą. Takie przyjęcia mają klimat, duszę i ogromny urok. Ale wielu klientów preferuje jednak duże imprezy, sądzę więc, że tych do 50 osób nie będzie zbyt wiele. Zresztą koronawirus nie zniknie przecież z dnia na dzień. Starsza część rodziny może się bać udziału w tej uroczystości, co też państwo młodzi biorą pod uwagę, podejmując decyzję o tym, co dalej – tłumaczy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl