Blisko ludziŚlub i wesele 2020 w czasie pandemii koronawirusa. "Dom zamienił się w salę bankietową"

Ślub i wesele 2020 w czasie pandemii koronawirusa. "Dom zamienił się w salę bankietową"

Ślub i wesele 2020 w czasie pandemii koronawirusa. "Dom zamienił się w salę bankietową"
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Anna Podlaska

23.04.2020 15:47, aktual.: 24.04.2020 08:38

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Przekładać ślub i wesele czy nie przekładać? To dylemat, przed którym stoją setki przyszłych par młodych w całej Polsce. Kinga i Dawid nie chcieli czekać, ich ślub i wesele odbyły się w ustalonym terminie.

Sakramentalne "tak" zakochani powiedzieli sobie 18 kwietnia. Świadkami uroczystości w kościele miało być 150 osób, ostatecznie było ich zaledwie sześć, łącznie z księdzem. Świeżo upieczeni małżonkowie nie żałują decyzji o nieprzekładaniu uroczystości. Czekali na nią ponad dwa lata.

- To miał być wymarzony dzień. Starałam się, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Nie szczędziliśmy pieniędzy na dodatki. Szokiem było to, że wesele się nie odbędzie. Wypierałam tę myśl, nie mogłam tego zaakceptować przez parę dni. Dużo płakałam - mówi z rozmowie z WP Kobieta Kinga.

Ostatecznie, po rozmowie z mężem, doszła do wniosku, że nie warto czekać. Realizacja planów pozwoli im zająć się kolejnym tematem, czyli budową wymarzonego domu. - Serce mówiło jedno, rozum drugie. Większość kobiet pragnie tej aury, tego przyjęcia. Wiem, że wiele panien młodych stoi teraz przed dylematem. Do podjęcia decyzji o organizacji przyjęcia przekonał mnie mąż. Po negocjacjach, kalkulacjach uznaliśmy, że nie ma sensu zatrzymywać się i odwoływać czegoś, na co i tak długo czekamy, tylko dlatego że nie będzie setki osób, ale dużo mniej. Najważniejsze było to, że jesteśmy my we dwoje - powiedziała Kinga.

Zobacz także: SIŁACZKI program Klaudii Stabach. Sezon 2 odc. 1. Historie inspirujących kobiet

Anna Podlaska, WP Kobieta: Ile osób było na waszym przyjęciu weselnym? Gdzie ono się odbyło?
Kinga Drożdżak: To była kameralna impreza, odbyła się w domu u teściów, w którym wspólnie mieszkamy. Ogólnie dom zamieszkuje 12 osób i wszyscy towarzyszyli nam w tej uroczystości. Razem z nami bawili się też sąsiedzi, tylko że u siebie na balkonach. Patrzyli na pierwszy taniec, na tort, na podziękowania. To było bardzo miłe.

Czy czułaś strach z jakiegokolwiek powodu?
W kościele miałam obawę. Odwracałam głowę, czy nie ma policji. Chociaż nie przekroczyliśmy dopuszczalnego limitu osób. Później, na weselu, była już świetna atmosfera. Obyło się bez jakichkolwiek przykrości.

Jak oceniasz ślub i wesele z perspektywy czasu?
Po pierwsze, wszystko było zupełnie inne od tego co sobie wymarzyłam. Pewne elementy były jednak takie jak na tradycyjnej uroczystości. Był pierwszy taniec, był tort, był poczęstunek chlebem i solą. Nie było fotografa, nie było kamerzysty, nie było zespołu. Zdjęcia i filmy robili najbliżsi. Jednak kameralne wesele w gronie rodziny okazało się dużo wygodniejsze. Moim zdaniem nie było sensu czekać, to byłoby męczące.

Czy mieliście jakieś problemy z organizacją ceremonii?
Problem pojawił się z kwiatami. Dużym szokiem była wiadomość od mojej kwiaciarni, że mnie nie obsłuży. Pozostałe, pobliskie kwiaciarnie również odmówiły przygotowania bukietu. Ostatecznie kwiaty przyjechały do mnie z odległości 500 kilometrów. W zestawie były również butonierki i bukiet dla świadkowej. To dla mnie był mały cud. Podobnie jak całe przyjęcie i ślub były cudem, bo odbyły się w czasie pandemii koronawirusa.

Czy nie żałujesz, że nie miałaś dużego wesela z fajerwerkami?
Ciężko mi jest odpowiedzieć na to pytanie, bo tego nie przeżyłam. Jest coś magicznego w dużym, wystawnym weselu. Chciałam tego doświadczyć. Ale na moim było pięknie. Miałam wymarzoną sukienkę, którą uszyła mi teściowa, krawcowa z zawodu. I przede wszystkim był mój ukochany mężczyzna.

Kto to wszystko zorganizował?
Moja szwagierka i teściowa wszystkim się zajęły, łącznie z wykonaniem mi makijażu i przyklejeniem rzęs. Do tego obie zmieniły dom w salę bankietową. Sama nie dałabym rady tego tak przygotować. Za każdym razem, gdy myślałam o samodzielnej organizacji, od razu płakałam. Do końca byłam sceptyczna. Kieliszki i zastawy załatwił mój mąż. Po fakcie cieszę się, że wyszło jak wyszło.

Co z zaliczkami, które wpłacaliście na wesele? Podwykonawcy zwrócili wam te pieniądze?
Kamerzysta, fotograf, zespół, sala bankietowa - wszyscy oddali nam zaliczki. To był ich obowiązek i tak uczynili. To nie było zapisane w umowie, ale dzwoniliśmy do prawnika, aby dowiedzieć się jakie mamy prawo i z niego skorzystaliśmy. Na szczęście nie musieliśmy się spierać o te pieniądze. Nie mieliśmy z podwykonawcami żadnego problemu.

Można powiedzieć, że zaoszczędziliście na kameralnym weselu.
Tak, bardzo dużo udało się zaoszczędzić. Zamiast 60 tys. wydaliśmy około 6. Chcemy gdzieś wyjechać, jak wszystko się uspokoi. Spędzić wspólnie wakacje. Pozostała część funduszy pójdzie na budowę domu.

Premier o ślubach i weselach

Mateusz Morawiecki we wtorek 21 kwietnia, podczas facebookowej sesji "Q&A", odpowiadał na pytania internautów. Pojawił się wątek organizacji ślubów i wesel.

- Śluby mogą się odbywać, wkrótce doprecyzowane zostaną przepisy dotyczące wesel. Dystans jest potrzebny. Chcemy racjonalnie podejść do wesel, jednak liczba osób na nich musi być ograniczona i to w rozporządzeniu zostanie również ujęte. Ten temat wkrótce zostanie zracjonalizowany, zliberalizowany - zapewnił szef rządu.

Z powodu epidemii koronawirusa w Polsce w połowie marca wprowadzono zakaz imprez masowych, który potem zaostrzono w formie zakazu zgromadzeń powyżej 50 osób, a następnie powyżej 5 osób (także w przypadku uroczystości religijnych).

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (136)