GwiazdyWesołowski: przyzwyczaiłem się do popularności

Wesołowski: przyzwyczaiłem się do popularności

"Ludzie uważają, że mnie znają", czyli rozmowa z Kubą Wesołowskim - Igorem z serialu "Na Wspólnej".

Wesołowski: przyzwyczaiłem się do popularności
Źródło zdjęć: © mw

02.03.2007 | aktual.: 20.03.2007 15:09

"Ludzie uważają, że mnie znają". Rozmowa z Kubą Wesołowskim, czyli Igorem z serialu "Na Wspólnej".

Pomimo młodego wieku jesteś bardzo popularną osobą. Czy popularność jest przyjemna? Nie dokuczają ci paparazzi?

Może to zabrzmi tak, jakbym się przechwalał, ale przyzwyczaiłem się już do popularności, chociaż wciąż niektóre z jej oznak potrafią mnie zadziwić.

Co na przykład?

To, że spotykam zupełnie obce osoby, które uważają, że mnie znają...

Bo znają Igora z “Na Wspólnej”?

Dokładnie tak. I wydaje im się, że Igor to ja. Niektórzy wręcz byli gotowi składać mi kondolencje, gdy dziewczyna Igora zmarła.
Czasami drażni mnie to, że gdy wchodzę na jakąś imprezę, dziennikarze natychmiast biegną mnie o coś pytać, a fotoreporterzy robią zdjęcia. I nie chodzi o to, że nie lubię dziennikarzy. Po prostu nie zawsze mam ochotę udzielać wywiadów. Każdy człowiek ma przecież lepsze i gorsze dni.

Lubisz rolę Igora?

Chyba tak, choć oczywiście on w znacznym stopniu różni się ode mnie. Mówię "chyba”, bo gram go już tak długo, że przestałem się nad tym zastanawiać.

Czy uważasz się za aktora? Czy jest to twój wymarzony zawód?

Tak jak już powiedziałem, gram w serialu od kilku lat. Zacząłem to robić, gdy byłem w trzeciej klasie liceum. Prawda jest jednak taka, że na plan serialu trafiłem przypadkiem. Czekałem na koleżankę, która poszła na casting. Tymczasem na casting poproszono mnie!
Na początku granie było tylko zabawą, może tylko trochę bardziej odpowiedzialnym hobby. Nadszedł jednak moment, kiedy musiałem wybrać kierunek studiów. Jeśli zdecydowałbym się na Akademię Teatralną, musiałbym przerwać grę w serialu, bo takie są wymogi szkoły. Tymczasem nie chciałem przekreślać dwóch lat pracy. Zdawałem sobie sprawę z tego, że jeśli na czas studiów zniknę z ekranu, ludzie o mnie zapomną. I jak skończę studia, wszystko będę musiał zaczynać od początku. Każdego roku powstaje wiele nowych seriali. Bałem się, że mój wizerunek nie jest jeszcze zbyt silny.

Wybrałeś więc dziennikarstwo...

Tak. Bo ten kierunek rozszerza horyzonty, rozwija, powiększa wiedzę merytoryczną, ale nie określa ściśle tego, w jakim kierunku mam dalej pójść, gdzie pracować. Poza tym dziennikarstwo cały czas jest blisko telewizji i to właśnie TV jest moją największą pasją. Nigdy do końca nie wiedziałem, czy aktorstwo nadal będzie mi sprawiało tak wielką przyjemność, jaką sprawia mi w tej chwili.

Czy można zaryzykować stwierdzenie, że rola Igora zmieniła całe twoje życie?

Całe, to może nie. Ale praca na planie nauczyła mnie wielu rzeczy. Stałem się bardziej obowiązkowy. Wcześniej notorycznie się spóźniałem. Na planie musiałem stawiać się punktualnie, bo w innym przypadku aktorzy, reżyser, obsługa techniczna, wszyscy musieliby czekać. Nauczyłem się szanować swój czas i czas innych. Muszę pilnować terminów.

Czy lubisz swoich kolegów z planu serialu?

Oczywiście. To prawdziwi profesjonaliści wiele się od nich uczę. No i generalnie są super. Mają to, co uwielbiam w ludziach: pasję! Każdy z nich pracuje na swój sukces, dają z siebie wszystko. Ja też pracuję na maksa. Wszystkim nam zależy, żeby serial podobał się widzom. Myślę, że widzowie doceniają nasze starania, bo serial “Na Wspólnej” choć jest na antenie od dawna, cieszy się bardzo dużą popularnością. W dodatku ta popularność nie maleje, a rośnie.

Kolorowa prasa lubi opisywać twoje podboje miłosne...

Nie będę tego komentował, bo zaprzeczenia tylko prowokują do pisania kolejnych artykułów. Powiem tak: mam 21 lat i trudno żebym żył jak mnich, nie wychodził nigdzie wieczorami ze znajomymi. Sądzę jednak, że przeciętny chłopak w moim wieku ma więcej czasu na imprezy. Studiuję i pracuję.
Niewiele osób też wie, że np. uczestniczę w akcji UNICEF-u dla dzieci z AIDS. Nie lubię się tym chwalić, ale jeśli mam okazję komuś pomóc, zrobić coś dobrego, to robię to.

Debiutowałeś na wielkim ekranie w komedii romantycznej “Dlaczego nie!”. Lubisz komedie romantyczne?

Faktycznie, praca na planie komedii “Dlaczego nie!” to moje pierwsze doświadczenie z dużym ekranem, ale mam nadzieję, że nie ostatnie. Trudno mówić o większych doświadczeniach, z racji tego, że rola jest nieduża, ale współpraca była bardzo motywująca do dalszych działań. Zagrałem chłopaka, który rozwozi pizzę. Mam nadzieję, że moja rola, choć niewielka, przypadła do gustu widzom.
Jeśli chodzi o komedie romantyczne to powiem, że formy komedii romantycznej bardzo sobie cenię. Lubię je oglądać i grać w nich...
A poważnie: filmy są po prostu dobre albo złe. Niektórzy pogardzają tym gatunkiem, a przecież może powstać świetna komedia romantyczna, która wejdzie do klasyki gatunku i słaby dramat, o którym nikt za kilka dni nie będzie pamiętał.

Jak układała ci się współpraca z aktorami grającymi w “Dlaczego nie!”? W obsadzie są same gwiazdy...

Zawsze bardzo miło podpatrzeć doświadczonych aktorów, szczególnie jeśli są to tak doświadczone osoby jak Maciek Zakościelny czy Małgosia Kożuchowska. Przyznam się jednak, że największe wrażenie zrobiła na mnie Ania Cieślak. To bardzo zdolna aktorka, no i ma naprawdę przepiękny uśmiech...

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (0)