Wiosna – najlepsza pora na miłość?
„Przyszła dziś do mnie miłość, w czerwoną odziana sukienkę i cieplej się jakoś zrobiło, gdy mnie chwyciła za rękę” – śpiewał Krzysztof Klenczon w utworze „Wiosenna miłość”. W powszechnej opinii ta pora roku wyjątkowo sprzyja wybuchom emocji, uczuć i namiętności.
11.04.2013 | aktual.: 12.04.2013 11:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
„Przyszła dziś do mnie miłość, w czerwoną odziana sukienkę i cieplej się jakoś zrobiło, gdy mnie chwyciła za rękę” – śpiewał Krzysztof Klenczon w utworze „Wiosenna miłość”. W powszechnej opinii ta pora roku wyjątkowo sprzyja wybuchom emocji, uczuć i namiętności. Potwierdzają to naukowcy, którzy tłumaczą, że sezonowa kochliwość to efekt reakcji zachodzących w naszym organizmie.
Większość Polaków nie ma wątpliwości, że wiosna jest porą roku, która szczególnie służy miłości. Przekonują o tym wyniki sondażu przeprowadzonego kilka lat temu przez TNS OBOP.
Aż 84 proc. ankietowanych zgodziło się z opinią na temat „kochliwej atmosfery” panującej między marcem a czerwcem. Przeciwnego zdania było zaledwie czterech na 100 pytanych, a wśród sceptyków przeważały osoby, które jeszcze nigdy nie przeżyły miłości.
Bogaty kocha bardziej?
Wiosną cieszą się przede wszystkim Polacy o dobrej sytuacji materialnej – aż 55 proc. zadowolonych z warunków bytowych dostrzega uroki tej pory roku. Wśród osób z kiepską kondycją finansową entuzjazm jest znacznie niższy, co raczej nie powinno dziwić – pusty portfel potrafi zepsuć nawet najpiękniejszy, wiosenny dzień i zniechęcić do amorów.
Na postrzeganie „kochliwej atmosfery” tej pory roku wpływa również wykształcenie. Wśród osób z wykształceniem podstawowym, specjalną rolę wiośnie przypisuje tylko 36 proc., gdy tymczasem wśród absolwentów wyższych uczelni – aż 55 proc.
Opinie Polaków różnicuje również miejsce zamieszkania. Mieszkańcy wsi nie przypisują wiośnie szczególnego znaczenia dla życia emocjonalnego. Zdecydowanie bardziej romantyczni okazują się „miastowi”.
Punkt widzenia zależy też od wykonywanego zawodu. O wyjątkowym charakterze tej pory roku mówią przede wszystkim kierownicy i specjaliści, gospodynie domowe, pracownicy administracji i usług oraz prywatni przedsiębiorcy.
Wiosenna dawka dopaminy
Jak widać, w powszechnej opinii wiosna wyjątkowo sprzyja wybuchom emocji, uczuć i namiętności. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź na to pytanie znaleźli naukowcy, badający reakcje zachodzące w naszym organizmie.
Na poprawę nastroju, entuzjazm i rosnącą chęć do życia wpływa przede wszystkim większa ilość światła słonecznego. Gdy jego duża dawka dociera do oka, produkujemy mniej hormonu zwanego melatoniną, którego „zasługą” jest jesienno-zimowa apatia i wszechogarniająca senność. Kiedy dni stają się dłuższe i bardziej słoneczne, nasze libido błyskawicznie rośnie, wywołując chęć na miłosne igraszki.
Wraz z silniejszym nasłonecznieniem, organizm zaczyna ze zdwojoną siłą produkować dopaminę, neuroprzekaźnik odpowiedzialny za procesy emocjonalne i wyższe czynności psychiczne w układzie limbicznym. U zakochanych jej poziom dodatkowo rośnie, wywołując euforię, zadowolenie, przypływ energii i skłonność do intensywniejszego przeżywania każdej chwili. Badania wykazały, że u ludzi będących na etapie zauroczenia, dopamina aktywuje podobne obszary mózgu co kokaina; może to tłumaczyć powiedzenie „miłość jest jak narkotyk”.
Sztachnij feromona
W utrzymywaniu miłosnego nastroju dużą rolę odgrywa również noradrenalina, której zwiększone wydzielenie objawia się poceniem i szybszym biciem serca. Zdaniem naukowców wiosenne zakochanie powoduje natomiast spadek poziomu serotoniny – wytwarzanej w mózgu substancji, która odpowiada za przekazywanie impulsów nerwowych między komórkami. Jej niedobór skutkuje wahaniami nastrojów oraz zakłóceniem odczuwania niektórych potrzeb fizjologicznych, np. snu lub łaknienia.
Kiedy dni stają się dłuższe i zdecydowanie cieplejsze, nasze ciało zaczyna wydzielać większe ilości feromonów, obecnych w pocie, śluzie, wydzielinach i stymulujących reakcje seksualne innych osób. Bezwonne związki chemiczne stają się atrybutem atrakcyjności, przyciągają płeć przeciwną, przekazują otoczeniu pozytywne informacje o nas.
Skuteczność tego naturalnego afrodyzjaku potwierdzono w licznych badaniach naukowych. Podczas eksperymentów, naukowcom udało się wykazać, że wydzielane przez nas feromony aktywują „seksualne” obszary mózgu osób w naszym otoczeniu.
Związki intensyfikują także doznania w sytuacjach intymnych. Efekty ich działania można porównać do tych po zjedzeniu tabliczki czekolady, kiedy organizm wydziela więcej endorfin – hormonów szczęścia.
Cieszymy się życiem
Wiosną jesteśmy bardziej zrelaksowani, częściej się uśmiechamy, co pozytywnie wpływa na naszą atrakcyjność.
„Wraz z nadejściem wiosennych dni zyskujemy bowiem więcej słońca, ciepło, zielone drzewa, bezchmurne niebo, a także coraz więcej z nas myśli o wakacjach, dłuższych weekendach, czujemy perspektywę odpoczynku i zabawy” – tłumaczy w „Dzienniku” Izabela Kiełczyk, psycholog biznesu.
„Jednocześnie mając do wyboru pracę w nadgodzinach wolimy wyjść wcześniej z pracy i pójść na spacer, pojeździć na rowerze itd. Tym samym mniej pracujemy a pamiętajmy, że nadmierne poświęcanie się pracy i siedzenie przed biurkiem 10, 11 lub więcej godzin, skutecznie obniża nasze libido. Nerwowy pośpiech i stres zabierają czas i przestrzeń potrzebną do cieszenia się życiem, nie mówiąc o zakochaniu się” – dodaje psycholog.
Tekst: Rafał Natorski
(raf/sr), kobieta.wp.pl