Witold Szabłowski pojechał na Ukrainę. Opowiedział wstrząsającą historię 91‑latki
Witold Szabłowski, jeden z najlepszych polskich reportażystów, niedawno odwiedził Ukrainę. Chciał nagłośnić ludobójstwo, które miało tam miejsce w 1933 r. Opublikował na Facebooku historię 91-latki, która je przeżyła.
Na facebookowy profil Witolda Szabłowskiego trafiły poruszające wyznania Ukrainki, która przeżyła Wielki Głód. Jak zaznacza autor m.in. reportażu o zbrodni na Wołyniu, to "jeden z najważniejszych tematów XX wieku, a jednocześnie bodaj najmniej znane i zbadane ludobójstwo". Historia 91-letniej kobiety wywołuje silne emocje wśród internautów.
24 listopada przypada Dzień Pamięci Ofiar Wielkiego Głodu. Witold Szabłowski zapowiada, że przedstawi jeszcze dwie historie innych kobiet, będących świadkami tego strasznego wydarzenia. Jego zdaniem, bez wiedzy o nim, nie można zrozumieć dzisiejszej Ukrainy i stosunków polsko-ukraińskich. Za zgodą pisarza publikujemy opowieść Hanny Basaraby, która zmusza do zastanowienia i przemyśleń.
"Jadło się, cokolwiek się udało znaleźć. Pleśń. Korę drzew. Mięso zdechłych zwierząt. Miałam wtedy sześć lat i pamiętam, że cały czas, absolutnie cały czas, byłam głodna.
Po wsiach chodziły wtedy, w 1933, specjalne komisje, sprawdzać, czy ktoś nie ukrywa jedzenia. Co znaleźli - rekwirowali. Nasz sąsiad był w takiej komisji, zabierali każdą roślinę, którą można było zjeść. Szczaw. Korę brzozy. Nawet świece zabierali, bo ludzie w desperacji próbowali robić na ich bazie zupę. Stalin im kazał Ukrainę zagłodzić i oni w tym pomagali; nikt nie patrzył, sąsiad czy nie.
Chwilę przed Wielkim Głodem mój ojciec poszedł pracować do kołchozu. Ktoś tam zrobił błąd, dali źrebakowi za dużo jedzenia, i zdechł. Oskarżyli ojca, że to przez niego i posadzili go na kilka miesięcy do więzienia. Za sabotaż.
Jak miał już wyjść, mama nie chciała, żeby wracał taki kawał drogi na bosaka. Sprzedała jedyną krowę i posłała mu pieniądze, żeby kupił sobie buty. Tata buty kupił i ruszył na piechotę do domu. I tak się stało, że jak już prawie był w wiosce, napadli go w lasku Boreckim, tu, niedaleko mojej wsi Rostówka, i zabili. Wszystko przez te buty. Chcieli mu je ukraść. Ci złodzieje to zresztą też byli nasi sąsiedzi.
I na ten najtrudniejszy rok, 1933, i na tą najtrudniejszą zimę, kiedy tyle ludzi umarło z głodu, mama została sama z szóstką dzieci, za to bez krowy. W całej wiosce wtedy ludziom dzieci umierały. A jakoś tak się stało, że naszej mamie nie umarło ani jedno. Wszystkim nam się udało przeżyć. Nie wiem, czy była we wsi druga taka rodzina.
Ja miałam szczęście, bo chodziłam do przedszkola i tam zawsze raz w ciągu dnia dawali do jedzenia taką cienką zupę. Ale mimo tej zupy byłam tak spuchnięta, że nie mogłam chodzić. Wszystkie dzieci były spuchnięte. Cieniutkie nóżki, cieniutkie rączki, i do tego wielkie brzuchy. Mówiło się wtedy na nas 'rachityczne dzieci'. Że takie zabiedzone.
Co chwilę ktoś z dzieci, które znałam i z którymi się bawiłam, znikał. Nie przychodził już do przedszkola. Nikt nie pytał, co się stało. Nie było sensu pytać. To było jasne".
Szabłowski wyjaśnia pod koniec wpisu, że Józef Stalin zagłodził miliony ludzi. "Co siedem sekund na ukraińskiej wsi ktoś umierał z głodu" – czytamy. Na Ukrainę trafił dzięki Romanowi Kabachiymu, historykowi i dziennikarzowi. Jego mama i dziadkowie pochodzą z wioski Rostówka Wielka, gdzie spotkali ostatnich żyjących świadków ludobójstwa.
Zapytaliśmy Szabłowskiego, czy powstanie książka dotycząca tych wydarzeń. - Ja książki nie piszę. Pojechałem tam, bo uważam że to ważne - dla mnie jako człowieka, który przyjaźni się z Ukraińcami i interesuje światem - mówi w rozmowie z WP Kobieta. - Po polsku jest świetna książka Anne Applebaum ("Czerwony Głód" - red.) - dodaje reportażysta.
Przypominamy, że Wielki Głód, zwany inaczej Hołodomor, dotknął mieszkańców ówczesnej SRR (dzisiejsza Ukraina wschodnia i centralna) w latach 1932-33. Władze ZSRR wprowadziły przymusową kolektywizację rolnictwa i narzucono chłopom nieodpłatne i obowiązkowe dostawy produktów rolnych, które przerastały możliwości rolników.
W 2013 r. uznano wydarzenia na Ukrainie za zbrodnię, a sztucznie wywołany głód na Ukrainie za klasyczny przykład ludobójstwa. W 2016 roku przeprowadzono alternatywną Międzynarodową Konferencję Naukową „Hołodomor 1932–1933. Straty narodu ukraińskiego”. Wtedy także pojawił się komunikat, ile tak naprawdę było ofiar Wielkiego Głodu. Według eskpertów liczba sięga 7-10 mln ludzi, a nie ok. 4 mln, jak podawały wcześniej statystyki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl