Włoszki pójdą na urlop menstruacyjny. To dobry pomysł czy już fanaberia?
Czasem ból związany z miesiączką jest tak silny, że powoduje omdlenia. Niejedna kobieta marzy wtedy, by ukryć się pod kocem, a już na pewno zostać w domu. Nie każda z nas może sobie na to pozwolić. Ale są pracodawcy, a nawet politycy, którzy chcą ułatwić kobietom życie.
Włochy mogą stać się wkrótce pierwszym państwem na Zachodzie, które wprowadzi płatne urlopy menstruacyjne. Parlament, a konkretnie Izba Deputowanych, debatuje właśnie nad prawem, które zmusi pracodawców do przyznania kobietom trzech dni płatnego urlopu – każdego miesiąca, każdej pracownicy, bez zbędnych formalności.
Lokalne media okrzyknęły to pozytywną zmianą dla pań, które w trakcie miesiączki przeżywają prawdziwe katusze. Dziennikarki włoskiego wydania „Marie Claire” przyznały nawet, że to przełom w prawach kobiet. Jak uważa brytyjski ginekolog Gedis Grudzinskas, takie wolne dni powinny być normą w każdej firmie. Przyznaje, że urlop mensturacyjny korzystnie wpłynąłby nie tylko na samopoczucie kobiet, ale spodował, że nabrałyby sił do dalszej, efektywnej pracy. A szczęśliwy pracownik to dobry pracownik.
Nie wszystkie Włoszki przyjęły propozycję rządu pozytywnie. Jak twierdzi część z nich, nowe prawo może utrudnić kobietom funkcjonowanie na rynku pracy, który i tak nie jest najbardziej przyjaznym środowiskiem. Tylko 61 proc. Włoszek pracuje zawodowo. Średnia europejska to 72 proc. Lorenza Pleuteri z „Donna Moderna” wskazuje, że pracodawcy będą woleli zatrudniać mężczyzn, bo ci będą w pracy zawsze. Kolejny argument przeciwko – urlopy menstruacyjne tylko pogłębią stereotypy dotyczące kobiet na rynku pracy. – Dziewczyny będą uważane za bardziej emocjonalne, niestabilne i podatne na zranienia – przyznaje Miriam Goi na łamach „Vice Italy”.
Wszystko wskazuje na to, że nowe prawo zostanie przyjęte przez włoski parlament w kwietniu tego roku. Włochy tym samym znajdą się w niewielkim kręgu państw, które przyznają kobietom urlopy menstruacyjne. Podobne zapisy działają już w Japonii (od 1947 roku), Korei Południowej, Indonezji, na Tajwanie, w Zambii (tu każda kobieta ma prawo do tzw. dnia matki) i kilku prywatnych firmach na świecie (w tym w Nike). Płatny odpoczynek przyznano też pracownicom firm z chińskiej prowincji Anhui. Ale nie wszystkie korzystają z tej dogodności. 20 proc. kobiet zadeklarowało, że nie wezmą wolnego, ponieważ obawiają się opóźnień w swojej pracy. Zaniepokojenie wyrazili również pracodawcy. Twierdzą, że tego typu urlopy mogą przynosić straty finansowe.
A co z Polską?
Na bolesne miesiączki uskarża się w Polsce ok. 75 proc. dziewcząt i młodych kobiet.- Ból w ciągu pierwszych dni miesiączki nie należy do patologii i występuje niezwykle często - tłumaczy Tomasz Olejniczak, ginekolog.
Jednak Polki muszą zagryźć zęby w te trudne dni. Opinie dotyczące urlopów menstruacyjnych również są podzielone. To tylko kilka wypowiedzi na ten temat.
Emilia: W wielu korporacjach pracownicy mają prawo do wzięcia dodatkowego, płatnego urlopu - od 4 do nawet 6 dni rocznie. To działa jak urlop na żądanie: dzwonisz rano i mówisz, że nie przyjdziesz. Znajome wykorzystują ten urlop właśnie wtedy, gdy mają okres. Dla mnie osobiście prawna regulacja byłaby jak najbardziej na rękę. Przykładowo przy endometriozie bóle okołomenstruacyjne i wszelkie inne dolegliwości są tak koszmarne, że trzeba iść na L4. I to nie jest tak, że kobieta wymyśla lub symuluje. To są potworne bóle brzucha, omdlenia, zaburzenia widzenia, czucia, migreny, a nawet bóle kości czy stawów. Pracownica, do której raz w miesiącu trzeba wzywać karetkę? Znam, widziałam. Urlop na miesiączkę to byłoby wybawienie w takich sytuacjach. A co powie szef-mężczyzna? Moim zdaniem zareaguje lepiej niż szefowa. Baby bywają wyjątkowo wredne i złośliwe dla siebie nawzajem. Faceci reagują zazwyczaj współczuciem, kobiety brakiem jakiejkolwiek empatii.
Marta: Nie mam skrajnie ciężkich dolegliwości podczas miesiączkowania, owszem , czasami intensywniejsze skurcze, ściski nachodzą i ból głowy, ale jest to do wytrzymania. Znam osoby, które potrafią dostawać wręcz krwotoków, omdleń, czy na tyle silnych bóli skurczowych jak porodowych i nie potrafią na nogach się utrzymać podczas menstruacji. W takich sytuacjach widzi mi się lekarskie L4, bo kobieta ani nie jest zdolna do pracy, ani do życia jak słania się na nogach.
Ewelina: Swego czasu (pierwsza praca), brałam niemal co miesiąc wolny dzień. Odczuwałam w te dni tak silny dyskomfort, że szef sam zaproponował, żebym zostawała w domu. Odpracowywałam ten dzień w soboty, które i tak rzadko były wolne. Pamiętam, że szef stawiał na wydajność, a nie tylko obecność pracownika. Osobiście nie jestem zwolenniczką dawania komuś "forów" ze względu na płeć, ale z tego, co udało mi się zauważyć, mężczyźni nie krępują się brać "kacowego" na żądanie. Wystarczyłoby uwzględnić "te dni" w obowiązującym już urlopie i problem nadużyć by się rozwiązał. Kobieta miałaby do wyboru: męczyć się w pracy, czy zrezygnować z przysługującego jej urlopu. Jak wspomnę sobie swoje przejścia w czasie miesiączki z młodych lat, to prawdopodobnie nie wahałabym się uszczuplić przysługującego mi ustawowo urlopu. Brak urlopu wypoczynkowego w dawce większej ilości dni jednorazowo, szybko zmotywowałby mnie do szukania ratunku w gabinecie ginekologicznym.