Włoszki pójdą na urlop menstruacyjny. To dobry pomysł czy już fanaberia?
Czasem ból związany z miesiączką jest tak silny, że powoduje omdlenia. Niejedna kobieta marzy wtedy, by ukryć się pod kocem, a już na pewno zostać w domu. Nie każda z nas może sobie na to pozwolić. Ale są pracodawcy, a nawet politycy, którzy chcą ułatwić kobietom życie.
28.03.2017 | aktual.: 24.01.2018 14:27
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Włochy mogą stać się wkrótce pierwszym państwem na Zachodzie, które wprowadzi płatne urlopy menstruacyjne. Parlament, a konkretnie Izba Deputowanych, debatuje właśnie nad prawem, które zmusi pracodawców do przyznania kobietom trzech dni płatnego urlopu – każdego miesiąca, każdej pracownicy, bez zbędnych formalności.
Lokalne media okrzyknęły to pozytywną zmianą dla pań, które w trakcie miesiączki przeżywają prawdziwe katusze. Dziennikarki włoskiego wydania „Marie Claire” przyznały nawet, że to przełom w prawach kobiet. Jak uważa brytyjski ginekolog Gedis Grudzinskas, takie wolne dni powinny być normą w każdej firmie. Przyznaje, że urlop mensturacyjny korzystnie wpłynąłby nie tylko na samopoczucie kobiet, ale spodował, że nabrałyby sił do dalszej, efektywnej pracy. A szczęśliwy pracownik to dobry pracownik.
Nie wszystkie Włoszki przyjęły propozycję rządu pozytywnie. Jak twierdzi część z nich, nowe prawo może utrudnić kobietom funkcjonowanie na rynku pracy, który i tak nie jest najbardziej przyjaznym środowiskiem. Tylko 61 proc. Włoszek pracuje zawodowo. Średnia europejska to 72 proc. Lorenza Pleuteri z „Donna Moderna” wskazuje, że pracodawcy będą woleli zatrudniać mężczyzn, bo ci będą w pracy zawsze. Kolejny argument przeciwko – urlopy menstruacyjne tylko pogłębią stereotypy dotyczące kobiet na rynku pracy. – Dziewczyny będą uważane za bardziej emocjonalne, niestabilne i podatne na zranienia – przyznaje Miriam Goi na łamach „Vice Italy”.
Wszystko wskazuje na to, że nowe prawo zostanie przyjęte przez włoski parlament w kwietniu tego roku. Włochy tym samym znajdą się w niewielkim kręgu państw, które przyznają kobietom urlopy menstruacyjne. Podobne zapisy działają już w Japonii (od 1947 roku), Korei Południowej, Indonezji, na Tajwanie, w Zambii (tu każda kobieta ma prawo do tzw. dnia matki) i kilku prywatnych firmach na świecie (w tym w Nike). Płatny odpoczynek przyznano też pracownicom firm z chińskiej prowincji Anhui. Ale nie wszystkie korzystają z tej dogodności. 20 proc. kobiet zadeklarowało, że nie wezmą wolnego, ponieważ obawiają się opóźnień w swojej pracy. Zaniepokojenie wyrazili również pracodawcy. Twierdzą, że tego typu urlopy mogą przynosić straty finansowe.
A co z Polską?
Na bolesne miesiączki uskarża się w Polsce ok. 75 proc. dziewcząt i młodych kobiet.- Ból w ciągu pierwszych dni miesiączki nie należy do patologii i występuje niezwykle często - tłumaczy Tomasz Olejniczak, ginekolog.
Jednak Polki muszą zagryźć zęby w te trudne dni. Opinie dotyczące urlopów menstruacyjnych również są podzielone. To tylko kilka wypowiedzi na ten temat.
Emilia: W wielu korporacjach pracownicy mają prawo do wzięcia dodatkowego, płatnego urlopu - od 4 do nawet 6 dni rocznie. To działa jak urlop na żądanie: dzwonisz rano i mówisz, że nie przyjdziesz. Znajome wykorzystują ten urlop właśnie wtedy, gdy mają okres. Dla mnie osobiście prawna regulacja byłaby jak najbardziej na rękę. Przykładowo przy endometriozie bóle okołomenstruacyjne i wszelkie inne dolegliwości są tak koszmarne, że trzeba iść na L4. I to nie jest tak, że kobieta wymyśla lub symuluje. To są potworne bóle brzucha, omdlenia, zaburzenia widzenia, czucia, migreny, a nawet bóle kości czy stawów. Pracownica, do której raz w miesiącu trzeba wzywać karetkę? Znam, widziałam. Urlop na miesiączkę to byłoby wybawienie w takich sytuacjach. A co powie szef-mężczyzna? Moim zdaniem zareaguje lepiej niż szefowa. Baby bywają wyjątkowo wredne i złośliwe dla siebie nawzajem. Faceci reagują zazwyczaj współczuciem, kobiety brakiem jakiejkolwiek empatii.
Marta: Nie mam skrajnie ciężkich dolegliwości podczas miesiączkowania, owszem , czasami intensywniejsze skurcze, ściski nachodzą i ból głowy, ale jest to do wytrzymania. Znam osoby, które potrafią dostawać wręcz krwotoków, omdleń, czy na tyle silnych bóli skurczowych jak porodowych i nie potrafią na nogach się utrzymać podczas menstruacji. W takich sytuacjach widzi mi się lekarskie L4, bo kobieta ani nie jest zdolna do pracy, ani do życia jak słania się na nogach.
Ewelina: Swego czasu (pierwsza praca), brałam niemal co miesiąc wolny dzień. Odczuwałam w te dni tak silny dyskomfort, że szef sam zaproponował, żebym zostawała w domu. Odpracowywałam ten dzień w soboty, które i tak rzadko były wolne. Pamiętam, że szef stawiał na wydajność, a nie tylko obecność pracownika. Osobiście nie jestem zwolenniczką dawania komuś "forów" ze względu na płeć, ale z tego, co udało mi się zauważyć, mężczyźni nie krępują się brać "kacowego" na żądanie. Wystarczyłoby uwzględnić "te dni" w obowiązującym już urlopie i problem nadużyć by się rozwiązał. Kobieta miałaby do wyboru: męczyć się w pracy, czy zrezygnować z przysługującego jej urlopu. Jak wspomnę sobie swoje przejścia w czasie miesiączki z młodych lat, to prawdopodobnie nie wahałabym się uszczuplić przysługującego mi ustawowo urlopu. Brak urlopu wypoczynkowego w dawce większej ilości dni jednorazowo, szybko zmotywowałby mnie do szukania ratunku w gabinecie ginekologicznym.