Woli wczasy w domu. Musi tłumaczyć się znajomym
- Zero pakowania, stresu, problemów czy walki o wolny leżak przy basenie - Mariusz woli spędzać urlop na własnym tarasie. Sąsiad uważa, że jest "dusigroszem": - Czasem - niby w żartach - pytał, kiedy w końcu pokażę swojej żonie kawałek świata.
09.06.2024 06:15
Z najnowszych danych Polskiej Izby Turystyki wynika, że ponad 5 milionów Polaków planuje w tym roku wyjechać na wakacje za granicę z biurem podróży. W porównaniu z poprzednim rokiem oznacza to wzrost o 15-20 procent!
Wśród najpopularniejszych zagranicznych destynacji wśród Polaków prym wiodą kraje znajdujące się w basenie Morza Śródziemnego, przede wszystkim Grecja, Hiszpania i Chorwacja. Nasi rodacy chętnie wybierają też Egipt, Wyspy Kanaryjskie oraz nieco droższe kierunki, takie jak Portugalia, Włochy, Oman czy Zanzibar.
W 2023 roku polskie lotniska obsłużyły ponad 50 mln pasażerów. Rekord wszech czasów pobiły porty regionalne, a w szczególności Kraków i Modlin.
Są jednak tacy, którzy urlop najchętniej spędzaliby w swoim domu. W życiu kierują się zasadą: wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Twierdzą, że żadna kawa nie smakuje tak jak na własnym tarasie. Niestety często spotykają się z niezrozumieniem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wszędzie dobrze, ale na własnej sofie najlepiej
Niektórzy zamiast na wakacjach w zagranicznym kurorcie wolą relaksować się w domu. Wyprawa do obcego kraju wiąże się dla nich z dużym stresem: bariera językowa, nieznane zwyczaje, inna kuchnia, turystyczne pułapki... To wszystko sprawia, że zamiast wrócić wypoczętym, są wyprani z energii.
Dlatego wolą zostać w domu. Choć czują się z tym dobrze, często spotykają się z krytyką i niezrozumieniem. Muszą tłumaczyć, dlaczego wolą spędzić urlop we własnym ogródku, a nie na przykład w słonecznej Bułgarii lub Hiszpanii.
Mariusz (imię zmienione) wychodzi z założenia, że odpoczynek w domu może być równie przyjemny co wyjazd na egzotyczne plaże. Dla niego prawdziwy relaks to spokój i komfort znanej okolicy, możliwość spędzenia czasu z rodziną i przyjaciółmi bez pośpiechu i stresu związanego z organizacją dalekiej podróży.
Ostatni raz na zagranicznym urlopie z żoną był 10 lat temu. Mieszka na wsi pod Krakowem, gdzie ma sporej wielkości dom z dużym ogrodem. Na co dzień prowadzi warsztat samochodowy, który pochłania większość jego wolnego czasu. Nie ma czasu na organizację wakacji ani ochoty na stres związany z przelotem i załatwianiem formalności.
- Biorę dwa tygodnie urlopu, rozkładam się na swoim zestawie mebli wypoczynkowych, zaparzam kawę i wygrzewam się na słońcu. Zero pakowania, stresu, problemów czy walki o wolny leżak przy basenie - przyznaje Mariusz.
Małżeństwo ma dwójkę dzieci, które chodzą do szkoły podstawowej. Podobno nie przeszkadza im brak rodzinnych wyjazdów. - Jeszcze się najeżdżą. Zresztą ja też za dziecka nie jeździłem z rodzicami. Poza tym teraz są tak zajęte zabawą z dziećmi sąsiadów, że nawet nie chcieliby wyjechać gdzieś dalej. Ale ja im oczywiście nie bronię! podkreśla mężczyzn. - Jeżdżą na kolonie i zielone szkoły, więc mają możliwość, by liznąć świata.
Domatorzy kontra podróżnicy
Amatorzy dalekich podroży patrzą na tych, którzy chcą zostać w domu z lekkim niedowierzaniem. - Mój sąsiad naprawdę dużo podróżuje. W tamtym roku był w Egipcie, Tunezji, zwiedził południowo-wschodnią Azję. W weekend lubi wyjechać do jakieś europejskiej stolicy, np. Rzymu czy Londynu. Czasem mam jednak wrażenie, że bardziej od samego wyjazdu ekscytuje go opowiadanie o nim - stwierdza Mariusz.
Po powrocie z zagranicy zaprasza go do siebie i organizuje "wieczorek wspomnień": - Odpala telewizor, podłącza do niego telefon i rozpoczyna pokaz slajdów.
Mariusz przyznaje, że z początku oglądanie zdjęć z zagranicznych wojaży wydawało mu się interesujące, ale z czasem uważał to za zwykłą stratę czau: - Pokazywał mi mnóstwo zdjęć, a do każdego przypisana była oddzielna historia, którą oczywiście "musiał mi opowiedzieć". I tak po trzech godzinach nie byliśmy nawet w połowie.
Do tego niezwykle irytowała go postawa sąsiada. W jego głosie czuć było nutkę wyższości, a nawet pogardy do Mariusza, który nie mógł pochwalić się swoją podróżą.
- Czasem - niby w żartach - pytał, kiedy w końcu pokażę swojej żonie kawałek świata. Gdy tłumaczyłem, że najlepiej czujemy się u siebie, nazwał mnie "dusigroszem", zakładając, że po prostu szkoda mi pieniędzy. Ale to nieprawda, bo mam naprawdę spore oszczędności, ale wolę wydać je na przykład na nowe meble, samochód lub wyposażenie domu. Ostatnio kupiłem robot sprzątający, który posłuży nam na lata. Poza tym nie oszczędzam na wyjściach do kina, SPA czy restauracji, czyli atrakcji, które mam w zasięgu ręku. Niektórzy naprawdę powariowali już z tymi podróżami - podsumowuje mężczyzna.
Kawa w Paryżu, spektakl w Londynie
28-letnia Eliza postanowiła zrobić sobie przerwę od podróżowania po ostatnich wakacjach w Rzymie. - Kolejki, tłumy turystów i pełno ulicznych "zaganiaczy", którzy chcą cię oszukać na każdym kroku. Po tygodniu wróciłam bardziej zmęczona niż byłam - przyznaje. - Na razie odpuszczam. Oczywiście nie mówię, że nigdzie nie pojadę, ale ta cała presja na zagraniczne wyjazdy jest chora.
Jej znajomi wyjeżdżają niemal co miesiąc. Eliza nie zamierza jednak spędzać każdej wolnej chwili na poszukiwaniu oferty tanich lotów. Uważa, że w czasach, gdy bilety potrafią kosztować mniej niż kolacja w restauracji, podróżowanie staje się łatwą do spełnienia fanaberią.
- Jeden z moich znajomych znalazł tanie loty do Londynu i pojechał tam jedynie na kilka godzin, aby spróbować słynnej English tea - opowiada. - Czasem wydaje mi się, że ludzie jadą gdzieś po to, by wstawić relację na Instagram - dodaje. - Nie muszę chyba mówić, jaki wpływ na środowisko mają takie wyprawy.
Przyznaje, że bycie tą "małopodróżującą" nie jest łatwe: - Moi znajomi co chwilę wrzucają zdjęcia i filmiki z wyjazdów. Musiałam ograniczyć korzystanie z mediów społecznościowych, bo zaczęło to mnie już przytłaczać.
Od tematu trudno jest jej uciec również podczas wspólnych spotkań. - Każdy chwali się tylko, gdzie był i co zwiedził. Chodzę na tańce, jeżdżę konno, uczę się języków obcych... Mimo to dla innych moje życie wydaje się mało interesujące, bo nigdy nie wyjechałam poza Europę. Czasem mam wrażenie, że nasze spotkania to jakiś "klub podróżników".
Dodaje, że bardzo interesuje się światem i chętnie zwiedzi więcej miejsc, ale chce robić to z głową i umiarem: - Podróżowanie tylko po to, żeby coś odhaczyć mija się z celem. Moim marzeniem jest zobaczyć Australię, ale chcę naprawdę porządnie przygotować się do tej wyprawy. Na razie zbieram pieniądze, a póki co zadowalają mnie wypady w góry lub spływy kajakowe. Polska jest naprawdę piękna i ma dużo do zaoferowania!
Agnieszka Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl