Blisko ludziWstrząsająca historia Maszy i Daszy. Radzieckie bliźniaczki syjamskie poddawano okrutnym eksperymentom

Wstrząsająca historia Maszy i Daszy. Radzieckie bliźniaczki syjamskie poddawano okrutnym eksperymentom

Urodzone w 1950 roku siostry Kriwoszliapowe stały się na długo wyrzutem sumienia radzieckich władz. Przyszły na świat połączone ciałami. Państwo nie tylko nie otoczyło dziewczynek oraz ich rodziny należytą opieką, ale zamiast tego zabrało je matce i zaczęło realizować na nich eksperymenty.

Wstrząsająca historia Maszy i Daszy. Radzieckie bliźniaczki syjamskie poddawano okrutnym eksperymentom
Źródło zdjęć: © East News
Rafał Celle

Doświadczenia prowadzone na bliźniętach syjamskich kojarzą się bardziej z eksperymentami realizowanymi przez Niemców w czasie II wojny światowej. Ale Rosja sowiecka uległa podobnym nikczemnym pokusom. Jednym z przypadków, który po latach zyskał duży rozgłos, była historia Maszy i Daszy.

Dziewczynki przyszły na świat z trzema kończynami dolnymi i czterema rękami. Ich kręgosłupy były ze sobą połączone pod kątem 90 stopni. Zaklasyfikowano je do kategorii: Ischiopagus Tripus. Była połowa XX wieku, medycyna na zupełnie innym poziomie rozwoju i do tego jeszcze totalitarne państwo. Od samego początku wiadomo było, że ich żywot nie będzie zwyczajny. System postanowił „zadbać” o to, aby nigdy za bardzo nie zbliżył się do normalności. Już na staracie władze zamieniły ich życie w piekło.

To nie był kraj dla takich, jak one

Radzieckie władze były zdeterminowane, by zabrać dziewczynki. Aby osiągnąć cel, zdecydowano się na skrajnie podłe zachowanie. Już na samym początku zdecydowano się pozbawić je bliskości z innymi ludźmi. Dziewczynki, zamiast do matki, trafiły do ośrodka badawczego. Skierowano je prosto do laboratorium, oddzielając w ten sposób od normalnego świata. Ich matce nie powiedziano prawdy. Powiadomiono ją jedynie, że córki zmarły na zapalenie płuc.

Masza i Dasza najpierw trafiły do Instytutu Pediatrii, gdzie poddawane były szeregowi badań. Potem służyły za obiekt doświadczeń w Centralnym Ośrodku Badawczym Instytutu Traumatologii i Ortopedii. Pierwsze lata ich życia to kolejne, często okrutne eksperymenty. Ze względu na ograniczony dostęp do odpowiedniej aparatury, niektóre z badań, mające np. określić sposób unerwienia poszczególnych obszarów ciała lub zbadać, które z układów narządów w organizmie są wspólne, były bolesne i przeprowadzano je bez znieczulenia.

W czasie jednego z doświadczeń lekarze włożyli do lodowatej wody jedną dziewczynkę, a potem przez długi czas obserwowali reakcję drugiej z nich. W czasie innego z eksperymentów jedna z nich nakłuwana była igłami. W tym samym czasie bacznie obserwowano, czy i kiedy druga z sióstr zacznie płakać z bólu. Częstą praktyką było też głodzenie jednej z dziewczynek i karmienie w tym czasie drugiej, by sprawdzić, jaka będzie reakcja organizmu. W ten sposób postępowano też z różnymi substancjami, które wstrzykiwano jednej z sióstr, by określić, jak długo środek przedostanie się z jednego do drugiego ciała. Fizyczne cierpienie było doświadczeniem, które towarzyszyło im na co dzień, a w przyszłości stało się jedyną rzeczą, która kojarzyła im się z dzieciństwem.

System opieki zawiódł na całej linii

Pierwszych siedem lat życia upłynęło im na kolejnych badaniach. Od swoich rówieśników różniły się nie tylko pod względem fizycznym. Lekarze i opiekunowie nie poświęcali też czasu na rozwój zdolności ruchowych dziewczynek czy ich sprawności intelektualnej. Co ciekawe, przez lata nie widziały one innej ludzkiej twarzy. Lekarze, którzy prowadzili badania z ich udziałem, ukrywali swoje oblicza.

Dziewczęta w siódmym roku życia wciąż nie potrafiły poruszać się, spożywać posiłków czy korzystać z toalety. Dopiero, gdy były nastolatkami, przeprowadzono u nich operację usunięcia trzeciej kończyny. Wkrótce odmówiły udziału w kolejnych eksperymentach naukowych. Rozpoczęły wtedy treningi ruchowe, które po wielu latach nauki pozwoliły im zacząć samodzielnie się przemieszczać. Ze względu na to, że naukę podjęły późno, proces ten zawsze już dostarczał im wielu trudności. Masza i Dasza – każda z nich odpowiedzialna była za kontrolowanie innej nogi - chodziły bardzo powoli. Wymagało to od nich sporego wysiłku.

Ale fakt, że czas eksperymentów się skończył, nie oznaczał, że ich los odmienił się na lepsze. Od początku było wiadomo, że ze względu na ograniczenia ruchowe nie będą w stanie podjąć pracy czy samodzielnie się utrzymać. Integracji z normalnym światem nie ułatwiali im inni. Cały czas musiały się liczyć z różnymi przykrościami ze strony ludzi, którzy określali je mianem „dwugłowych”. Po latach przyznały, że z powodu tego, co mówiły inne osoby, często płakały.

W wieku 14 lat zaczęły naukę w szkole z internatem. To był jeden z najradośniejszych etapów w ich życiu. Gdy miały 18 lat, Dasza zakochała się z wzajemnością w chłopaku. To nie do końca podobało się Maszy, która miała zupełne inny charakter i była raczej typem chłopczycy. Para w końcu się rozstała. Dasza po latach zaprzeczała, by była to prawdziwa miłość. Utrzymywała, że z chłopakiem łączyła ją raczej przyjaźń.

Nadzieja umiera ostatnia

W tym samym czasie państwo nadal brnęło w kłamstwo. Gdy dziewczyny zadawały urzędnikom pytania o rodziców: o to, co stało się z ich matką, za każdym razem słyszały to samo. Wmawiano im, że kobieta zmarła w szpitalu w czasie porodu. W końcu poznały jednak prawdę. Miały wtedy 35 lat.

Aż do czterdziestego roku życia Masza i Dasza tułały się po ośrodkach dla osób niepełnosprawnych. Dopiero w 1989 roku otrzymały samodzielne mieszkanie na przedmieściach Moskwy. Wielu lekarzy oraz specjalistów oferowało im wtedy pomoc. Namawiano je nawet na operację rozdzielenia. Ale za każdym razem odmawiały.

W 2000 roku siostry były bohaterkami audycji zrealizowanej przez BBC. W jej trakcie podkreślono, że Związek Radziecki był jednym z najgorszych możliwych miejsc do życia dla bliźniąt syjamskich. Nigdy nie widziano w nich skrzywdzonych przez los ludzi; postrzegano je jako obiekt, na którym można realizować kolejne eksperymenty. Nikomu nie pozwalano się z nimi zobaczyć, a dostęp do nich mieli jedynie lekarze, którzy prowadzili badania. Podczas audycji Masza i Dasza opowiadały o swoim życiu i o potencjalnej operacji.

- Nigdy nie zgodzimy się na taki zabieg. Po prostu go nie potrzebujemy – powiedziała wtedy w rozmowie z BBC Dasza. - Nawet, gdy byłyśmy małe, nie chciałyśmy jej. Stanowimy mały kolektyw. Dzielimy nasz smutek oraz nasze łzy – dodała druga z nich.

W chwili realizacji programu przez brytyjską stację były one najstarszymi żyjącymi na świecie bliźniętami syjamskimi – miały wtedy 50 lat. Ten fakt podkreślono zresztą na antenie. Od tamtego czasu do momentu ich śmierci minęły trzy lata. W tym okresie zaczęły pogłębiać się ich problemy zdrowotne. Cierpiały z powodu marskości wątroby oraz obrzęku płuc. Ich położenia nie poprawiał fakt, że Dasza chętnie sięgała po alkohol. Zaczęły się też u nich nasilać objawy depresyjne.

Zmarły 17 kwietnia 2003 roku. Bezpośrednią przyczyną zgonu był atak serca, do którego doszło u Daszy. Nie udało jej się uratować. Dla Maszy była jeszcze nadzieja - zaproponowano jej przeprowadzenie błyskawicznej operacji rozdzielnia. Nie zgodziła się. Zmarła 17 godzin później.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (52)