#Wszechmocne. Anja Rubik walczy o edukację seksualną w Polsce. "Mnóstwo kobiet opisuje swój strach"
"Było ostatnio kilka sytuacji, kiedy chcieliśmy zorganizować event w państwowych lokalizacjach i finalnie się to nie udawało. Najpierw był wielki entuzjazm, a potem słyszałam: musimy się wycofać, bo możemy stracić dofinansowanie" - wyznaje Anja Rubik, która od kilku lat walczy o dostęp do edukacji seksualnej dla dzieci i dorosłych. O tym, z jakimi problemami ludzie najczęściej zgłaszają się do SEXED.PL, modelka opowiedziała w rozmowie z Wirtualną Polską.
29.10.2022 16:52
Wiktoria Jakubowska-Karbowniczek, WP Kobieta: Pamiętasz moment, w którym postanowiłaś założyć fundację SEXED.PL?
Anja Rubik: Oczywiście, to było podczas festiwalu w Cannes w 2017 roku. Obejrzałam wtedy film "120 uderzeń serca", którego akcja toczyła się w latach 90., gdy choroba AIDS zbierała swoje żniwo. Wtedy mało się jeszcze o niej wiedziało. Grupa aktywistów postanowiła to zmienić: wpadała do szkół, rozdawała ulotki, edukowała. To mnie zainspirowało, bo dostrzegłam analogię do tego, co działo się w Polsce wokół edukacji seksualnej. Pomyślałam: muszę zrobić kampanię. Wtedy jeszcze bardzo naiwnie myślałam, że ten jeden projekt nagle wszystko zmieni, szczególnie że był na niego ogromny odzew – kampania zebrała 10 mln odsłon na różnych platformach społecznościowych. Zaczęłam dostawać setki listów od osób z całej Polski, to było poruszające. Zrozumiałam, że problem jest gigantyczny i nie rozwiąże go jedna akcja. Postanowiłam zbudować całą fundację, która będzie stałym wsparciem i miejscem edukacji dla młodych, dorosłych oraz rodziców.
Dlaczego akurat edukacja seksualna?
Wcześniej brałam udział w "czarnych protestach" i zauważyłam, że osoby przeciwne aborcji są jednocześnie przeciwne edukacji seksualnej, a to wbrew wszelkiej logice - przecież najlepszym sposobem zapobiegania niechcianej ciąży jest właśnie edukacja seksualna. Ja nie miałam takiej edukacji w szkole i byłam ciekawa, jak to wygląda obecnie. Zaczęłam badać temat, rozmawiać z psychologami, seksuologami i co się okazało? Sytuacja nie tylko się nie zmieniła, ale wręcz pogorszyła. Eksperci uświadomili mi, że to większy temat niż seks, cielesność, nagość. Wpływa na wybory życiowe, zdrowie psychiczne i fizyczne, budowanie związków, zakładanie rodzin czy wychowywanie dzieci.
Skoro nie miałaś edukacji seksualnej w szkole, to skąd czerpałaś wiedzę o seksie?
Nie tylko szkoła tego nie zapewniała. Choć mam wspaniałych rodziców, to w moim domu też nigdy nie było tematu seksu. Dowiadywałam się więc od koleżanek czy z gazet typu "Bravo Girl". Natomiast taką solidną edukację seksualną przeszłam dopiero przy przygotowywaniu książki SEXEDPL. Zdałam sobie wtedy sprawę, że nigdy wcześniej nie przepracowałam np. tematu świadomej zgody, a jest to dość paradoksalne, biorąc pod uwagę, jak silną osobowością jest moja mama - to ona rządziła w domu. Było dla niej oczywiste, że jeśli coś mi się nie podoba, to mówię "nie". Ale ponieważ nikt nigdy nie przeprowadził ze mną tej rozmowy, to w sytuacjach dla mnie niewygodnych, przekraczających moje granice, nigdy nie byłam w stanie wprost się sprzeciwić. Wybierałam ucieczkę: dawałam zły numer telefonu, wychodziłam do łazienki i znikałam itd.
Czy nie wynika to z tego, że jako kobiety jesteśmy uczone, by być miłe i nie sprawiać przykrości?
Zdecydowanie. Gdzieś w tyle głowy nie chciałam nikogo urazić. Różnice w wychowaniu dziewczynek i chłopców to niestety powszechny problem, nie jest typowy dla Polski. Dziewczynki muszą być idealne, grzeczne, czyste, mieć same piątki i szóstki w szkole. Chłopcu więcej się wybacza. Może się przewrócić, wybrudzić, może mieć trójkę. Rezultat w dorosłym życiu jest taki, że mężczyźni lepiej znoszą porażki. Kobiety dźwigają ciężar bycia idealnymi, przez co często mają obawy, że się do czegoś nie nadają, nie zasługują, nie są dość dobre. Błędy w wychowaniu są jednak popełniane w sposób nieświadomy, bo nasi rodzice powtarzają to, czego uczyli się od swoich rodziców itd.
Temat edukacji seksualnej wciąż jest w Polsce wręcz demonizowany. "Skupcie się na nauce, na seks przyjdzie czas"? – kojarzysz, kto to powiedział?
Nie kojarzę! Powiedz mi.
To nasz minister edukacji i nauki, Przemysław Czarnek.
Nawet o nim pomyślałam, ale stwierdziłam, że to zbyt poukładane jak na Czarnka. Spodziewałabym się po nim czegoś jeszcze gorszego.
Czy to, jakie poglądy głoszą politycy prawicy i jaki ton nadają dyskusji o edukacji seksualnej, próbując ją ograniczyć w szkołach, wpływa na ciebie i fundację? Doznałaś kiedyś hejtu ze względu na swoją działalność?
Tak, zwłaszcza na początku. Było dużo wyśmiewania i komentarzy w stylu: "wiadomo, że się zajmuje tym tematem, skoro pracuje w modzie", co miało chyba sugerować, że robiłam karierę przez łóżko. Obecnie jest nam też ciężko zdobywać wsparcie finansowe dla fundacji. Choć o edukacji seksualnej mówi się coraz więcej, jest to temat nadal uważany za ryzykowny i niewiele firm decyduje się nam pomagać.
Poza tym ostatnio było kilka sytuacji, kiedy chcieliśmy zorganizować event w państwowych lokalizacjach i finalnie się to nie udawało. Najpierw był wielki entuzjazm, a potem słyszałam: "musimy się wycofać, bo możemy stracić dofinansowanie". Do szkół też za bardzo nie możemy wchodzić.
Czy w domu Anji rozmawiało się o seksie? Obejrzyj wideo
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dlaczego?
Ponieważ musimy mieć zgodę dyrektora i rodziców, a jak już tutaj padło - edukacja seksualna jest demonizowana. Rodzice boją się wyrażać na nią zgodę. Gdybym miała dziecko i słyszała, że będzie ono uczone masturbacji w szkole, też byłabym przeciwna. Kiedy kilka lat temu pani Godek próbowała przepchnąć swoją ustawę antyaborcyjną, wielu polityków wypowiadało się w sejmie na temat edukacji seksualnej. Włosy stawały mi dęba, gdy tego słuchałam. Mówiono, że taka edukacja seksualizuje i że w krajach, gdzie jest ona rozwinięta, występuje więcej gwałtów. Kłamstwo na kłamstwie, bo w państwach, w których dzieciaki wiedzą, czym jest seks i z czym się on wiąże, wiek inicjacji seksualnej znacznie się opóźnia.
Nie zniechęca cię to?
Nie, bo widzę światełko w tunelu. Organizujemy warsztaty, spotkania, mamy bardzo duże zasięgi w socialach i aktywną społeczność. Dlaczego to jest ważne? Bo nie jest tak, jak myśli wiele osób, że SEXED.PL działa głównie w Warszawie, Krakowie, Poznaniu itd. Większość osób odwiedzających nasze platformy pochodzi ze średnich i małych miast. To bardzo budujące, bo tam właśnie trzeba wykonać najwięcej pracy. W dużym mieście łatwiej znaleźć pomoc.
Nasza pierwsza książka "#sexedpl. Rozmowy Anji Rubik o dojrzewaniu, miłości i seksie" sprzedała się w ponad 220 tys. egzemplarzy. Nasz profil na TikToku obserwuje ponad 300 tys. nastolatków, a niektóre filmiki edukacyjne ogląda nawet 3,5 miliona osób! Na Naszym instagramie nasze materiały edukacyjne zostały odczytane już ponad 72 miliony razy. To dowód na to, że młodzi ludzie szukają rzetelnej wiedzy na temat własnej seksualności. Potrzebują też pomocy. Nasza Antyprzemocowa Linia Pomocy w ciągu roku pomogła ponad 2 tys. osób uwikłanym w przemoc.
Seksuolodzy i psychoterapeuci, którzy na niej dyżurują, spędzili ponad 42 tys. godzin na udzielaniu im wsparcia. Regularnie prowadzimy czaty online. Dzięki nim młodzi ludzie mogą w bezpiecznej, anonimowej przestrzeni porozmawiać ze specjalistami: psychologami, seksuologami, ginekologami, terapeutami. Codziennie dostajemy kilkadziesiąt prywatnych wiadomości z pytaniami, na które nie znajdują odpowiedzi na lekcjach WDŻ. To pokazuje, że SEXED.PL jest dla nich miejscem, w którym ją otrzymają. I właśnie to jest dla mnie światełkiem w tunelu.
Kiedy mówisz o konsekwencjach braku edukacji seksualnej, przychodzi mi na myśl tekst Oli Lewandowskiej o kobietach, które już w dorosłym wieku boją się "nastoletniej ciąży". Jedna z nich wspomina, że matka co miesiąc kazała robić jej test ciążowy. Strach z dzieciństwa odciska piętno na całym ich życiu, a takich lęków wynikających z ułomnej edukacji seksualnej jest znacznie więcej.
Takich kobiet, jak opisujesz, jest coraz więcej. Liczba ta rośnie też przez nowe prawo aborcyjne. Kobiety nie tylko nie chcą zachodzić w ciążę, ale też boją się, że kiedy już się to wydarzy, a płód będzie miał duże wady wrodzone, to co wtedy zrobią? Mnóstwo dziewczyn pisze do nas w tym temacie, opisując swój strach. Pytają, czy mogą zabezpieczać się podwójnie i brać coś oprócz tabletek antykoncepcyjnych.
Co najbardziej cię zaskoczyło, odkąd założyłaś fundację?
Piszą do nas dziewczyny, które dostają okres i nie wiedzą, co się dzieje z ich ciałem. Nikt z nimi o pierwszej miesiączce nie rozmawiał, a jeśli już, to w bardzo negatywny sposób. Mieliśmy dziewczynkę, której katechetka powiedziała, że okres to są krwawe łzy macicy – płacze, bo nie ma w środku dziecka. Przerażające rzeczy. A najbardziej niebezpieczne jest to, że tematu seksu nie ma w domach i kiedy już coś się złego dzieje, to dziecko nie pójdzie po pomoc do rodzica. Nie będzie nawet wiedziało, jak zacząć temat, bo wielu dorosłych uważa, że seks to temat "na później", podobnie jak minister Czarnek. Dzieci "uczą się" więc o seksualności z filmów i stron pornograficznych, które w internecie są na wyciągnięcie ręki. Internet jest z jednej strony wspaniałym narzędziem, ale z drugiej - jest w nim mnóstwo nieprawdziwych informacji. Dlatego tak ważne jest, żeby dzieci wiedziały, gdzie szukać tych wiarygodnych.
Mówiłaś nie tak dawno, że na obecnym etapie życia myślisz o macierzyństwie. Czy wyobrażasz sobie wychowywanie dziecka w Polsce?
Jasne, że o tym myślę. Czuję się coraz bardziej gotowa i mam świadomość, że to musi się wydarzyć w najbliższych paru latach, ale nie podjęłam jeszcze ostatecznej decyzji. Nie wyobrażam sobie natomiast wychowywania dziecka w Polsce. Nie wiem też, w jakim kraju mogłabym żyć z poczuciem, że dziecko dostaje w zakresie edukacji seksualnej wszystko, czego mu potrzeba. Nie jest przecież tak, że tylko Polska ma w tej kwestii braki. Natomiast na pewno bałabym się być w ciąży w Polsce. A jeśli coś byłoby nie tak i okazałoby się, że płód ma wady? Martwiłabym się.
Masz ogromną potrzebę niesienia pomocy. Z jednej strony fundacja, z drugiej – gdy wybuchła wojna w Ukrainie, pojechałaś do Lwowa, pomagałaś wielu organizacjom. Nie czujesz się czasami zmęczona psychicznie? Zwłaszcza, że mówiąc o tak upolitycznionych tematach, narażasz się na hejt.
Muszę przyznać, że choć dostaje mi się troszeczkę za SEXED, to jako fundacja nie doznajemy hejtu i to jest niesamowite. Może z raz widziałam negatywny komentarz. Natomiast ja z hejtem radzę sobie dość dobrze, bo wierzę w to, co robię i w to, że jest to słuszne. Czy czuję presję? Tak. Myślę, czy mogłabym robić jeszcze więcej? Jest tyle inicjatyw potrzebujących wsparcia. Z drugiej strony wiem, że muszę też dbać o siebie, bo jeśli nie będę zdrowa, nie będę zapewniała sobie odpoczynku, to nie będę miała też siły, by działać. Cały czas uczę się, jak sobie radzić z presją: trochę sportu, filmów, książek pozwala mi się na chwilę oderwać. Ale to nie jest idealne, bo mam też za sobą wiele nieprzespanych nocy.
Kiedy nie zajmujesz się działalnością społeczną, brylujesz w świecie mody i pracujesz z największymi nazwiskami tej branży. Łatwo ci godzić te dwa tak różne światy?
Fakt, to są dwie różne planety i często nie jest mi łatwo przeskakiwać między nimi. Ale mam też świadomość, że gdyby nie moda, nie mogłabym działać społecznie na taką skalę. Moda daje mi ekonomiczną stabilność i możliwość prowadzenia działalności społecznej, bo fundacja nadal jest zasilana głównie z moich środków. Jestem bardzo wdzięczna za ten mój "inny świat". Jest to też świetna odskocznia. Podczas kilku dni Tygodnia Mody w Paryżu potrafię odciąć się, odpocząć od innych ról i obowiązków.
Na koniec muszę zapytać: Anja, czy jesteś wszechmocna?
Są momenty, kiedy jestem wszechmocna, np. kiedy wypuszczamy nową kampanię i widzę, ilu osobom pomagamy. W branży modowej też czasami czuję, że mam cały świat u stóp. Powinniśmy siebie doceniać zdecydowanie bardziej i ja też się tego uczę. Na terapii mam takie wyzwanie, żeby przez minutę mówić na swój temat same pozytywne rzeczy, zaczynając zdanie w trzeciej osobie: "Anja jest…". Staram się bardzo, ale mi to całkowicie nie wychodzi (śmiech).
Trwa głosowanie w plebiscycie #Wszechmocne2022. Oddaj głosy w 6 kategoriach TUTAJ
Wiktoria Jakubowska-Karbowniczek, dziennikarka Wirtualnej Polski