Blisko ludzi„Wszyscy byli pokryci krwią”. Nastolatka opowiada, jak przeżyła strzelaninę w Paryżu

„Wszyscy byli pokryci krwią”. Nastolatka opowiada, jak przeżyła strzelaninę w Paryżu

„Wszyscy byli pokryci krwią”. Nastolatka opowiada, jak przeżyła strzelaninę w Paryżu
Źródło zdjęć: © Facebook
Magdalena Drozdek

23.11.2015 14:08, aktual.: 23.11.2015 14:35

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Do mediów wciąż spływają historie osób, które były świadkami paryskich zamachów. Wśród tych, którzy przeżyli strzelaninę w klubie Bataclan jest Emma Parkinson. Nastolatka po raz pierwszy opowiedziała o tym, jak udało się jej uciec z klubu, mimo że jednemu z napastników udało się ją postrzelić.

Do mediów wciąż spływają historie osób, które były świadkami paryskich zamachów. Wśród tych, którzy przeżyli strzelaninę w klubie Bataclan jest Emma Parkinson. Nastolatka po raz pierwszy opowiedziała o tym, jak udało się jej uciec z klubu, mimo że jednemu z napastników udało się ją postrzelić.

Dziewczyna do Paryża przyjechała z Australii. 13 listopada udała się na koncert Eagles od Death Metal. Bilety dostała na ostatnią chwilę. Gdy w klubie padły pierwsze strzały, była zaledwie kilka metrów od ulubionego zespołu.

- Myślałam, że to fajerwerki. Takie niewielkie, które można kupić w supermarkecie. Pamiętam, że pomyślałam, że tylko jakiś idiota przychodzi z tym na koncert – wspomina w wywiadzie dla stacji CBS News.

Dopiero po chwili zorientowała się, że to strzały z broni. Australijka przyznaje, że wyglądało to tak, jakby terroryści strzelali z balkonu nad tłumem.

- Wszyscy leżeli na podłodze starając się jakoś ukryć, zachować spokój. Kiedy ludzie myśleli, że to już koniec i podnosili głowy, by się rozejrzeć, wtedy ponownie rozlegały się strzały – mówi.

Mężczyzna, który leżał obok niej, schował jej głowę pod swoje ciało. Później ktoś miał krzyknąć, żeby wszyscy uciekali. Na reakcję nie czekała długo. Tłum ruszył w stronę barierek oddzielających scenę od reszty pomieszczenia. Dziewczyna utknęła, z głową przewieszoną na drugą stronę barierki. Wtedy jeden z zamachowców postrzelił ją w nogę.

– Nawet nie spanikowałam. Pomyślałam tylko: „Ok, czy dostałam w jakąś ważną część? Pewnie nie, więc muszę iść dalej” – wspomina.

W wywiadzie dla CBS News opowiada, że wszędzie dookoła niej była krew. – Będę szczera, ktoś mógł umierać tuż obok mnie, a ja nawet bym tego nie zauważyła. Wszędzie było pełno spanikowanych ludzi. Nie było osoby, która nie byłaby pokryta krwią – mówi Parkinson.

19-letnia Australijka wybiegła z klubu prosto do pobliskiego budynku. W mieszkaniu nieznajomych spędziła razem z grupką pozostałych imprezowiczów dwie godziny, dopóki strażak nie przyszedł po nich i nie zaprowadził do karetki.

- Zamachowcy chcieli nas pozabijać. Nie miałam przecież z tym nic wspólnego. Przez przypadek byłam w tym samym pomieszczeniu co oni. Celowali w młodych ludzi, którzy robili tylko to, co na ogół robią młodzi, śmiali się i bawili – dodaje.

W szpitalu Emmę odwiedził australijski ambasador, Stephen Brady. Była jedyną obywatelką Australii, która ucierpiała w zamachach. Telefonował do niej też sam premier Malcolm Turnbull i minister spraw zagranicznych, Julie Bishop.

md/ WP Kobieta

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (9)
Zobacz także