Blisko ludzi„Wszyscy byli pokryci krwią”. Nastolatka opowiada, jak przeżyła strzelaninę w Paryżu

„Wszyscy byli pokryci krwią”. Nastolatka opowiada, jak przeżyła strzelaninę w Paryżu

Do mediów wciąż spływają historie osób, które były świadkami paryskich zamachów. Wśród tych, którzy przeżyli strzelaninę w klubie Bataclan jest Emma Parkinson. Nastolatka po raz pierwszy opowiedziała o tym, jak udało się jej uciec z klubu, mimo że jednemu z napastników udało się ją postrzelić.

„Wszyscy byli pokryci krwią”. Nastolatka opowiada, jak przeżyła strzelaninę w Paryżu
Źródło zdjęć: © Facebook
Magdalena Drozdek

Do mediów wciąż spływają historie osób, które były świadkami paryskich zamachów. Wśród tych, którzy przeżyli strzelaninę w klubie Bataclan jest Emma Parkinson. Nastolatka po raz pierwszy opowiedziała o tym, jak udało się jej uciec z klubu, mimo że jednemu z napastników udało się ją postrzelić.

Dziewczyna do Paryża przyjechała z Australii. 13 listopada udała się na koncert Eagles od Death Metal. Bilety dostała na ostatnią chwilę. Gdy w klubie padły pierwsze strzały, była zaledwie kilka metrów od ulubionego zespołu.

- Myślałam, że to fajerwerki. Takie niewielkie, które można kupić w supermarkecie. Pamiętam, że pomyślałam, że tylko jakiś idiota przychodzi z tym na koncert – wspomina w wywiadzie dla stacji CBS News.

Dopiero po chwili zorientowała się, że to strzały z broni. Australijka przyznaje, że wyglądało to tak, jakby terroryści strzelali z balkonu nad tłumem.

- Wszyscy leżeli na podłodze starając się jakoś ukryć, zachować spokój. Kiedy ludzie myśleli, że to już koniec i podnosili głowy, by się rozejrzeć, wtedy ponownie rozlegały się strzały – mówi.

Mężczyzna, który leżał obok niej, schował jej głowę pod swoje ciało. Później ktoś miał krzyknąć, żeby wszyscy uciekali. Na reakcję nie czekała długo. Tłum ruszył w stronę barierek oddzielających scenę od reszty pomieszczenia. Dziewczyna utknęła, z głową przewieszoną na drugą stronę barierki. Wtedy jeden z zamachowców postrzelił ją w nogę.

– Nawet nie spanikowałam. Pomyślałam tylko: „Ok, czy dostałam w jakąś ważną część? Pewnie nie, więc muszę iść dalej” – wspomina.

W wywiadzie dla CBS News opowiada, że wszędzie dookoła niej była krew. – Będę szczera, ktoś mógł umierać tuż obok mnie, a ja nawet bym tego nie zauważyła. Wszędzie było pełno spanikowanych ludzi. Nie było osoby, która nie byłaby pokryta krwią – mówi Parkinson.

19-letnia Australijka wybiegła z klubu prosto do pobliskiego budynku. W mieszkaniu nieznajomych spędziła razem z grupką pozostałych imprezowiczów dwie godziny, dopóki strażak nie przyszedł po nich i nie zaprowadził do karetki.

- Zamachowcy chcieli nas pozabijać. Nie miałam przecież z tym nic wspólnego. Przez przypadek byłam w tym samym pomieszczeniu co oni. Celowali w młodych ludzi, którzy robili tylko to, co na ogół robią młodzi, śmiali się i bawili – dodaje.

W szpitalu Emmę odwiedził australijski ambasador, Stephen Brady. Była jedyną obywatelką Australii, która ucierpiała w zamachach. Telefonował do niej też sam premier Malcolm Turnbull i minister spraw zagranicznych, Julie Bishop.

md/ WP Kobieta

terroryścizamachzamachy w paryżu

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (9)