Wszystko na mojej głowie!

Młode mamy bywają niezwykle ambitne, jeśli chodzi o prowadzenie domu i opiekę nad dzieckiem. Jednak chęć panowania nad wszystkim nie zawsze dobrze się dla nich kończy. Wiele z nich musi pracować zawodowo, niektóre się uczą, studiują, a jednak biorą na siebie domowe obowiązki.

Wszystko na mojej głowie!

17.01.2008 | aktual.: 30.05.2010 12:02

Młode mamy bywają niezwykle ambitne, jeśli chodzi o prowadzenie domu i opiekę nad dzieckiem. Jednak chęć panowania nad wszystkim nie zawsze dobrze się dla nich kończy. Wiele z nich musi pracować zawodowo, niektóre się uczą, studiują, a jednak biorą na siebie domowe obowiązki. Początkowo świetnie dają sobie radę i dumne z siebie kończą kolejny dzień dodatkową porcją obowiązków. Bo mąż zmęczony, bo on nie umie, bo po co, skoro ja to zrobię lepiej… Ale w pewnym momencie ma się ochotę powiedzieć: „Dość!”.

Gotowanie, sprzątanie, pranie, zajmowanie się dzieckiem i praca czy nauka – kto to wszystko ogarnie? Jak to kto? Matka! Przecież nikt za nią tego nie zrobi. Czy jednak tak jest na pewno? Być może kobiety same siebie przekonują, że prowadzenie domu i opieka nad niemowlakiem czy starszym dzieckiem to sprawy wyłącznie damskie, a zatem mężczyźni nie powinni się do nich mieszać. Wtedy często narzucają sobie zbyt wiele obowiązków, których potem nie potrafią unieść.

Nie ma czasu dla siebie

– Na początku mąż mi bardzo pomagał, jednak z czasem zakres jego obowiązków topniał – mówi zdesperowana młoda mama, która, jak sama twierdzi, ma dość bycia taką, co radzi sobie ze wszystkim. – Teraz kładzie dziecko spać, czasem zrobi mu jedzenie. Zawsze to coś, ale ja jestem bardzo zmęczona. Oprócz obowiązków domowych mam przecież te zawodowe. Jest mi coraz trudniej, ale gdy mówię mężowi, jak mi ciężko, on obraca wszystko w żart albo po prostu nie słucha, odwraca głowę i idzie spać. Jakby nie rozumiał, co do niego mówię! Zaczęłam zastanawiać się nad rozwodem, wtedy przynajmniej nie musiałabym dla niego gotować… Czasami mam ochotę usiąść i się rozpłakać albo najlepiej nic nie robić, tylko oglądać telewizję i czytać romanse!.

Czy dla takich kobiet jedynym wyjściem jest samotne macierzyństwo, pozbawione dodatkowych obowiązków w postaci prania mężowskich skarpet, gotowania dla swojej drugiej połowy i sprzątania po niej? Ambicja matek często nie pozwala im na przyznanie się do zmęczenia. Są pewne, że muszą sobie ze wszystkim radzić. Starają się nawet zapomnieć o sobie i swoich potrzebach, jednak one w pewnym momencie same dają znać o sobie. Przemęczone kobiety budzą się pewnego dnia z przekonaniem, że nie mają po co wstawać, albo nie mają już sił, by się ubrać, umyć, iść na spacer.

Trzeba odpocząć

Ogromna miłość do dziecka, chociaż jest uczuciem pięknym i ważnym, czasem jednak bywa przyczyną frustracji i ogromnych wyrzutów sumienia. Bo przecież skoro kochają, to muszą dziecku poświęcić absolutnie wszystko. Zmęczenie siedzeniem w domu, obowiązkami i szarą codziennością jednakowych dni powoduje chęć oderwania się – także od swojej pociechy. „Skoro chcę od niej/niego odpocząć, to znaczy, że jestem złą matką! Muszę być dobrą matką i nie myśleć o sobie” – próbują sobie wmawiać. Tymczasem dobra matka to taka, która kocha nie tylko swoje dziecko, ale także siebie, która potrafi dbać również o swoje potrzeby. Syn czy córka nie wymagają przeciez stu procent poświęcenia. Mają być miłością i radością, a gdy stają się przykrym obowiązkiem, wtedy dopiero trudno mówić o dobrym rodzicielstwie.

Dlatego tak istotny jest odpoczynek i możliwość oderwania się od codziennych spraw, w tym także od dziecka i męża. Jednak aby móc się zrelaksować, trzeba przypomnieć partnerowi, że niektóre obowiązki domowe może i powinien przejąć, by w ten sposób odciążyć żonę. Do przekonania go potrzebna jest szczera, poważna rozmowa, często przy tym niełatwa. Z reguły trudno oczekiwać od partnera, by sam z siebie zaczął sprzątać, gotować i zajmować się dzieckiem, skoro do tej pory wszystkie te czynności wykonywał ktoś inny. Ci bardziej domyślni być może sami zauważą, że coś jest nie w porządku, ale większość nie weźmie się do pracy, dopóki żona jasno i wyraźnie nie powie, że oczekuje jakiejś współpracy. Czasami wystarczy po prostu powiedzieć, co ma zrobić. Jednak nie każdy zrozumie sytuację po jednej rozmowie, a nieraz potrzebna jest „terapia szokowa”.

– Mówisz mężowi, że wychodzisz do sklepu na piętnaście minut, wracasz po dwóch godzinach i przy okazji „zapominasz” komórki – radzi internautka na forum dla młodych matek. – Gdy wrócisz, okaże się, że mąż jednak potrafi zajmować się dzieckiem. Udowodnisz mu w ten sposób nie tylko to, że jest w stanie zadbać o pociechę równie dobrze jak ty, ale także to, jak trudne jest zajmowanie się domem i dzieckiem!

Wspólne obowiązki

Ideałem byłoby ustalenie podziału obowiązków jeszcze przed narodzinami dziecka, jednak trudno decydować o czymś, co jest jeszcze fikcją. Tym bardziej, że archaiczny model rodziny tkwi zakodowany w psychice wielu Polaków, zmuszając ich do postępowania według zasady „kobieta do garów, mężczyzna do roboty”. Zgodnie z tym założeniem nawet jeśli kobieta pracuje zawodowo, musi ogarnąć także sprawy domowe, bo to przecież „babskie sprawy”. Chociaż wiele mówi się o podziale ról w domu, dla wielu mężczyzn podział polega na tym, że mają swoje dwa czy trzy obowiązki (na przykład wynoszą śmieci i kąpią dziecko), a reszta pozostaje na głowie kobiety. Nie musi to znaczyć, że są złymi mężami czy ojcami, ale pokazuje, jak powszechnie wciąż funkcjonuje utarty schemat.

Ojcowie coraz więcej czasu chcą spędzać z dziećmi, są dumni z posiadania potomstwa i chociaż wciąż rzadkością jest sytuacja, gdy kobieta robi karierę, a mężczyzna zajmuje się domem, nie wywołuje już ona pełnego politowania uśmiechu. Mimo to w wielu polskich rodzinach kobiety mają problem z wyegzekwowaniem od partnerów jakiegokolwiek udziału w dbaniu o dom. Ich praca na tym polu jest zwykle niedoceniana – uważa się, że po prostu „siedzą w domu”, chociaż tak naprawdę są na niemal całodobowym etacie, przy którym nie ma czasu na przerwę czy urlop. Tym bardziej ważne jest, by mężczyzna był w domu nie tylko gościem, ale uczestniczył w codziennym życiu rodziny i rozumiał, że musi wykonywać część obowiązków. Zrozumie wtedy, że przemęczenie partnerki nie jest spowodowane PMS-em czy innymi „kobiecymi wymysłami”, ale wynika z codziennej ciężkiej pracy.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (0)