"Wszystko zaczęło sie, gdy po raz pierwszy założyłam chustę". Wyznanie żony muzułmanina
- Para Polaków usłyszała, że mówię po polsku i nagle włączyła się w nich agresja. Zaczęli za mną iść i krzyczeć, że jestem szmatą, zaraz zaciągną mnie w zaułek i "wpierd...ą jak należy" - opowiada Patrycja. Mama trójki dzieci, która związała się z muzułmaninem.
We wtorek na stronie "Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych" pojawił się list anonimowej Polki, która opisała, jak ciężko żyje się jej w Berlinie, gdzie jeszcze do niedawna spotykała się z dyskryminacją. Wszystko przez to, że jej mąż jest muzułmaninem. Najmocniej dziwi fakt, że zdaniem Patrycji, najbardziej napastliwi są mieszkający w Niemczech rodacy. Dzięki uprzejmości administratorów strony udało nam się skontaktować z autorką wpisu i przeprowadzić z nią wywiad.
Marianna Fijewska, Wirtualna Polska: W którym momencie zaczęły się rasistowskie komentarze w twoją stronę?
Patrycja, mama trójki dzieci, żona muzułmanina: Wszystko zaczęło się, gdy po raz pierwszy założyłam chustę. Mieszkam z mężem i dziećmi w Berlinie, większość moich sąsiadów to Polacy. Wcześniej byliśmy w świetnych relacjach, ale gdy zobaczyli, że zaczęłam chodzić w hidżabie, przestali normalnie odnosić się do mnie i do męża. Przedtem nie wiedzieli, że on jest muzułmaninem, ponieważ ma urodę bardziej indonezyjską niż turecką. Zaczęły się nieprzyjemne teksty w stylu: "W takie ciepło szmatami głowę owijać? Nie za gorąco?".
Nie rozmawialiście już tak, jak dawniej?
Nie. Najdłuższa rozmowa z sąsiadem była wtedy, gdy przyszedł do mnie i powiedział, że moje dzieci, dwóch bliźniaków, zwyzywały go w windzie. Problem w tym, że synowie mieli wtedy po trzy lata i jeszcze nie mówili, więc chodziłam z nimi nieustannie do logopedy. Wytłumaczyłam mu, że to niemożliwe, bo nie dość, że dzieci nie jeżdżą same windą, to mają problemy z mówieniem i chodzimy z nimi do specjalisty. Skomentował to jednym zdaniem: "Pomyliłem się, bo tamte też takie mieszane były". To było przykre, ale znacznie gorzej obrywało mi się od nieznajomych.
To znaczy?
Jak idziesz po mieście w hidżabie, to nagle stajesz się wrogiem publicznym. Obcym. Dziwakiem. W Berlinie spotkałam się z wieloma atakami. Pamiętam, jak szłam ulicą w chuście i rozmawiałam z mamą przez telefon. Para Polaków usłyszała, że mówię po polsku i nagle włączyła się w nich agresja. Zaczęli za mną iść i krzyczeć, że jestem szmatą, zaraz zaciągną mnie w zaułek i "wpierd...ą jak należy". Mama kazała mi wejść do najbliższego sklepu, więc weszłam, a oni za mną i dalej mnie obrażali. Po chwili wyszłam, żeby jak najszybciej dojść do domu, ale oni nie odpuszczali. W końcu zaczęłam krzyczeć: "Hilfe, hilfe!" i dopiero wtedy sobie poszli.
Spotkałaś się też z nieprzyjemnościami ze strony Niemców?
Tak. Pamiętam, jak jechałam autobusem razem z bliźniakami w wózku. Na głowie miałam chustkę. Podszedł do mnie jakiś Niemiec i na mnie napluł. Nikt nie zareagował.
Mówisz o bardzo przykrych rzeczach. Który z ataków, czy komentarzy ze strony obcych ludzi był dla ciebie najbardziej bolesny?
Najbardziej przykro było mi chyba wtedy, gdy jechałam widną z dziećmi i mężem w centrum handlowym. Na jednym z pięter otworzyły się drzwi, na zewnątrz stała kobieta w średnik wieku. Zmierzyła nas dokładnie wzrokiem, pokręciła głową z niesmakiem i zaczęła ostentacyjnie się otrzepywać, jakby z brudu. Oczywiście nie wsiadła do windy. Pomyślałam wtedy, jakie to potwornie niesprawiedliwe.
Spotykałaś się też z atakami ze strony internautów?
Tak, w momencie, w którym zmieniłam zdjęcie profilowe w serwisach społecznościowych, na takie, na którym miałam chustę. Wcześniej bez problemu sprzedawałam np. używane ciuszki po dzieciach, a nagle okazało się, że nikt nie chciał nic ode mnie nic kupić. Ludzie pisali w komentarzach: "od ciapatych się nie kupuje!". Kasowałam te komentarze, ale niewiele to dało. W mediach społecznościowych, obcy ludzie byli w stanie skomentować moje zdjęcie np.: "Sprzedała d..ę muzułmaninowi!".
Jak reagowali twoi znajomi?
Większość z nich dopiero ze zdjęcia na Facebooku dowiedziało się, że mąż jest muzułmaninem, bo tak jak wspominałam, nie ma tureckiej urody. Poza tym jest bardzo liberalny w kwestiach wiary. Nie nosi typowych muzułmańskich emblematów, jak turban czy łańcuszek do odmawiania modlitw. Więc ta chusta na zdjęciu była dla znajomych szokiem. Dało się odczuć, że zaczęli traktować mnie z dystansem. Gdy wracałam do Polski, nie bardzo chcieli się spotykać, a jak w końcu udało mi się namówić starą znajomą na kawę, to powiedziała mi zaskoczona: "Myślałam, że się zmieniłaś, zdziwaczałaś, a ty jednak taka normalna!".
Kiedy zdecydowałaś, że zdejmiesz chustę?
To były piętrzące się sytuacje. Pamiętam, jak żaliłam się mojej przyjaciółce Rosjance, która też mieszka w Berlinie, że nie mogę już tego znieść. Że ta chusta całkowicie zmienia odbiór społeczny mojej osoby. Wtedy ona opowiedziała mi, jak jechała metrem na nasze wesele do meczetu. Tam kobiety mogły wchodzić tylko w okryciu na głowę i ona jechała w chuście całą drogę. Powiedziała: "Tyle razy pokonywałam trasę z domu do centrum miasta, ale pierwszy raz czułam się, jak obca osoba. Jak wróg. Nigdy wcześniej ludzie tak na mnie nie patrzyli" - tym samym upewniłam się, że to, co przeżywam, to nie moje widzimisię. Zaczęłam coraz częściej wychodzić bez chusty i szybko przekonałam się, że tak jest o wiele łatwiej. W końcu w ogóle z niej zrezygnowałam i wtedy skończyły się moje problemy.
Jak zareagował twój mąż?
On od początku był przeciwny, żebym chodziła w hidżabie. Wiedział, z czym to się wiąże. Dzieci też wychowujemy bez narzucania im wiary - uczymy o religii muzułmańskiej i chrześcijańskiej i chcemy, żeby same sobie wybrały..
To dlaczego chciałaś nosić hidżab?
Początkowo po prostu podobały mi się te chusty. Dopiero później lepiej poznałam tę religię i zobaczyłam, że jest piękna i bardzo podobna do religii chrześcijańskiej. Nie umiem wytłumaczyć dlaczego. Podoba mi się ta kultura.
Myślisz, że nadejdą czasy, gdy znów włożysz chustę?
Nie. Myślę, że ta dyskryminacja będzie się pogłębiać. To straszne, bo mamy już historyczne doświadczenie II wojny światowej i wiemy, do czego prowadzi szykanowanie danej grupy społecznej. Staram się udzielać na forach polonijnych i tłumaczyć ludziom, że muzułmanin nie znaczy terrorysta, ale zazwyczaj spotykam się z hejtem ze strony internautów. Piszą: "Mówisz tak, bo z nimi trzymasz" albo nazywają mnie "żoną terrorysty"...
Ludzie boją się zamachów. Myślę, że to reakcja obronna, którą niestety stosuje coraz więcej osób
Ja też boję się zamachów. Zanim poznałam mojego męża, sama byłam trochę rasistką. Żyłam w Niemczech i też z obawą patrzyłam na kobiety w chustach i długich czarnych strojach. Szłam z falą tego, co mówili ludzie, bez refleksji. Dzisiaj wiem, że pod tymi chustami i turbanami są wartościowi, dobrzy ludzie, którzy cierpią za wszystkich terrorystów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl