"Wypychał mnie za drzwi, uderzyłam o framugę". Frąckowiak opisała wizytę u warszawskiego jubilera
Modelka Magdalena Frąckowiak zamieściła na swoim profilu na Instagramie niepokojące zdjęcie. Widać na nim posiniaczone ramię. Nie wiadomo, co dokładnie się stało, ale z relacji ofiary wynika, że została brutalnie potraktowana przez pracowników jednego z warszawskich sklepów jubilerskich.
W poście Frąckowiak czytamy: "Przed chwilą zostałam siłą wyrzucona ze sklepu Jubiler 24 eu w Sheratonie. Mam cały łokieć obolały i w siniakach. Sprawa została już oddana w ręce mojego prawnika. Jestem w szoku, jak można potraktować tak kobietę, a jednocześnie klienta."
Modelka chciała ponoć porozmawiać z wlaścicielką, gdy mężczyzna, prawdopodobnie współwłaściciel, zaczął wypychac ją ze sklepu, twierdząc, że nie mają dla niej czasu. "Zaczął zamykać mi przed nosem drzwi. Ja stałam w przejściu, więc aby drzwi zostały zamknięte, popchnął mnie siłą drzwiami. Uderzyłam się mocno łokciem o framugę. Wszystko wydarzyło się w ciągu pięciu minut. Ledwo wypowiedziałam słowa, że chciałabym na chwilę poprosić właścicielkę, to usłyszałam: "Nie słyszała pani? Nie mamy dla pani czasu" i poczułam straszny ból w łokciu, gdy zostałam popchnięta. Żenujące i prostackie zachowanie. Wstyd" - pisze modelka.
Skontaktowaliśmy się z agencją modelek, dla której pracuje Magdalena Frąckowiak. Jej agentka jeszcze nie wiedziała o zajściu (zdjecie zostało opublikowane dwie godziny wcześniej). Usłyszeliśmy także, że modelka obecnie jest w samolocie lecącym do Londynu, zaś oświadczenie w tej sprawie - jeśli w ogóle - pojawi się w przyszłym tygodniu.
Próbowaliśmy również skontaktować się ze sklepem Jubiler24, mieszczącym się w warszawskim hotelu. Jak informuje automat, numer do salonu stacjonarnego jednak nie istnieje, a na ogólnej infolinii marki nikt nie odbiera. Wysłaliśmy również wiadomość na Facebooku. Jeśli otrzymamy odpowiedź, od razu ją tutaj opublikujemy.