Z Bałtyku wyłowiła list. Szuka jego autora w całej Polsce
"Poszukuję Jurka, który w 1993 r. (mając wtedy 15 lat) wysłał list w butelce ze Świnoujścia" - napisała na jednej z facebookowych grup Monika. Jej znalezisko poruszyło użytkowników mediów społecznościowych. Historia, która kryje się za tajemniczym listem, wciąż czeka na wyjaśnienie.
05.09.2022 | aktual.: 05.09.2022 09:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Listy w butelce to archaiczny sposób na komunikację. Dla wielu osób to świetna metoda tworzenia kapsuł czasu, którą zapoczątkowali dawniej marynarze, tęskniący za swoimi rodzinami. Okazuje się, że zamknięte w szklanym naczyniu kawałki papieru wciąż mogą wywołać nie lada emocje u ich znalazców. Przekonała się o tym Monika, która przypadkiem odkryła treść listu i udostępniła ją na jednej z facebookowych grup.
Zobacz także: Kochanka w każdym porcie? Żona marynarza mówi, jak jest
Tajemniczy list z butelki. "Może ktoś kojarzy taką osobę?"
"Poszukuję Jurka, który w 1993 r. (mając wtedy 15 lat) wysłał list w butelce ze Świnoujścia. Wiem tylko, że ma rude włosy i piegi, mieszkał wtedy w Krakowie i czekał na narodziny rodzeństwa - trojaczków. Może ktoś kojarzy taką osobę?" - napisała na grupie Monika.
List znalazła jako 7-letnia dziewczynka, spacerując po falochronie w Kuźnicy na Półwyspie Helskim. - Byłam na wakacjach z rodzicami. List dryfował ponad miesiąc ze Świnoujścia. Jako dziecko byłam bardzo podekscytowana. Po przeczytaniu listu poczułam żal, że nigdy nie będę mogła odpowiedzieć na list, ponieważ nie zawierał on adresu nadawcy. W latach 90. nie miałam szans na odnalezienie autora - stwierdza w rozmowie z Wirtualną Polską.
"Drogi znalazco! Nie wiem, kim jesteś i skąd pochodzisz, ale ja jestem Polakiem, mam 15 lat i nazywam się Jurek. Mieszkam w Krakowie. Mam 182 cm wzrostu, rude włosy i piegi" - opisywał nadawca listu. W dalszej części wyznał, że czekają go wielkie zmiany w życiu.
"Właśnie teraz jestem jedynakiem, lecz za dwa miesiące mam mieć rodzeństwo - trojaczki. Żegnam cię serdecznie i miło" - wyznał chłopiec.
Internauci pomagają Monice w poszukiwaniu nadawcy listu
Monika nie spodziewała się, że za kilkanaście lat będzie miała dostęp do mediów społecznościowych, w których podzieli się niezwykłym listem z innymi osobami. - List leżał przez wiele lat między pocztówkami. Odnalazł się przy przeprowadzce. Udostępniłam go na Facebooku z ciekawości, czy social media po latach pomogą mi zidentyfikować autora - dodaje.
List Jurka spotkał się z ogromnym odzewem facebookowej społeczności. Pod postem Moniki pojawiło się mnóstwo komentarzy. Większość osób przyznała, że historia jest bardzo ciekawa. Podpowiedzieli Monice, jak może znaleźć chłopca, który napisał list.
"Trzeba sprawdzić, komu urodziły się w tym czasie trojaczki. Nie rodzą się często" - stwierdziła internautka. "Może w jakiś gazetach lokalnych. Zazwyczaj piszą o takich wydarzeniach. Próbowałam w jakiś cyfrowych zbiorach poszukać, ale najwyraźniej źle buduję pytania" - stwierdziła inna kobieta.
- Jestem ciekawa dalszych losów Jurka. Nikt się na razie nie odezwał, ale wciąż wierzę, że się uda - powiedziała nam Monika.
Właśnie trwa plebiscyt WP Kobieta #Wszechmocne2022. Zapraszamy do zgłaszania swoich nominacji w formularzu poniżej:
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl