FitnessZ infekcją nie ma żartów. Konsekwencje mogą być poważne

Z infekcją nie ma żartów. Konsekwencje mogą być poważne

Katie Oxley Thomas z Kalifornii kilka tygodni temu obchodziła czterdzieste urodziny. W miniony weekend 500 osób zebrało się, by opłakiwać jej śmierć.

Z infekcją nie ma żartów. Konsekwencje mogą być poważne
Źródło zdjęć: © 123RF.COM
Katarzyna Gileta

16.01.2018 | aktual.: 16.01.2018 12:18

Wystarczyło piętnaście godzin

Katie, matka trojga dzieci, gorzej się poczuła. Udała się do szpitalnej izby przyjęć. Jej stan pogarszał się tak szybko, że została przeniesiona na intensywną terapię. Lekarze musieli podłączyć ją do aparatury podtrzymującej życie, tego samego dnia zmarła. Dramat rozegrał się w ciągu 15 godzin. Rodzice kobiety - Adrienne i Walt Oxley są zszokowani tym, jak szybko grypa odebrała życie ich córce. Katie biegała w maratonach, uprawiała jogę, zdrowo się odżywiała.

Po wypadku samochodowym zmagała się z kontuzją ręki. Chodziła do fizjoterapeuty. Z niecierpliwością czekała na rozpoczęcie nowej pracy w firmie technologicznej w Krzemowej Dolinie. Nagłą śmierć przerwała te plany. Katie zmarła w ciągu 48 godzin od wystąpienia pierwszych objawów. W ostatnim czasie odnotowano w Kalifornii 42 zgony z powodu grypy.

Obraz
© foxnews

Rodzina Katie zdecydowała o przeprowadzeniu sekcji zwłok. Na wyniki trzeba jeszcze poczekać kilka tygodni. Kobieta osierociła siedemnastoletniego syna i dwie córki w wieku w piętnastu i ośmiu lat. Rodzice zmarłej czterdziestolatki chcą uświadomić innych, jak ważne jest zaszczepienie się przeciwko grypie i niebagatelizowanie jej objawów.

Z grypą do pracy

Przeziębienie, grypa, zapalenie zatok. Żaden problem. Kupujemy dostępne w aptece saszetki czy łykamy tabletki przeciw objawom i idziemy do pracy. Walczymy z bólem głowy, gorączką i rozkojarzeniem. Nie zważamy na to, że rozsiewamy zarazki i zarażamy innych współpracowników. Wspomagamy się domowymi metodami, zamiast iść do lekarza, kiedy tylko poczujemy pierwsze objawy choroby. A jak pokazuje przykład zmarłej Amerykanki, z infekcją nie ma żartów.

Tymczasem wystarczą odpowiednio dobrane leki, kilka dni w łóżku i choroba minie. Wielu rodziców posyła zakatarzone dzieci do szkoły czy przedszkola, tłumacząc się tym, że nie ma kto się nimi zająć w domu. Dlaczego nie szanujemy zdrowia swojego, znajomych z pracy, a nawet własnych dzieci? Powodów jest kilka. Boimy się reakcji pracodawcy, nie chcemy mieć zaległości ani obniżonej pensji.

Nie warto jednak ryzykować zdrowiem, zwłaszcza że, kiedy łamie nas w kościach, mamy podwyższoną temperaturę, jesteśmy osłabieni, męczy nas kaszel, a z nosa kapie, nasza wydajność spada. Mamy problemy z koncentracją, jesteśmy rozdrażnieni, marzymy tylko o tym, by znaleźć się w swoim łóżku z kubkiem gorącej herbaty.

Niewyleczona grypa może mieć bardzo poważne konsekwencje. Zapalenie oskrzeli, płuc, mięśnia sercowego to tylko niektóre z nich. Wtedy konieczna może być hospitalizacja. Lepiej więc zostać w domu, odpocząć i nie rozsiewać zarazków wokół siebie.

Jak uniknąć choroby?

W okresie zwiększonego ryzyka zachorowań na grypę warto unikać dużych skupisk ludzi – zatłoczonej komunikacji miejskiej, galerii handlowych. Czasem to jednak nieuniknione, jak więc możemy uchronić się przed infekcją? Przede wszystkim powinniśmy zadbać o swoją odporność.

W aptece znajdziemy mnóstwo suplementów wzmacniających bariery ochronne organizmu. Jednak równie skuteczne są domowe metody. Picie codziennie rano wody z cytryną i imbirem, ale także sok z czarnego bzu, pigwa do herbaty czy aromatyczna zupa czosnkowa. Bardzo skuteczna jest także mikstura z kiwi z dodatkiem soku z cytryny i miodu. Warto także zadbać o odpowiednią dawkę ruchu, regularne wietrzenie pomieszczeń, w których przebywamy oraz spokojny sen.

śmierćgrypainfekcja

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (103)