Z Natalii Przybysz internauci zrobili potwora. Teraz o hejcie opowiedziała jej siostra
- To ta pani, co zarżnęła własne dziecko, bo mieszkanie było za ciasne? - zastanawiał się na Twitterze Cezary Gmyz. Byli też tacy, którzy używali gorszych epitetów. Jeden wywiad Natalii Przybysz rozpętał burzę na kilka miesięcy. Co o tym wszystkim myśli dziś jej siostra, Paulina Przybysz?
11.07.2017 | aktual.: 11.07.2017 09:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wyznanie Natalii Przybysz wywołało wiele kontrowersji. Zbiegło się z falą protestów kobiet przeciwko zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej. Argumenty przedstawione przez artystkę (szczególnie wątek o za małym mieszkaniu) zdaniem wielu uderzały w to, o co walczyły kobiety - o racjonalne spojrzenie na problem przerywania ciąż. Jednak dla wielu osób wyznanie Przybysz oznaczało złamanie tabu, które w społeczeństwie panuje od lat.
Przypomnijmy, artystka w ubiegłym roku przyznała, że dokonała aborcji w jednej z klinik na Słowacji. - Wszystko trwało pięć minut. I nagle przychodzi taki wielki oddech. Największy wydech świata. (…) Pięć minut i masz z powrotem swoje życie - to właśnie te słowa wokalistki wywołały najwięcej kontrowersji.
Zobacz także
Teraz do fali nienawiści, jaką zalała Przybysz, odniosła się jej siostra, Paulina.
- Uważam, że wszystko, co nam się w życiu przytrafia, ma swoje uzasadnione miejsce w kosmosie - mówi w najnowszym wywiadzie dla "Urody życia". - W sprawie decyzji Natalii miałam różne momenty. Czułam, że "jestem z nią i podziwiam", ale później przyszedł moment naprawdę przytłaczającej fali hejtu i nawet jeśli się broniłam przed tą falą umysłowo - potrafiłam zracjonalizować to zjawisko - to odczułam tę złą energię i na chwilę dałam się jej osłabić. Ludzie atakują, jak się boją, a strach ma tak niską częstotliwość, która potrafi zaburzyć naszą gospodarkę energetyczną - dodaje.
Przyznaje, że teraz jej relacje z fanami są bardziej klarowne. - Teraz, jak wypuszczam nową piosenkę, to jest love it of hate it. Nie ma takiej szarej obojętności. Ludziom się bardzo podoba albo kompletnie ją odrzucają - mówi.
Paulina Przybysz jesienią wydaje nowy album "Chodź tu!". Pierwszy, na którym występuje tylko i wyłącznie jako Paulina Przybysz. Nie tak dawno temu ukazał się klip do piosenki "Dzielne kobiety", który był masowo udostępniany przez kobiety. Przybysz śpiewa: "Dzielne kobiety ogarnięte bez granic zorganizowały sobie życie pod plan”. I dalej: "Cokolwiek się zdarzy, nie zobaczysz ich łez, bo pochowały je tam, gdzie nie ma dostępu dla nieupoważnionych, dla tych ograniczonych, którzy nie chcą znać składu kobiety, prawdziwego zapachu, smaku słonych ust, niezabliźnionych ran. (...) Chcemy do łóżka, tam wszystko puszcza, palą się stosy zwęglonej rozkoszy".
- Ta piosenka nie ma nic wspólnego z polityką. Moja działka to muzyka i psychologia kobiety, uczucia, emocje. O tym piszę teksty, bo o tym mam najbardziej empiryczne pojęcie - przyznaje dziś artystka.
- Nie stawiam swoich piosenek w gablotach opisanych ideologiami - ani lewicowymi, ani prawicowymi, choć pewnie jestem feministką. Śpiewam o tym, że "ogarnięte kobiety" przeginają i zapominają, że mają prawo do głośnego wyrażania potrzeb i ukazywania całego wachlarza swojej natury, zamiast udawać, że są tylko dumnymi i pięknymi cyborgami - dodaje.