Z zimną krwią pozbawiła życia co najmniej 10 osób. W więzieniu żyje luksusowo
Firanki w oknach, dywanik na podłodze, ekspres do kawy, telewizor i radio gdzieś na stoliku. Cela prezentuje się wyjątkowo i przytulnie. Ci, którzy mają dostęp do więzienia, mówią, że żyje jak pączek w maśle i niczego jej nie brakuje. Rosemary West, bo o niej mowa, została skazana na dożywocie, po tym jak zamordowała razem z mężem co najmniej 10 osób. Teraz grozi, że popełni samobójstwo.
Jak donosi brytyjski "Sunday Mirror" Rosemary West – nazywana też pieszczotliwie Rosie i Rosie Dosie – traci wzrok. W lipcu tego roku lekarze zdiagnozowali u niej nieoperacyjną jaskrę. Teraz dziennikarze dotarli do osób, które mają informacje o jej zdrowiu. Skazana 64-latka nosi nieustannie okulary, bez których praktycznie nie widzi. – Powtarza, że zabije się, gdy oślepnie. Choć rzeczywiście traci wzrok, to jest zdrowa – czytamy w materiale "Sunday Mirror".
Rose postanowiła przypomnieć o sobie światu. Kobieta w więzieniu nie może się na nic skarżyć. Brytyjska prasa donosi, że West zaczęła mieć obsesję na punkcie swojego zdrowia. Chodzi na zajęcia jogi i siłownię w więzieniu. Bawi się ze współwięźniarkami, uczy ich szyć. – Jest bardzo otwarta i zawsze pomaga nowym skazanym, z tymi z najgorszą przeszłością zawsze się zaprzyjaźnia – opowiada informator "Metro". – Traktuje się ją tu jak członka rodziny królewskiej – dodaje.
Spokojna, poukładana kobieta? Nic z tych rzeczy. Historia Rosemary i jej męża, Freda, należy do tych najbardziej przerażających. Dziś żyje już tylko Rose. Fred zabił się w celi jeszcze przed tym, gdy sąd wydał na niego ostateczny wyrok.
Z domu pełnego patologii
13 grudnia miną dokładnie 23 lata od dnia, w którym para została oskarżona o zamordowanie córki Freda z pierwszego małżeństwa – Heather. Fred w trakcie procesu do końca twierdził, że Rose nie miała z tym nic wspólnego. Ani z zamordowaniem Heather, ani z zamordowaniem pozostałych osób, których ciała znaleziono niedługo później. 1 stycznia 1995 roku, po niemal miesiącu spędzonym za kratami, Fred popełnił samobójstwo. Kilkanaście tygodni później Rose została uznana winną 10 morderstw i skazana na karę dożywotniego pozbawienia wolności.
Sprawa Westów opisywana była szeroko w mediach. Okrucieństwo, jakie bije od ich historii, wydaje się nie do pojęcia. Westowie przez kilka lat bezkarnie mordowali młode kobiety. Jedna z ich ofiar miała tylko 8 lat. Najstarsza 27.
Rosemary pochodziła z dysfunkcyjnej rodziny. Jej rodzice rozstali się, gdy była jeszcze dzieckiem. Najpierw mieszkała z matką, potem przeniosła się do ojca – schizofrenika, który bił ją i molestował seksualnie. Dorastała, nie mając pojęcia, jak wyglądają zdrowe relacje między kobietą a mężczyzną. W końcu i ona zaczęła stosować przemoc wobec innych. Miała zaledwie 15 lat, kiedy związała się z 28-letnim Fredem. Ojciec był temu przeciwny. Straszył, że jeśli zostanie z Fredem, to doniesie na nią opiece społecznej. Rose nie bardzo się tym przejmowała. Już wcześniej robiła wszystko przeciwko ojcu. Choć była nastolatką, trudniła się już prostytucją. Miała niezaspokojony apetyt seksualny, który nie ograniczał się jedynie do mężczyzn.
Fred nie miał lepszego startu w życie. Był jednym z sześciorga dzieci, dorastał w skrajnej biedzie. Według różnych artykułów także i on był wykorzystywany seksualnie przez ojca. Rzucił szkołę, gdy miał 15 lat. Zawsze zdradzał skłonności do przemocy, sadyzmu, nie potrafił nawiązać normalnej relacji z kobietą. Zanim poznał Rose, ożenił się z 18-letnią Catherine Costello – ciężarną prostytutką. Kilka miesięcy po ślubie urodziła się Charmaine, którą Fred adoptował. Rok później do rodziny dołączyła kolejna dziewczynka – Anne Marie. A potem kolejna – Isa McNeil. Nie była jednak córką pary, a kochanką Westa. Zamieszkała razem z całą rodziną mężczyzny w jego przyczepie kempingowej. Gdyby tego było mało, w ich życiu pojawiła się także Ann McFall. Kolejna kobieta Westa. Fred zaczął być coraz bardziej brutalny. Był sadystą, którego Catherine i Isa zaczęły się bać. Uciekły, ale zostawiły z nim dwie córki i McFall.
Niedługo i ona zaszła w ciążę. Ann chciała być jego żoną, ale w ósmym miesiącu ciąży nagle zniknęła. Fred nie zgłosił zaginięcia. O tym, co stało się z kobietą, policja dowiedziała się po latach, gdy szukała ciał ofiar Freda i jego nowej partnerki – Rose.
Szczęśliwa dziewczynka
W 1970 roku Rosemary zaszła w ciążę. Wyprowadzili się do mieszkania przy Midland Road w Gloucester. Fred miał coraz poważniejsze problemy z prawem, więc to głównie Rose zajmowała się trójką córek. Zaniedbywała dzieci, źle je traktowała. Howard Soues w książce "Fred and Rose: The Full Story of Fred and Rose West" przyznaje nawet, że kobieta molestowała seksualnie Ann Marie, do czego zachęcała także partnera. Gdy dziewczyna po latach także zaczęła się prostytuować, Rose miała powiedzieć, że jest teraz "szczęśliwą dziewczynką".
Charmaine także była maltretowana przez macochę. W czerwcu 1971 roku Rose zabiła dziewczynę. Prawdopodobnie udusiła ją, bo dziewczyna "grała jej na nerwach". Sąsiadom powiedziała, że Charmaine wyjechała z rodzoną matką do Szkocji. Tymczasem ciało dziewczyny zabetonowane było pod podłogą w kuchni. Z każdym rokiem Westowie staczali się coraz bardziej. Rose była regularnie odwiedzana przez ojca, który ją gwałcił – tak wynika z policyjnych raportów, które przytacza także BBC.
Rok po zamordowaniu Charmaine Westowie pobili i zgwałcili wspólnie 17-letnią Caroline Roberts. Wcześniej zatrudnili nastolatkę, by opiekowała się córkami. Po miesiącu gehenny dziewczyna uciekła i opowiedziała o wszystkim policji. Co stało się z Fredem i Rose? Nic. Małżonkowie, którzy przyznali się do zgwałcenia nastolatki, musieli zapłacić jedynie 50 funtów grzywny. Wtedy prawo brytyjskie nie traktowało surowo podobnych przypadków. Minął rok, a Westowie mieli na koncie morderstwo 19-letniej Lindy Gough. W listopadzie tego samego roku porwali i zgwałcili 15-letnią Carol Ann Cooper. Czuli się bezkarni.
Przez przypadek
21-letnią studentkę Lucy Katherine Partington, która wracała wieczorem od przyjaciółki, gwałcili i torturowali przez tydzień, zanim w końcu ją zabili, poćwiartowali i zakopali w ogrodzie. 15-letnią Shirley Hubbard potraktowali podobnie. I tak pozostałe ofiary. Znęcali się jednocześnie nad porywanymi dziewczynami i własnymi dziećmi. W różnych artykułach pisze się, że Fred gwałcił także Ann Marie, która w końcu zaszła z ojcem w ciążę, ale poroniła. Trudno policzyć, ile dokładnie Westowie doczekali się dzieci, bo nie wszystkie relacje pokrywają się ze sobą, ale wiadomo, że mieli najprawdopodobniej 9 dzieci.
Zdawały sobie sprawę z tego, co robią ich rodzice. Kiedy Ann Marie w końcu wyprowadziła się z domu, Fred zaczął skupiać uwagę na Heather. W 1987 roku Fred próbował wykorzystać córkę. Przeciwstawiła się mu i opowiedziała o wszystkim przyjaciółce. Rodzice dziewczyny przyjaźnili się z kolei z państwem West, którym donieśli o oskarżeniach córki. Wpadli w panikę, że wszystko, co zrobili do tej pory, wyjdzie na jaw. Zabili córkę, a jej ciało pochowali w ogrodzie. Rosemary opowiedziała sąsiadom historie o tym, jak to Heather była upartą dziewuchą, z którą nie mogli się dogadać, aż w końcu uciekła. Byli przekonani, że dziewczyny nikt nie będzie szukał. Ale policja po donosach od sąsiadów wszczęła śledztwo.
Sprawą zajęła się funkcjonariuszka Hazel Savage. Wiedziała już o seksualnych perwersjach Freda, więc nie chciała odpuścić. W sierpniu 1992 roku policja pojawiła się w mieszkaniu pary. Znaleziono stosy pornografii, nagrania z dziećmi. Freda oskarżono o gwałt i sodomię, Rose o współudział w gwałcie. Dzieci przewieziono do ośrodka opieki społecznej, a śledztwo dalej trwało.
Dzięki determinacji Savage przeszukano dokładnie dom Westów i pobliski ogród. W końcu znaleziono zwłoki Heather. Patolog, który był na miejscu, zauważył, że w "grobie" dziewczyny są kości jeszcze innej osoby. To była już tylko kwestia czasu, aż odkryto pozostałe zwłoki kobiet. Freda oskarżono o morderstwa, a kilka dni później powiesił się na pętli zrobionej z prześcieradła. Dlaczego nie skazano też Rose? Bo przedstawiała się jako kolejna ofiara męża. Na początku nie było dowodów, że brała udział w tych przerażających zbrodniach. Dopiero później ustalono, że znała zbyt wiele szczegółów poszczególnych morderstw.
Sprawą Brytyjczycy żyli jeszcze przez kilka lat. Próbowano nawet nakręcić serial o mordercach, ale po sprzeciwie rodzin ofiar, producent się wycofał. Pisano za to książki i kolejne reportaże, bo do mediów trafiały relacje o kolejnych osobach zamieszanych w morderstwa.
Rose żyła za kratami, ale próbowała oczyścić się z zarzutów. W marcu 2000 roku jej prawnik – Leo Goatley – stwierdził, że przygotowują apelację. Rose uparcie twierdziła, że gdy mąż zabijał dziewczynki, jej nie było w domu. Dowodem miały być wykonane przez Westa zdjęcia. Na każdym widniała dokładna data i godzina zbrodni. Sprawa skończyła się tym, że Rose wycofała się z pomysłu apelacji. W 2001 roku „Daily Mail” podał, że kobieta chce poddać się wyrokowi i spędzić resztę życia w więzieniu. Napisała nawet oświadczenie i przeprosiny dla córki: "Pomimo wszystko, chciałabym w pewnym momencie przeprosić Anne Marie. Anne Marie jest częścią mojej rodziny i chciałabym się z nią pogodzić oraz mieć z nią kontakt".