Zabawy z tatą
Zabawy ruchowe sprawiają dziecku wiele radości, ale są też istotne dla prawidłowego rozwoju intelektualnego i ruchowego. Dlatego pediatrzy i rehabilitanci zachęcają tatusiów do aktywnych zabaw z dzieckiem.
09.05.2006 | aktual.: 28.05.2010 13:43
*Zabawy ruchowe sprawiają dziecku wiele radości, ale są też istotne dla prawidłowego rozwoju intelektualnego i ruchowego. Dlatego pediatrzy i rehabilitanci zachęcają tatusiów do aktywnych zabaw z dzieckiem. *
Oczywiście, że maluch w pewnym momencie sam zacznie biegać i wspinać się na drzewa. Może więc nie trzeba mu w tym pomagać? Nie trzeba, ale – warto. Bo to okazja do, po pierwsze, radosnej zabawy pełnej śmiechu i równie ważnego przytulania, a po drugie, do właściwego ukierunkowania rozwoju dziecka. I nie chodzi tylko o rozwój fizyczny. Bo maluch, który uczy się od taty, jak fajne jest np. raczkowanie (albo skakanie na jednej nodze), będzie chciał też od ciebie uczyć się, jak być dobrym człowiekiem, wiernym przyjacielem...
Co lubi niemowlę *Nie istnieje granica wieku, od której można zacząć ćwiczyć z dzieckiem. To, że mały niemowlak nie trzyma jeszcze sztywno głowy, nie znaczy przecież, że nie wolno go przenosić czy podnosić. A na tym właśnie polegają pierwsze ćwiczenia fizyczne.
Trzeba jednak pamiętać, że *w okresie najwcześniejszego dzieciństwa zabronione jest pociąganie szkraba za rączki, podnoszenie bez asekuracji jego głowy czy prostowanie na siłę nóg (bioderka są jeszcze nie do końca rozwinięte).
Nikt nam jednak nie zabrania całowania tłuściutkich stópek dziecka, zasłaniania sobie oczu jego nóżkami, mówienia „a kuku” i – troszeczkę później – klaskania jego stópkami.
Za to już z pięcio-, sześciomiesięcznymi niemowlakami i starszymi maluszkami (do 12 miesięcy) można sobie pozwolić na dużo więcej. Choć i tutaj oczywiście potrzebny jest umiar i ostrożność.
Sadzanie maluszka, kiedy nie jest na to jeszcze gotowy, i próby zachęcania do chodzenia na siłę, mogą niestety przynieść rezultaty odwrotne do zamierzonych. A w skrajnych wypadkach spowodować nawet bardzo poważne urazy, np. kręgosłupa czy bioder.
Zanim skończy roczek *W co więc bezpiecznie można bawić się z brzdącem, który nie skończył jeszcze roku?
Przede wszystkim staraj się skupić na tym, co dziecko lubi, i po prostu za nim podążaj. Co jakiś czas możesz jednak proponować pewne nowości.
- *Unoszenie główki i tułowia doskonale wychodzi niemowlakowi, gdy leży na klatce piersiowej taty (to też dla ciebie doskonała okazja do poprzytulania się z dzieckiem).
- Poznawanie i ocenianie wysokości może się odbywać podczas tzw. samolocika, czyli unoszenia nad głowę i łagodnego opuszczania nad twarz (ojciec stoi wyprostowany i trzyma maluszka za tułów pod pachami).
- Doskonałym ćwiczeniem jest również noszenie dziecka w niewielkiej odległości nad podłożem (najlepiej łóżkiem) w pozycji horyzontalnej. Maluch ma wtedy wrażenie, że unosi się sam, że lata, a tak naprawdę uczy się oceniać odległość i oswaja z przestrzenią.
- Już z niemowlakiem warto zapisać się na basen. W wodzie można pozwolić sobie na dużo. Ryzyko urazu podczas zabawy z rozsądnym ojcem praktycznie nie istnieje.
Musisz jednak pamiętać, że w czasie jakiejkolwiek zabawy z niemowlakiem gwałtowne ruchy są zabronione. Trzeba najpierw zasygnalizować zamiar działania (gdy chcesz podnieść malca nad głowę czy opuścić na ziemię), a dopiero później działać. Trzeba też unikać potrząsania (zwłaszcza w wózku i podczas usypiania – dziecko może się przyzwyczaić i domagać coraz szybszego tempa), podnoszenia znienacka, zbyt szybko wykonywanych karuzeli.
Drugi rok aktywności *Roczne dziecko to czasem już chodzący pędziwiatr. Stara się wspinać na kanapę, mógłby godzinami dreptać po schodach... Ruch jest jego ulubioną formą rozrywki.
Co odważniejsi ojcowie przeceniają możliwości dziecka. Biorą je na ręce do góry nogami, podrzucają. To nie są dobre zabawy. Dziecko może się przestraszyć i w przyszłości w ogóle stracić ochotę na ćwiczenia.
- *Ponadroczne dzieci uwielbiają być zawijane w koc i rozwijane, turlane po miękkim podłożu (pamiętaj, żeby trzymały rączki blisko ciała), lubią, kiedy unosi się im nogi, ręce i podnosi je do góry.
- W wodzie i na piasku można dziecko delikatnie przewracać (upadania też trzeba się nauczyć), co zazwyczaj wywołuje salwy śmiechu naszych pociech.
Szczęśliwe maluchy się śmieją, ale co bardziej ostrożne mamy, obserwując takie zabawy, są często mocno przerażone. Ojcowie najczęściej spotykają się jednak z krytyką przewrażliwionych babć, które za (niezrozumiały dla nas) cel stawiają sobie, żeby wnuczki spokojnie siedziały, nie wspinały się na nic i nie biegały, „bo się spocą”. Ostentacyjne lekceważenie tych ostrzeżeń czy dyskutowanie ze starszymi paniami raczej nie ma sensu, bo tylko obrazimy i rozdrażnimy mamę lub teściową. Już lepiej w jej towarzystwie nie chwalić się tym, co „już umiemy”.
Przewrażliwione babcie często nie mają racji. Tak samo jak spora część ojców, którzy zmuszają swoje dzieci do wykonywania pewnych ćwiczeń, bo inne maluchy w tym wieku „już to potrafią”. Tak nie wolno! Jedno dziecko lepiej wchodzi po schodach, drugie – rysuje, trzecie – śpiewa. Nie ma sensu zmuszać maluszka, narażając go na urazy (fizyczne lub psychiczne, czyli lęk przed pewnymi ćwiczeniami), tylko po to, by zrobiło coś, do czego jeszcze nie dorosło lub na co zwyczajnie nie ma ochoty.
Domowi akrobaci *Dwu-, trzyletnie dzieci to niemal wyczynowi sportowcy. Krzesła, schody i brzegi piaskownicy nie stanowią dla nich przeszkody. Nie ma kryjówki, w którą nie próbują się zmieścić. Nie ma zabawy, której nie warto spróbować (oczywiście jeśli wiąże się z bieganiem, skradaniem, wspinaniem). Wykorzystaj entuzjazm malca i korzystaj z nieograniczonych możliwości zabaw. Gra w piłkę nożną? Proszę bardzo! Bieganie po trawie, śniegu, piasku? Jak najczęściej!
- *Wyzwaniem dla ojców trzylatków powinno być oswojenie dziecka z placem zabaw. Maluszek do czwartych urodzin raczej nie rozumie, że z drabinki może spaść, ze zjeżdżalni zbyt szybko zjechać albo że huśtawka może je dotkliwie zranić. Ojciec ma pole do popisu, powinien pozwalać na wiele i jednocześnie przed wieloma rzeczami ostrzegać. Czasami lepiej nie zabraniać, a ewentualne niebezpieczne aktywności ukierunkowywać w inną stronę. Jeśli trzylatek o niczym innym nie marzy, tylko o drabinkach, wybierzmy ten plac zabaw, który ma podłoże tartanowe lub trawiaste, a nie betonowe. Jeśli lubi się huśtać, nie spuszczajmy go z oka, tylko uczmy utrzymywania równowagi.
- A w domu? Fikołki są jak najbardziej wskazane, choć pod kontrolą. Dziecko trzeba uczyć, że podczas wykonywania przewrotu trzeba „przytulić” brodę do klatki piersiowej.
W dalszym ciągu absolutnie nie powinno się dziecka wysoko podrzucać i brać do góry nogami.
Marcin Kowalski
Konsultacja: Artur Bartochowski, specjalista rehabilitacji medycznej