Założyła markę z wełnianymi swetrami. "Miałam poczucie braku na rynku"
Postanowiła sięgnąć do korzeni i ruszyła z własnym biznesem. - Z Podlasia przeniosłam się do Warszawy, gdzie studiowałam iberystykę. W momencie, gdy poszukiwałam, co chcę docelowo robić w życiu, wróciłam do przeszłości. Szukałam tego, co jest mi najbliższe, intuicyjne - mówi Basia Chrabołowska, założycielka marki B SIDES, produkującej wełniane swetry.
04.08.2023 | aktual.: 06.11.2023 12:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Patrycja Ceglińska-Włodarczyk: "Marka zrodziła się z więzi pomiędzy wnuczką a babcią". Jak to się zaczęło?
Basia Chrabołowska: W dzieciństwie moi rodzice sporo pracowali, więc najwięcej czasu spędzałam z babcią, która jest dziewiarką samoukiem. Często wymyślała sobie różne rzeczy: od firanek robionych kordonkiem, przez swetry. A ja podglądałam ją. Kiedy zaczęłam dorastać, szukałam swojej drogi, eksplorowałam różne opcje. Moja ścieżka na wczesnym etapie była dość wyboista. Z Podlasia przeniosłam się do Warszawy, gdzie studiowałam iberystykę. W momencie, gdy poszukiwałam, co chcę docelowo robić w życiu, wróciłam do przeszłości. Szukałam tego, co jest mi najbliższe, intuicyjne.
I postawiłaś na własną markę.
Wełna zawsze była mi bliska, więc zaczęłam zbierać informacje na temat rodzaju wełen, przędz, konsultowałam z babcią, jak ona podchodziłaby do zrobienia jakiegoś swetra. Stwierdziłam, że swoją karierę chcę budować na tym, co jest mi bliskie. Poza tym miałam poczucie braku na rynku - nie było jakościowych produktów wełnianych. Moje pierwsze dwie kolekcje były ręcznie tworzone, dłońmi podlaskich pań dziewiarek. Dopiero potem zmieniłam model biznesowy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Postawiłaś wszystko na jedną kartę?
Weszłam w biznes bardzo spontanicznie, mając kilka tysięcy złotych i pierwszą kolekcję. Stwierdziłam, że rozpuszczam wici po dziennikarzach i blogerach modowych. Zrobiłam lookbook, napisałam informację prasową, postawiłam bazową stronę. Na bieżąco uczyłam się jak prowadzić biznes, popełniłam kilka błędów, ale dzięki temu wyciągnęłam wnioski. Kamieniem milowym w rozwoju była prezentacja kolekcji w Muzeum Sztuki Nowoczesnej, która odbiła się szerokim echem. Wtedy marka miała super PR, ale sprzedaż wciąż nie była na satysfakcjonującym poziomie.
Ale to się zmieniło.
Pracowałam równocześnie w agencji reklamowej, ale po 3 latach zdecydowałam, że muszę podjąć stanowcze kroki i zrewidować swoje działania. Finalnie okazało się, że zróżnicowanie portfolio było strzałem w dziesiątkę. Dlatego mamy stałą linię swetrów o klasycznych krojach ze szlachetnych przędz, która jest robiona maszynowo w lokalnych dziewiarniach. Z drugiej strony jesteśmy w stanie stworzyć unikatowe swetry, które są tworzone ręcznie na indywidualne zamówienie klienta, również lokalnie, w tym przypadku na Podlasiu.
Obecnie jest coraz większa świadomość w kwestii wyboru materiałów. Też to zauważasz?
Gdy zaczynałam, większość klientów nie miała pojęcia, czym jest wełna owcza merino. Chyba, że ktoś chodził po górach i miał bieliznę termiczną z tego materiału lub ubierał się w skandynawskich markach. Widzę, że przez ostatnie 10 lat świadomość bardzo wzrasta i faktycznie jest tak, że klienci wiedzą coraz więcej. Częściej chcą mieć mniej ubrań, ale lepszych jakościowo.
Widzimy też, rozmawiając z naszymi klientami, że mają świadomość, z jakich materiałów warto kupować ubrania. Wielu z nich jest wyedukowanych w tym zakresie. To jest bardzo pocieszające. Oczywiście są też osoby, które wybierają inną drogę, natomiast czuję, że idziemy w dobrym kierunku.
Przemysł modowy jest jednym z najbardziej szkodliwych dla planety. Czy da się stworzyć etyczną markę?
Wydaje mi się, że wszystko jest do zrobienia. Chodzi o to, jak to jest przemyślane i każdy krok, który podejmujesz, musi być świadomy, konsekwetnie zrealizowany i okupiony jak najmniejszym ryzykiem. W B SIDES nie wypuszczamy kolekcji co pół roku, wprowadzamy nowe modele. Ściągamy naszą alpakę z Peru, więc pojawiały się pytania o ślad węglowy i tę długą drogę, który materiał musi przebyć do Polski. I to się zgadza, ale żeby zminimalizować szkodliwy wpływ na środowisko, zamawiamy wełnę raz na dwa lata. Nie produkujemy rzeczy w trendach, stawiamy na klasyczne formy, kolory, uniformy na lata.
Jestem nieustępliwa i bardzo dużo uwagi poświęcam temu, aby tworzyć markę w sposób transparentny i etyczny. Składa się na to również wiele pomniejszych działań. Nie chciałabym wyjść na hipokrytkę, więc dokładam wszelkich starań, by być transparentna wobec naszych klientów. Zależało mi też na tym, aby znać każdy etap produkcji, by móc odpowiedzieć na jakiekolwiek pojawiające się pytania.
Czy modę można potraktować inwestycyjnie?
Wydaje mi się, że można. Pytanie też, co rozumiemy przez inwestycję. W swojej szafie mam albo vintage, albo swoje produkty. Jeśli inwestujemy w produkty, które są jakościowe i niepowtarzalne, to wydaje mi się, że w momencie, gdy będziemy chcieli je odsprzedać, nie stracą na wartości.
Inwestycja w garderobę jest możliwa, ale wtedy, gdy masz dobrą selekcję, jakościowe produkty albo fajne unikatowe perełeczki.
Myślałam też o takim aspekcie jak oszczędność pieniędzy w momencie, gdy kupujemy mniej, lepszej jakości, a przez to rzadziej robimy zakupy.
Polecam zrobić kalkulację i sprawdzić, ile w ciągu roku wydajemy w sieciowym sklepie i przez jak długi czas to mi służy. Po takim eksperymencie, klienci zazwyczaj chcą zmienić swoje nastawienie do mody i produktów, które mają w szafie.
Myślę, że kobiety mają znacznie większy wybór, by kupować jakościowe ubrania. Wiem, że mężczyźni wcale nie mają tak lekko w tym aspekcie.
Z tego względu zaczęłam produkować swetry męskie. Zauważyliśmy, że była to duża nisza niezaopiekowana w Polsce. Mój partner namawia mnie też do stworzenia linii wełnianych męskich dresów i podkreśla, że jest bardzo mało sklepów, gdzie mógłby kupić jakościowe ubrania dla siebie.
Widzę, że obecnie zarówno mężczyźni jak i kobiety, bardzo cenią swój czas. Coraz częściej chcą mieć sprawdzone, jakościowe marki, do których wracają, których produkty znają i już im się sprawdziły.
Podejrzewam, że obcy jest ci problem pt. "nie mam się w co ubrać"?
Nie mam już w sobie impulsywności, jeśli chodzi o zakupy. To dobrze robi na taki codzienny dobrostan, czuję spokój. Mam swoje ulubione hity, otwieram szafę i w minutę decyduję, co na siebie włożę. Oczywiście w kaprysach zakupowych też nie ma nic złego, ale jeśli jest ich pięć w miesiącu, to raczej trzeba przyjrzeć się sobie i zastanowić się, z czego one wynikają.
Mom zdaniem takie kaprysy długofalowo nic nie dają, tylko jeszcze bardziej wpędzają w poczucie winy. Chodzi o złapanie równowagi.
Odradzasz czasem klientom zakupy?
Miewam takie klientki, którym podoba się kilka rzeczy I chcą od razu kupić wszystkie. Ale przed dokonaniem zakupów, proszę, by zastanowiły się, jakie kolory mają w szafie, czy był jakiś cel przy kupnie tego swetra, czy chcą unikalny, ręcznie dziany sweter w swojej szafie czy szukają jednak czegoś bardziej użytkowego na codzień. I wtedy poprzez kilka pytań, wiemy o co chodzi. Jeśli ktoś kupuje u nas po raz pierwszy, zawsze doradzamy klasyk w stonowanej palecie.
Jak rozpoznać jakościowy produkt?
Wiadomo, że metki czasem kłamią - szczególnie w sieciówkach. Myślę, że warto zacząć od edukacji. Jeśli mamy słabość do jakiegoś materiału, np. kaszmiru, to poczytajmy o nim więcej. Czy to jest genuine kaszmir, recycled kaszmir, czy to są długie włosy z kaszmiru, z jakiej partii produkcji dany kaszmir pochodzi. Wtedy na podstawie metki możemy podociekać trochę głębiej. Słyszałam od kilku klientek, że w jednej z polskich marek zawieruszyła się na metce informacja "made in China". Gdy klientka dopytała o kraj produkcji, pracownik firmy zasłonił się tym, że są to ich prywatne informacje. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, klient ma prawo to wiedzieć.
Podsumowując: sprawdźmy, gdzie produkt został wyprodukowany, jaki jest skład. Nie bierzmy za pewnik tego, co jest na metce. Dopytajmy producenta, ekspedietnki w sklepie. Niemożliwością jest, aby świetny jakościowo sweter z kaszmiru kosztował 500-600 zł. Jeśli klient wydaje 700-800 zł na wełniany sweter, powinien być dokładnie poinformowany. Musi mieć też pewność, że ten produkt powstał w etyczny sposób.
Na pewno ważne jest, aby dowiedzieć się o co tak naprawdę chodzi z materiałami z recyklingu. Czy to ma sens, czy to tylko ładnie brzmi?