Blisko ludzi“Zapraszam kreatury ze zdjęcia do pieca w Auschwitz‬". Jedno zdjęcie wywołało falę nienawiści

“Zapraszam kreatury ze zdjęcia do pieca w Auschwitz‬". Jedno zdjęcie wywołało falę nienawiści

“Zapraszam kreatury ze zdjęcia do pieca w Auschwitz‬". Jedno zdjęcie wywołało falę nienawiści
Źródło zdjęć: © Facebook.com
16.11.2016 11:09, aktualizacja: 17.11.2016 15:12

Patrzę na zdjęcie. Widzę parę. Jedna osoba całuje drugą. W pocałunku nie ma nic wulgarnego. Równie dobrze mógłby to być zwyczajny, przelotny buziak. Dlaczego jest pod nim już ponad 14 tysięcy komentarzy, a ta liczba wciąż rośnie? Dlaczego ludzie je udostępniają? Bo na zdjęciu nie ma mężczyzny i kobiety tylko dwóch gejów. Zwyczajna fotografia, którą zakochany chłopak mieszkający w Wakefield w Wielkiej Brytanii wysłał na konkurs „Ja i moja druga połówka”.

„Nie szanuję facetów, którzy wsadzają sobie do odbytu, gdzie jest kał. Bo ktoś kto to robi sam do siebie szacunku nie ma”. “Zapraszam kreatury ze zdjęcia do pieca w Auschwitz‬”.

A ja zapraszam do dyskusji Panowie i Panie!

„Czym się różni papuga geja? Niczym. To i to ma obsrany patyk”. Każdy wpis hejtujący niewiele mówi o bohaterach zdjęcia, ale wiele mówi o tych, którzy je piszą.
Rozumiem, że tak bardzo razi was prywatne zdjęcie całujących się mężczyzn, że postanowiliście dać głos w tej sprawie. I to jaki głos! Donośny aż na setki tysięcy zasięgów: „Widząc te posty jestem za aborcja”. “K…, takich od razu na rozstrzelanie”. A to dopiero początek komentarzy do zdjęcia. “W walentynki zabiorę swoją loszkę na kebsa”. Loszka to świnka. A świnka to dziewczynka. Najlepiej wiecie czym jest miłość.

A miłość drodzy Panie i Panowie jest różna. Czasami jej trudność polega na tym, że nie mieści się w schemacie. Kobieta, mężczyzna, ślub, dziecko. Terefere. Powoli akceptujecie rozwody (ponad połowa z was już jest po), związki partnerskie niech sobie będą (zwał jak zwał), dzieci nieślubne przyjmiecie do społeczności, bo to dzieci przecież, ale inna orientacja to nadal jest coś, co jak mawia moja sąsiadka “w pale się nie mieści”. Część z was nazywa to zboczeniem. Część chorobą psychiczną. Inni odbierają to jako modę z warszawki. Gdybyście tak choć raz przeczytali ze zrozumieniem, czym jest orientacja homoseksualna, to (może) pojęlibyście czym na pewno nie jest.

Homoseksualizm nie jest chorobą. Fizyczną czy psychiczną. Żadną. Osoby homoseksualne chorują podobnie jak my. A jeśli myślicie właśnie o wirusie HIV, to odsetek chorych najszybciej rośnie w grupie osób heteroseksualnych. Nie jest zboczeniem, zwyrodnieniem ani dewiacją. Jest orientacją seksualną, czyli “trwałym emocjonalnym, romantycznym i seksualnym pociągiem do osób określonej płci” (źródło: Wikipedia). A więc nie jest tylko seksem. To także pociąg emocjonalny i romantyczny, a więc miłość. Orientacja decyduje nie tylko o tym, z kim i jak śpimy, ale też kogo kochamy. U osób homoseksualnych to partnerzy tej samej płci.

Nie jest wyborem. Nie. A jeśli już, to precedens. Próba. Najczęściej nieudana, bo to, co biologiczne trudno oszukać. Orientacja seksualna to coś, z czym się rodzimy. Niemowlę jest hetero lub homoseksualne od samego początku, jego cierpienie rozpoczyna się wraz z rozwojem seksualnym I uświadomieniem sobie, że jest homoseksualne. Znaczy inne. Znaczy “chore”. Znaczy odrzucone. Tak właśnie się czuje nastolatek, który odkrył, że pociągają go osoby tej samej płci.

Homoseksualizm to nie jest całkiem inna miłość. Osoby homoseksualne kochają się, są o siebie zazdrosne, zdradzają, rozstają, biorą śluby (w niektórych krajach), adoptują dzieci. Czasami rodzą własne. Są rodziną. Czują się rodziną. Tylko to taka samotna rodzina, które nie jest akceptowana poza innymi podobnymi sobie.

Przez kilka lat prowadziłam z drugim trenerem młodzieży zajęcia z edukacji seksualnej. Objechaliśmy wtedy pół Polski. Rozmawialiśmy z młodzieżą o tym, czym jest orientacja, a czym nie jest. Dochodziło do coming out’ów, ale też do aktów werbalnej agresji. „Ja bym tego pedała rozstrzelał” – tak, padały też takie słowa. Nie winiliśmy ich za to, bo nikt nie rodzi się nietolerancyjny.

Jesteśmy nietolerancyjni, bo tak nas nauczyli. Wpływ miała na to postawa naszych rodziców, dziadków, nauczycieli, sąsiadów. Jeśli słyszeliśmy w domu o innych złe rzeczy, siłą rzeczą oceniamy. Jeśli jesteśmy takimi ludźmi - powinniśmy się zmienić. Jeśli jesteśmy matkami synów, którzy wpisywali się w podobny jak wyżej sposób pod czyimś zdjęciem, to w jakimś sensie poniosłyśmy porażkę. Jako matki. To samo dotyczy ojców.
Tu nie chodzi o to, kto z kim sypia. Przede wszystkim chodzi o inność. Że my jej nie rozumiemy, nie akceptujemy, boimy się.
Pytanie czy chcemy się zmienić, czy wolimy tkwić w tych stereotypach i ograniczeniach, które mówią tylko o nas?

Autorom najgorszych, najbardziej obrzydliwych komentarzy chciałabym napisać: Panie i Panowie, wracajcie do swoich domów. Mam nadzieję, że czeka ta na was miłość “prawidłowa” i wielka. Jeśli tak jest to jako psycholog chciałabym, żebyście potrafili tą miłością się dzielić. Jeśli nie, i stąd wynika wasza frustracja, zajmijcie się po prostu swoim życiem. Wczoraj był Międzynarodowy Dzień Tolerancji. Może dzisiaj jest dobry czas, żeby zacząć po prostu lubić ludzi?

Uniwersytet Stanowy w San Diego, na zlecenie Amerykańskiego Instytutu Zdrowia, od ponad kilkunastu lat bada pary homoseksualne oraz ich żyjące w związkach rodzeństwo. Według tych badań związki gejowskie okazują się bardziej partnerskie. Nie ma tam klasycznego podziału ról, ludzie częściej się sobie zwierzają, tworzą związki bardziej intymne i zażyłe.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (610)
Zobacz także