Zarabiała na chodzeniu na randki. Uważa, że to nie prostytucja
Sabrina Perez z Massachusetts jest samotną mamą, która postanowiła spłacić swoje długi, zarabiając na randkowaniu. Kobieta nie uważa, żeby umawianie się z mężczyznami za pieniądze było czymś zdrożnym. Tłumaczy, że robiła to z konieczności.
25-latka po tym, jak została samotną mamą, popadła w długi. Kredyt gonił kredyt, a Sabrina nie widziała realnych szans na zarobek, który pozwoliłby jej spłacić zobowiązania. Wisienką na torcie okazała się awaria samochodu, którym Perez dojeżdżała do pracy. Problemy z komunikacją sprawiły, że kobieta zaczęła brać w pracy mniej zmian, a co za tym idzie, jej wypłata topniała.
Wtedy kobieta postanowiła wypróbować stronę internetową "What's Your Price". To portal randkowy, na którym każdy może wystawić randkę ze sobą "na sprzedaż". Możemy albo zarządać konkretnej sumy za jedno spotkanie, albo zainteresowane nami osoby mogą licytować wieczór z nami.
Sabrina w rozmowie z "Daily Mail" przyznała, że zaskoczyło ją zainteresowanie, z jakim spotkała się na stronie. - Dosłownie po kilku godzinach od rejestracji zaczęły spływać dziesiątki propozycji. Licytowano jedną randkę ze mną za 200, 300, a nawet 400 dolarów - mówi Perez.
Kobieta pochwaliła się mediom, że dzięki spotkaniom zaaranżowanym przez portal, udało jej się zarobić już ponad 10 tys. dolarów i spłacić większość zadłużenia.
25-latka spotkała się z opiniami, że to co robi, to nic innego jak prostytucja. Sabrina zaprzecza. - To nie jest prostytucja, bo umawiam się tylko z tym, kto mi się podoba i z kim widzę szansę na potencjalny związek - tłumaczy.
Kobieta wyjaśnia również, że do zarabiania przez portal randkowy skłoniło ją dobro jej dziecka. Sabrina bała się, że przez długi nie będzie mogła zapewnić mu odpowiednich warunków do życia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz też: Kontrowersyjne portale dla nastolatków
