Zarazki i bezwstydne spojrzenia. Tego boją się Polacy przed wejściem do sauny
- Klient siedział i jadł kiełbasę. Musiałem go wyprosić - mówi Marcin, saunamistrz z Rudy Śląskiej. Korzystanie z saun cieszy się coraz większą popularnością w naszym kraju, ale Polacy wciąż są na bakier z tzw. kulturą saunowania.
22.03.2019 | aktual.: 23.03.2019 11:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Saunamistrzowie wzdychają widząc kolejne osoby wchodzące w klapkach czy w stroju kąpielowym. Jednak największym problemem jest kwestia podejścia do nagości. – Mówię na nich "Apacze", czyli panowie kierujący się hasłem: "przyjdę i popatrzę" – opowiada nam Monika, saunamistrzyni ze Śląska.
Monika jest właścicielką dwóch saunariów oraz saunamistrzynią, czyli specjalistką, który prowadzi ceremonie saunowania oraz dba o komfortowe warunki relaksu klientów. Kobieta z radością obserwuje rosnące zainteresowanie jej usługami, ale jednocześnie ubolewa, że nadal wiele osób nie chce przestrzegać tzw. kultury saunowania.
- Do tego typu pomieszczeń przychodzi się po to, żeby pozbyć się toksyn z organizmu. Jeśli ktoś ma na sobie strój kąpielowy albo nawet i klapki, to zamiast się oczyszczać, dokłada sobie i innym szkodliwych substancji, które uwalniają się z ubrań pod wpływem wysokiej temperatury – tłumaczy Monika. – Ja rozumiem, że przebywanie zupełnie nago w towarzystwie obcych osób nie jest czymś naturalnym, ale to miejsce trzeba postrzegać zupełnie w innych kategoriach – dopowiada.
Polskie realia
Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Marcin jest koordyantorem jednego z saunariów w Rudzie Śląskiej, gdzie miesięcznie przewija się około 10 tys. klientów. Mężczyzna pracuje przy saunach od ośmiu lat i widzi, jak Polakom daleko jest do podejścia panującego na Zachodzie. – W Niemczech z saun korzystają wszyscy. Dla wielu osób jest to dobra opcja na wspólny, rodzinny wypoczynek. Dorośli przychodzą razem z dziećmi i nikt nie dopatruje się w tym niczego gorszącego – opowiada. – W Polsce wejście do saun jest zazwyczaj od 18. roku życia, żeby uniknąć problemów – tłumaczy Marcin.
A o problem w saunie nietrudno. Saunamistrzyni Monika nie toleruje nachalnego zachowania ani seksistowskich żartów, dlatego nie raz zdarzyło jej się wyprosić klienta w trakcie ceremonii. – W naszych saunach jest dosyć ciemno, ponieważ chcemy zapewnić każdemu komfortowe warunki. Pewien pan wchodząc do środka zapytał się mnie gdzie może usiąść, bo niewiele widzi. Wskazałam mu wolne miejsce na górnej ławce obok dwóch pań, na co on odparł: "Nie będę się dosiadał, bo nie wiem, czy te panie są wystarczająco ładne".
Często nie kończy się na żartach i niektórzy mężczyźni pozwalają sobie na bardziej śmiałe zaczepki. – Dosuwają się pod pretekstem poprawienia ręcznika albo wyciągają, niby niechcący, rękę w stronę kobiety i czekają na reakcję, licząc, że może akurat jej się to spodoba – opowiada Monika.
Za parą nic nie widać
Jakiś czas temu kolega w pracy opowiadał historię swojego przyjaciela, który awansował na stanowisko kierownicze w międzynarodowej korporacji i w ramach pierwszego wyjazdu integracyjnego wyjechał do kompeksu saun na Pomorzu. Na początku dziwił się dlaczego akurat to miejsce zostało wybrane, jednak już podczas pierwszego wieczoru zrozumiał, że dla wielu kolegów sauny są idealnym miejscem do zabawiania się z koleżankami. Nago znacznie łatwiej zainicjować coś więcej niż tylko rozmowę.
Opowiedziałam o tym Monice, która lekko zmieszała się i przyznała rację. W niektórych saunach firmy często wynajmują sobie na wyłączność cały obiekt. – Wtedy właściciel nie ma prawa ingerować w to co się tam dzieje, a niestety bardzo często ludzie po prostu uprawiają seks – mówi. – Temperaturę w środku można regulować, więc są w stanie wytrzymać całkiem długo – dopowiada. Marcin tłumaczy, że to podobna sytuacja jak w przypadku, gdy firma wynajmuje na wyjazd integracyjny duży apartament. – Tam przecież też na pewno dzieją się różne akcje – twierdzi.
Również mało kto wie o saunach dla osób o orientacji homoseksualnej. – Nie ma szans, żeby trafić tam z ulicy. Trzeba zostać wprowadzonym przez kogoś, kto już jest jej stałym i sprawdzonym klientem – tłumaczy Monika, która natrafiła na tego typu miejsce, gdy kilka lat temu szukała dla siebie pracy.
Sporym problemem dla saunamistrzów są klienci, którzy nie wyobrażają sobie relaksu bez kubeczka zimnego piwa. – Wiem, że świetnie gasi pragnienie podczas wypacania się, ale niektórzy nie znają umiaru – mówi Agata, saunamistrzyni z Wrocławia. – Wielu naszych gości skarży się, że nie czerpią żadnej radości, gdy obok siedzi facet delektujący się piwem. Mnie też to denerwuje, bo później zostają plastikowe kubki, które przecież topią się i wydzielają szkodliwe substancje – dodaje.
Na terenie saun, gdzie pracuje Marcin, obowiązuje zakaz picia alkoholu oraz jedzenia. Mężczyźnie zawsze wydawało się oczywiste, że to nie jest miejsce odpowiednie do spożywania pokarmów, dlatego zrobił wielkie oczy, gdy zobaczył klienta zajadającego się kiełbasą. – Musiałam go wyprosić. Zapach kiełbasy niekoniecznie służył innym osobom – przyznaje.
Na szczęście zdarzają się i sytuacje wywołujące uśmiech na twarzach saunamistrzów. – Kiedyś pewna starsza para zaczęła tańczyć, bo usłyszała piosenkę, która leciała podczas ich pierwszego weselnego tańca. Byłam również świadkiem oświadczyn. Chłopak uklęknął przed swoją ukochaną i pokazał jej pierścionek, który skrywał w zaciśniętej dłoni – mówi Monika. - Taka mała przestrzeń, a tyle się dzieje – puentuje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl