Blisko ludziWielu klientów rezygnuje, gdy poznaje zasady. Powód? Muszą porzucić wstyd

Wielu klientów rezygnuje, gdy poznaje zasady. Powód? Muszą porzucić wstyd

- "Trudno" pomyślałam i otworzyłam drzwi do sauny. Za mną weszła kobieta około 50-tki, owinięta ręcznikiem. Usłyszała: "Zna pani zasady! Ręcznik zostawiamy na zewnątrz". Kobieta zrezygnowała i wyszła - opowiada Julia, która wybrała się do Term w Białce.

Wielu klientów rezygnuje, gdy poznaje zasady. Powód? Muszą porzucić wstyd
Źródło zdjęć: © PAP/EPA
Marianna Fijewska

24.08.2018 | aktual.: 24.08.2018 17:32

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Julka ostatni urlop spędziła w Tatrach. W przerwie między górskimi wędrówkami postanowiła udać się do Term w Białce i odprężyć w saunarium. Już w recepcji usłyszała zaskakujące pytanie.

- Poprosiłam o bilet. Recepcjonistka spojrzała na mnie ze zdziwieniem: "A wie pani, jak należy korzystać z saunarium?". Odpowiedziałam, że wiem. "Na pewno?" - dopytywała - "Czyli zdaje sobie pani sprawę, że trzeba być całkowicie nagim?". Kiwnęłam głową zniecierpliwiona. "Dobrze. Przepraszam, że tak dopytuję, ale gdy klienci poznają zasady, często się bulwersują i oddają bilety".

Stali przed partnerkami, zakrywając je swoim ciałem

Z wielkiego kompleksu pełnego dzieci Julia zeszła do tak zwanej Strefy Relaksu. Wszędzie przechadzały się elegancko ubrane kobiety z personelu i panowała atmosfera odprężenia, podobna do tej, która panuje w spa. Pracownik saunarium przy wejściu wręczył jej biały ręcznik i wskazał szatnię, a raczej maleńkie pomieszczenie, w którym wszyscy zrzucali z siebie kostiumy. Gdy Julia zajrzała do środka, zobaczyła kilku rozbierających się mężczyzn. Postanowiła poczekać, aż szatnia będzie pusta, ale wciąż wchodziły do niej nowe osoby.

- W końcu weszłam, mimo panującego tam tłoku. Starałam się nie zwracać uwagi na innych. Po prostu zrzuciłam z siebie kostium i zawinęłam się w ręcznik. Wyszłam na główny hall, żeby wziąć prysznic. Zauważyłam, że inne kobiety, które się myły, były zakrywane przez swoich partnerów. Niektórzy trzymali przed nimi rozpostarte ręczniki, inni po prostu stali, zakrywając je swoim ciałem.

Po prysznicu Julia udała się w stronę pierwszej sauny.

- Trochę krępujący był fakt, że drzwi do sauny znajdowały się naprzeciw wyjścia ze Strefy Relaksu. Przez szybę widać było bawiące się dzieci, a przecież do sauny trzeba było wejść nago. "Trudno" pomyślałam i otworzyłam drzwi. Za mną weszła kobieta około 50-tki, owinięta ręcznikiem. Zauważył to jeden z pracowników saunarium i zawołał: "Zna pani zasady! Ręcznik zostawiamy na zewnątrz". Kobieta wyglądała na zbulwersowaną zakazem. Burknęła coś pod nosem i wyszła.

Julia weszła do środka. Siedziało tam około 10 osób, większość z nich to byli mężczyźni. Gdy zamknęła za sobą drzwi, kilka osób powiedziało: "dzień dobry", co wydało jej się nieco absurdalne.

- W środku było 50 stopni i pełno pary. Była tak gęsta, że widać było tylko zarysy postaci. Nie miało znaczenia, że wszyscy byli nadzy. Moje obawy, że ktoś będzie się na mnie gapił, zupełnie odeszły.

* Z wypiętymi brzuchami wolno przechadzali się brzegiem basenu*
Po wyjściu z sauny Julia poszła do drink baru, który cieszył się dużą popularnością. Ludzie zamawiali alkohol i siadali na miękkich kanapach, owinięci ręcznikami.

- Na jednej z nich spała około 30-letnia kobieta, ze zsuwającym się z ciała ręcznikiem. Popatrzyłam na nią i pomyślałam, że picie alkoholu przerywane wizytami w gorących saunach nie może się dobrze skończyć - wspomina Julia.

Przy stole obok Julii siedziała grupa dziewczyn, ewidentnie świętujących wieczór panieński. Jedna z nich miała nawet wianek we włosach. Wszystkie sączyły drinki.

- Patrzyłam na nie i zastanawiałam się, w jaki sposób udało im się utrzymać na twarzach pełen makijaż. Za chwilę przysiadła się do nich grupa chłopaków. Jeden z nich poszedł po piwa do baru i zaczęli nieśmiało rozmawiać. Przed sobą mieli widok na sauny, z których wychodzili nadzy ludzie. Część z nich postanowiła nie korzystać z ręczników, udając się nago do baru. Pomyślałam sobie, że to ciekawe okoliczności do podrywu.

Julka wyszła z drink baru i zajęła miejsce na leżaku przy basenie, w którym można było pływać w kostiumach.

- Prawie wszystkie leżaki były zajęte, mnóstwo ludzi leżało, wszyscy owinięci ręcznikami, rozmawiali i popijali drinki. W basenie można było mieć kostium i rzeczywiście wszyscy, którzy się kąpali byli ubrani, oprócz mężczyzn 50 plus. Miałam wrażenie, że przynosi im radość to, że ludzie na nich patrzą. Było ich może ośmiu, z wypiętymi brzuchami, wolno przechadzali się brzegiem basenu. Zero krępacji. Miałam wrażenie, że robią to ostentacyjnie i że przy tym strasznie wpatrują się na wszystkie kobiety, jakby chcieli je wprawić w zakłopotanie.

Kiedy Julka obeszła wszystkie sauny, wróciła do małej szatni. Założyła kostium i poczuła się znacznie lepiej.

- Ten moment, gdy założyłam na siebie z powrotem kostium, przypomniał mi uczucie, którego doświadczałam, zdejmując buty po górskiej wyprawie. Poczułam dużą ulgę - mówi.

Wychodząc z saunarium zapytała mężczyznę z personelu: "Rzeczywiście tylu klientów wycofuje się, gdy słyszy, że w saunarium trzeba być nago?". "Nawet sobie pani nie wyobraża ilu" - odpowiedział.

Wszystko zaczyna się w dzieciństwie

- Mam wrażenie, że Polacy wciąż mają problem z cielesnością, a przecież to, czy akceptujemy nasze ciało, bardzo mocno odbija się na jakości naszego życia - mówi seksuolog, Patrycja Wonatowska.

- Podejście do cielesności zależy od tego, czy w dzieciństwie opiekunowie nie tabuizowali nagości, np. zwracając uwagę na to, by dziecko koniecznie miało na sobie strój kąpielowy na plaży. W wieku 8-10 lat zaczyna się kształtować granica intymności, wcześniej dziecko zupełnie nie zwraca uwagi na to, czy jest nagie. To dorośli seksualizacją ciało, często nie uświadamiając sobie, że poprzez chęć zachowania bezpieczeństwa, mogą spowodować u dziecka kompleksy i obawy związane z własnym ciałem w późniejszym życiu - mówi ekspertka.

- Oczywiście nie potępiam tego, że ktoś może mieć obawy przed zrzuceniem z siebie ręcznika. Ma prawo nie czuć się wystarczająco otwarty czy gotowy na obnażenie się przed innymi. Sądzę jednak, że warto spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie, czego się obawiamy. Czy tego, że ktoś pomyśli, że robimy coś zdrożnego, czy, że wstydzimy się swoich fałdek? Znalezienie przyczyn pozwoli nam pracować nad pełną akceptacją ciała - mówi Wonatowska i zwraca uwagę na fakt, że na siebie i innych patrzymy przez pryzmat seksualności, myśląc o tym, jak kto wygląda i co mógłby poprawić. W ten sposób uprzedmiotawiamy ciało.

- Niestety, niektóre osoby wykorzystują saunarium w innych celach, niż te, do których jest przeznaczone. Ich uwaga nie jest skupiona do wewnątrz, na relaksie i wypoczynku, tylko do zewnątrz, bo np. chcą się pogapić na kogoś młodszego albo odnoszą przyjemność z obnażania się przed atrakcyjnymi osobami. Myślę, że gdyby każdy Polak, który odwiedza saunarium, skupił się na własnych doświadczeniach, na sobie, na odczuwaniu przyjemności z relaksu, to atmosfera tam byłaby zupełnie inna. Nikt nie zakrywałby się ręcznikami, nie czuł skrępowania, ani się na siebie nie gapił. W tym celu musielibyśmy jako społeczeństwo oswoić się z cielesnością. Zdać sobie sprawę, że ciało to część nas, a nie tylko obiekt porządania - podsumowuje.

Zobacz też: Dominika Gwit-Dunaszewska mężu, hejcie i otyłości

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (2287)