"Zaszłam w ciążę na studiach". Okazuje się, że to nie jest koniec świata

Zaszły w ciążę, chociaż tego nie planowały. Zamiast zmieniania pieluch miały zdawać egzaminy. Wieczorami chciały chodzić na imprezy, a nie usypiać dziecko. Niektóre z nich nie pogodziły macierzyństwa i nauki. Inne mówią: "Jeśli ktoś, kto jest w ciąży myśli, że studia to już temat zamknięty, to jest w błędzie".

Młode matki studiują na uniwersytecie
Źródło zdjęć: © East News

Najważniejsze jest wsparcie bliskich

Iwona zaszła w ciążę pod koniec pierwszego roku. – Na studia wyjechałam z mojego rodzinnego miasta i przeprowadziłam się na drugi koniec Polski, by kształcić się na uniwersytecie – opowiada 32-latka. Gdy dowiedziała się, że wkrótce ma zostać mamą, podjęła decyzję o powrocie do rodzinnych stron. Tam chciała kontynuować swoją akademicką przygodę. – Nazwa kierunku była taka sama, ale szybko się przekonałam, że niestety poziom był zdecydowanie niższy niż ten, do którego byłam przyzwyczajona – wyznaje.

Chociaż poziom na uczelni nie był wysoki, Iwona przyznaje, że większość wykładowców rozumiała jej sytuację. – Osoby prowadzące różnie reagowały, ale w ogromnej większości były do mnie pozytywnie nastawione i nie robiły żadnych problemów z zaliczeniem – tłumaczy. Dla kobiety najważniejsze miało być jednak wsparcie osób bliskich. A na to nie zawsze mogła liczyć. – Największe problemy miałam w domu. Moja mama nie mogła przeżyć faktu, że sobie tak "zniszczyłam" życie – mówi. – Nawet wtedy, gdy leżałam w szpitalu na podtrzymaniu wczesnej ciąży, potrafiła przychodzić do mnie i mi kadzić w niedzielę po kościele – wspomina w rozmowie z nami.

Zobacz także: "Ludzie przestali mnie rozpoznawać". Anna Powierza o kompleksach po przytyciu 30 kg:

Po pierwszym roku kobieta wzięła urlop dziekański, były plany powrotu na studia. Niestety nie udało się, przynajmniej nie wtedy. – Wszystko było na mojej głowie. Większą odpowiedzialność czułam za zapewnienie bytu rodzinie, zwłaszcza dziecku. Wtedy sądziłam, ze studia nie dają mi nic poza odległą obietnicą lepszego życia – wspomina.

Po 11 latach Iwona postanowiła jednak wziąć sprawy w swoje ręce i zdobyć wyższe wykształcenie. – Teraz moja córka ma 13 lat, a ja skończyłam właśnie 2. rok studiów. Namówiła mnie do tego kierowniczka w mojej pracy – mówi. 32-latka tłumaczy też, że teraz szanse na zdobycie wykształcenia są większe. – Powstały kierunki dedykowane osobom pracującym. Mamy specjalny tryb wieczorowy. Zajęcia zaczynają się o 16:00 w dni robocze – wyjaśnia.

Kobieta urodziła swoją córkę ponad dekadę temu. Jak przyznaje, od tego czasu dużo się zmieniło w kwestii pomocy dziewczynom, które chcą się kształcić i wychowywać dziecko. – Na pewno "kosiniakowe" pomaga. Jest mi trochę szkoda, że nie było tego wtedy, gdy ja byłam studentką w ciąży. Ale myślę, że najważniejsze jest wsparcie w najbliższych i fakt, że możesz spokojnie zostawić to dziecko pod dobrą opieką i zająć się nauką – kończy.

Masz dziecko, na studiach nie dasz sobie rady

Na wsparcie mogła liczyć Lidia, która w ciążę zaszła w wieku 20 lat. – Na pewno nie mogłabym sobie pozwolić na studiowanie, gdyby nie moja mama. Ale jeśli ktoś, kto jest w ciąży myśli, że studia i edukacja to już temat zamknięty, to jest w błędzie – mówi pełna przekonania kobieta.

Lidia początkowo miała dużą motywację do nauki. – Obiecałam sobie, że wrócę na studia. Oczywiście wtedy myślałam, że na pewno będą to studia dziennie i jakoś ze wszystkim dam sobie radę – mówi. Życie pokazało jej jednak, że nie wszystko będzie takie proste. Dostała się na uniwersytet, złożyła wszystkie potrzebne dokumenty, pozytywnie rozpatrzono jej prośbę o przyznanie indywidualnego trybu nauczania. – W połowie września urodziłam córkę i po dwóch tygodniach miałam w planach to, by radośnie biegać na zajęcia – wspomina kobieta. – Ale od samego początku były schody. Raczej w kwestiach niezależnych ode mnie – dodaje.

"Stromymi schodami" okazały się osoby wykładające na uniwersytecie. Nie zawsze potrafiły zrozumieć sytuację kobiety. – Mówili, że to niemożliwe, że na pewno nie dam sobie rady – wspomina słowa wykładowców. Co więcej, nauczyciele akademiccy nie wahali się wyrażać swojego zdania na temat macierzyństwa Lidii. – Niektórzy mówili, że osoby w moim wieku to myślą, że już wszystko wiedzą i że potem tak to się kończy, że się rodzą dzieci. No i twierdzili, że pewnie sama wychowuję córkę – słyszymy.

Nieprzyjemne komentarze skutecznie zniechęciły kobietę do podjęcia nauki na studiach dziennych. – Szybko odpuściłam tę uczelnię i ten tryb. Zdecydowałam się studiować zaocznie – tłumaczy Lidia. Jak się okazało, była to bardzo dobra decyzja. Ale pogodzenie studiów i nauki nie było wcale proste. – Najtrudniejszy był czas sesji. Zwłaszcza wtedy, gdy odbywały się te egzaminy, do których faktycznie trzeba było się porządnie przygotować. W takich chwilach miałam ochotę tym wszystkim rzucić. W ciągu dnia nie miałam jak się uczyć, bo trzeba było się zajmować dzieckiem, a w nocy miałam ochotę już tylko spać – mówi kobieta.

Ale historia Lidii pokazuje, że skończenie studiów i wychowywanie małego dziecka jest możliwe. – Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że tak, jest to trudne i kosztuje to wiele nerwów, ale warto to zrobić dla samego siebie. I naprawdę jest to wykonalne – przekonuje.

Studiuję i mam wyrzuty sumienia

Studia zaoczne to niewątpliwie ogromna szansa dla kobiet, które chcą zdobyć wyższe wykształcenie, a w domu mają małe dziecko. Ale taki tryb studiów dla wielu młodych matek oznacza weekendowe wyjazdy na uczelnię. A to wiążę się z dwudniową rozłąką z rodziną.

– Pomimo tego, że wyjeżdżałam w piątek późnym popołudniem i wracałam w niedzielę zaraz po zajęciach, w sobotnie wieczory zawsze czułam tęsknotę i wyrzuty sumienia, że zostawiłam w domu mojego synka – mówi Kasia, która akademicką przygodę rozpoczęła z półrocznym dzieckiem na rękach. – Ale czułam, że to co robię, robię nie tylko dla siebie, ale także dla niego. Żeby dzięki "papierkowi" móc znaleźć być może lepszą pracę i zapewnić mu przyszłość na jaką zasługuje – tłumaczy swój wybór kobieta.

Poza tym, że Kasia miała możliwość podnieść swoje kompetencje i zdobyć akademicką wiedzę, nauczyła się także rzeczy znacznie ważniejszej, bo świetnej organizacji czasu. – Potrafiłam zająć się dzieckiem, domem, być normalną młodą osobą, która wyjdzie do znajomych. Do tego potrafiłam znaleźć jeszcze czas na naukę. Nie raz się zdarzało, że osiągałam jedne z najwyższych wyników przez co grupa uważała mnie za kujona – mówi 22-latka.

Kasia rozpoczęła studia w wieku 20 lat. Jak wspomina, był to cudowny czas, ale bywały też takie dni, gdy chciała poczuć się jak większość swoich rówieśników. – Czasami dziecko daje popalić, czujesz się zmęczona i najzwyczajniej nic ci się nie chce. Wtedy marzysz o tym, żeby wyjść do knajpy, napić się zimnego piwa i wrócić nad ranem jak "normalny" student – mówi nam. – Ale nagle słyszysz, że twój mały człowiek z miłością mówi "mama". Wtedy topnieje ci serce i myślisz sobie "młoda jestem, jeszcze sobie odbiję" – żartuje na koniec.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Pokazał się z żoną na ściance. Zaliczył małą wpadkę
Pokazał się z żoną na ściance. Zaliczył małą wpadkę
Pokazała się w kowbojkach XXL. Trudno o modniejszy model
Pokazała się w kowbojkach XXL. Trudno o modniejszy model
Róż na wojskowej uroczystości. Tak ubrała się żona Kosiniaka-Kamysza
Róż na wojskowej uroczystości. Tak ubrała się żona Kosiniaka-Kamysza
Przed śmiercią spotkała się z lekarką. Wiadomo, co jej powiedziała
Przed śmiercią spotkała się z lekarką. Wiadomo, co jej powiedziała
Nagminnie zalewają łazienki. Hotelarze na Podhalu wieszają ostrzeżenia dla turystów
Nagminnie zalewają łazienki. Hotelarze na Podhalu wieszają ostrzeżenia dla turystów
Otwarcie mówił o zdradach. Była z nim do samego końca
Otwarcie mówił o zdradach. Była z nim do samego końca
Częsty błąd pod prysznicem. Lekarz ostrzega
Częsty błąd pod prysznicem. Lekarz ostrzega
Kluczowy zabieg we wrześniu. "Póki gleba jest jeszcze nagrzana"
Kluczowy zabieg we wrześniu. "Póki gleba jest jeszcze nagrzana"
Wielu nie wie, że to grzech. Nawet po ślubie kościelnym
Wielu nie wie, że to grzech. Nawet po ślubie kościelnym
Nie ma wyrzutów sumienia. "To ich wina, bo mnie namówili"
Nie ma wyrzutów sumienia. "To ich wina, bo mnie namówili"
Widzisz "bąble" na panelach? Przyłóż, a w mig znikną
Widzisz "bąble" na panelach? Przyłóż, a w mig znikną
"Wybrano" Miss Białorusi. Kontrowersyjne napisy na koszulkach
"Wybrano" Miss Białorusi. Kontrowersyjne napisy na koszulkach