Zawód: wedding plannerka. "Każdy ślub jest ekscytującym wyzwaniem"
Planowanie wesela to jeden z najtrudniejszych życiowych projektów, z którymi mierzą się młode pary. O ile jednak nagłe zmiany organizacyjne mogą przerazić narzeczonych, wedding plannerki są do tego przyzwyczajone. - Nie możemy narzekać na nudę - kwituje Karolina Wasielewska.
Specjalistki od spełniania marzeń
Zawód wedding plannera jest wymagający, a każdy dzień pracy wygląda nieco inaczej. Jak podkreślają rozmówczynie, wszystko zależy od etapu przygotowań do ślubu oraz liczby projektów, które wymagają koordynacji. Poranne maile i telefony ustępują miejsca spotkaniom z klientami czy dostawcami ślubnych usług - florystami, cateringowcami, muzykami i dekoratorami.
- Mnóstwo w tym wszystkim dokumentów, tworzenia koncepcji wesela, zbierania inspiracji i opracowywania całego planu uroczystości - opowiada Kamila Plesińska-Domagała.
Umiejętność zarządzania wieloma projektami jednocześnie to jedno z największych wyzwań tej profesji. Wedding plannerzy koordynują bowiem kilka, a nawet kilkanaście ślubów. W sezonie ślubnym, trwającym od maja do końca września, konsultantki ślubne skupiają się przede wszystkim na najbliższych realizacjach. Dopieszczają ostatnie szczegóły, opracowując wymarzony ślub pary młodej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- To czas odbierania przesyłek, przygotowywania układów stołów i rozdzielania winietek. To czas życia na walizce i ciągłego przepakowywania. Jest to zdecydowanie najbardziej intensywny okres w roku - wyznaje Kamila.
- Elementów składających się na jedną realizację jest naprawdę sporo, a my wszystkim zajmujemy się w imieniu pary młodej, aby oni mogli się spokojnie przygotowywać i cieszyć tym wyjątkowym czasem - dodaje Magdalena Kołodziejczyk.
To właśnie dzień ślubu przynosi wedding plannerkom największą satysfakcję. - Zwłaszcza moment ceremonii, kiedy cały okres przygotowań staje się rzeczywistością. Emocje towarzyszące przysiędze małżeńskiej moich klientów są nie do opisania. Te uczucia udzielają się również mnie, co często skutkuje łzami wzruszenia. Jest to najpiękniejszy aspekt mojej pracy - wyznaje Kamila.
- Każdy ślub jest ekscytującym wyzwaniem, udowadniającym naszą sprawczość i testującym otwartość na nowe doświadczenia. Nie możemy narzekać na nudę - kwituje Karolina.
Sytuacje kryzysowe, czyli codzienność wedding plannerek
Karolina wyznaje zasadę, która mówi, że nawet gdy złe rzeczy wydarzą się w dniu ślubu, nie mogą one dotrzeć do pary młodej. W praktyce wedding plannerka gasi wszelkie weselne pożary, biorąc na barki najtrudniejsze sytuacje kryzysowe.
- Nawet przy zaplanowanym drobiazgowo wydarzeniu nie da się uniknąć trudnych momentów. W zeszłym roku mama pana młodego w dniu ślubu dostała jelitówki. Od rana leżała schorowana. Nie była w stanie podnieść się z łóżka. Razem z zespołem nie poddaliśmy się i zaczęliśmy działać. Zamówiliśmy kroplówkę witaminową, wizytę lekarza, a finalnie mama pana młodego otrzymała leki, które postawiły ją na nogi. Później, podczas przyjęcia, wzruszyła wszystkich najpiękniejszym przemówieniem, jakie słyszałam - opowiada.
Organizacja ślubu to nie lada wyzwanie, zwłaszcza gdy ceremonia organizowana jest w plenerze. Przekonała się o tym Magda. - Wybrane miejsce i ogród były przepiękne, a my zaplanowaliśmy układ altany ślubnej i krzeseł dla gości w sposób niezwykle oryginalny, jak na polskie standardy weselne. Dodatkowo na dekoracje kwiatowe przeznaczono ogromny budżet, co miało za zadanie zaskoczyć nie tylko gości, ale i całą branżę ślubną - opowiada o ceremonii, której planowaniem zajmowała się przez rok.
Tydzień przed ceremonią prognozy pogody były na tyle niekorzystne, że ceremonia odbyła się w namiocie. - To całkowicie zmieniło koncepcję dekoracji i scenografii. Ostatecznie ceremonia była równie piękna i wzruszająca. Mimo że ja i para młoda czuliśmy delikatny zawód i smutek, goście z zachwytem mówili, że nigdy nie byli na tak wyjątkowym ślubie - mówi Magda.
Kamila zapamiętała natomiast pomyłkę obsługi sali w doborze krzeseł. - Miały być piękne białe chiavari, a moim oczom ukazały się drewniane, typowo ogrodowe - zaznacza. Kamila przyznaje, że problem nie byłby poważny, gdyby nie fakt, że sala była oddalona o kilka kilometrów od miejsca ceremonii i przetransportowanie takiej liczby krzeseł w ciągu pół godziny nie należało do łatwych zadań. Zwłaszcza że ślubne obowiązki konsultantki tylko się nawarstwiały. - To były moje początki w branży i niespodziewane sytuacje stresowały mnie o wiele bardziej - podsumowuje.
"Nigdy nie zapomnę pierwszego ślubu, który organizowałam"
Podstawą współpracy z parami młodymi i dostawcami usług jest sprawna komunikacja. - Gramy do jednej bramki. Koniec końców chcemy, żeby ceremonia ślubna i wesele wypadły idealnie. Jeśli wymaga tego sytuacja, przestaję koordynować zadania innych, zabierając się za prasowanie obrusów czy dekorowanie sali. Pomagam tam, gdzie brakuje rąk do pracy - mówi Karolina. Wedding plannerka przyznaje, że bywają jednak takie zlecenia, które wymagają szczególnego podejścia.
- Jedna z par zamarzyła o ślubie wśród zieleni… i w centrum Warszawy. Od razu na myśl przyszły mi Łazienki Królewskie. Okazało się jednak, że na ceremonii ma się pojawić mały, dodatkowy, ale niezwykle ważny gość, czyli pies pary młodej. Do Łazienek nie można wprowadzać czworonogów, więc musiałam poszukać innego miejsca - dodaje.
Ślub odbył się na terenie ogrodu Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego. Nie obyło się jednak bez kolejnego problemu, tym razem jeszcze bardziej zaskakującego. - Urzędniczka cywilna stwierdziła, że spacerowicze w ogrodzie to dla niej potencjalne zagrożenie, więc nie udzieli tam ślubu - mówi Karolina. - Ostatecznie zmieniliśmy ceremonię na humanistyczną. Ten przypadek pokazuje, jak bardzo elastyczna musi być wedding plannerka.
- Nigdy nie zapomnę pierwszego ślubu, który organizowałam - wyznaje Magda. - Było to zaledwie dwa miesiące po założeniu mojej działalności, a na całą organizację miałam tylko miesiąc. Nie miałam żadnego doświadczenia ani wiedzy, co utrudniało zadanie. Dodatkowo para młoda mieszkała w Szwecji, przez co spotkaliśmy się tylko raz przed całym wydarzeniem. Wesele zaplanowaliśmy w ogrodzie w ich prywatnej posiadłości na Mazurach - wspomina.
Magda musiała zorganizować wszystko od podstaw - dostawić namiot, zorganizować zaplecze gastronomiczne, catering oraz kelnerów, wynająć potrzebny sprzęt i wyposażenie. - W tej samej posiadłości odbył się również ślub cywilny w ogrodzie, co było wówczas bardzo nietypowe. Wesela plenerowe nie były wtedy popularne, co stanowiło dodatkowe wyzwanie ze względu na ograniczony wybór usługodawców - opowiada.
Ponadto para młoda zaplanowała na ten wieczór różne atrakcje, w tym pokaz fajerwerków zsynchronizowany z konkretnym utworem muzycznym, zewnętrzny bar oraz iluzjonistę. - Stres związany z organizacją tego wesela trudno opisać, ale satysfakcja, która przyszła po przyjęciu, była ogromna. Wtedy zdałam sobie sprawę, że nie ma piękniejszego zawodu na świecie. Do dziś jestem wdzięczna tej parze za zaufanie, jakim mnie obdarzyli - stwierdza.
Sposób na przedślubny stres
Największym atutem zatrudnienia wedding plannera jest spokój, jaki zapewnia parze młodej w dniu ślubu. - Większość stresu wynika z niedopilnowania pewnych kwestii i natłoku spraw do załatwienia. Zestresowana para młoda może wywoływać napiętą atmosferę, co negatywnie wpływa na cały przebieg uroczystości - zauważa Magda.
- Para nie musi poświęcać czasu na szukanie wszystkich usługodawców i dopasowywanie każdego elementu, tylko wybierają te najbardziej odpowiednie dla siebie z przygotowanych przeze mnie propozycji - podkreśla.
Nerwowych sytuacji nie da się jednak uniknąć zupełnie. - To w końcu jeden z najważniejszych dni w życiu pary młodej - zaznacza Karolina. Gdy narzeczeni odczuwają stres zbliżającym się ślubem, wedding plannerka udowadnia im, że wszystko jest pod kontrolą. - Dla takich par przygotowuje szczegółowy harmonogram, dokładny co do minuty. Wtedy wspólnie panujemy nad całym wydarzeniem - wyznaje.
Okazuje się jednak, że największe emocje tuż przed ceremonią przeżywają nie tylko zakochani, ale także matki panny młodej i pana młodego. - Mamy panien młodych często doświadczają stresu podczas serwisu kolacji weselnych. Zdarzało się, że potrafiły krytykować elementy, które jeszcze nie były ukończone. Dlatego jestem zdania, że najbliżsi pary młodej również powinni w dniu ślubu się relaksować i nie angażować w kwestie techniczne, gdyż to generuje dla nich niepotrzebny stres - zaznacza Magda.
Sara Przepióra dla Wirtualnej Polski