Włamują się i zabierają, co chcą. "Nawet jeśli ktoś jest w mieszkaniu"
Jak wygląda obecnie działanie włamywaczy? Stosują nie tylko nowoczesne metody, ale także te sprzed 20 lat. - Chodzą od drzwi do drzwi i sprawdzają, naciskając na klamki. Zaraz przy wejściu z reguły znajdują się klucze, torebki z pieniędzmi, leży biżuteria - tłumaczy ekspert.
28.04.2024 | aktual.: 28.04.2024 15:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Włamania i kradzieże mają miejsce każdego dnia. Choć większość osób stara się przed nimi zabezpieczyć - inwestując w dodatkowe zabezpieczenia czy "mocniejsze" drzwi, okazuje się, że nie jest to wystarczające. Złodzieje i włamywacze mają sprawdzone, opracowane metody, które nie zawsze są wymyślne. Niektóre były stosowane 20 lat temu.
Złodzieje stosują stare metody
Daniel Kamiński, który zajmuje się doradztwem w zakresie usług monitoringu, ujawnił w rozmowie z "Newsweekiem", że akcje włamywaczy zajmują od dwóch do 10 minut.
- Jeśli ktoś ma monitorowany dom, to załoga interwencyjna przyjedzie w kwadrans, więc złodzieje nie mają za dużo czasu - powiedział.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Choć stosują różne metody, wśród tych, które wiodą prym, są starsze - sprzed 20 lat.
- Chodzą od drzwi do drzwi i sprawdzają, naciskając na klamki. Zaraz przy wejściu z reguły znajdują się klucze, torebki z pieniędzmi, leży biżuteria. Więc wchodzą i zabierają to, nawet jeśli ktoś jest w mieszkaniu - zdradził.
Ekspert dodał, że często liczą też na okazje i wykorzystują chwile nieuwagi. - Ktoś wystawia śmieci i zostawi otwarty dom albo idzie do ogrodu. Przeważnie to jest okazja.
Wśród nowocześniejszych metod wymienia się te z udziałem drona, którym obserwują posesję. - Musi być tam coś wartościowego, na co polują. Dzieła Kossaka, rzadkie numizmaty. Obserwacja to koszt, przy którym wartość rabunku musi być odpowiednio wysoka. Bo to ryzyko odkrycia - tłumaczył Daniel Kamiński.
Co kradną dziś złodzieje?
Kołpaki, lusterka, felgi i hulajnogi. Jak poinformował ekspert, złodzieje interesują się dziś mniej wartościowymi rzeczami.
- Zwiększyła się liczba szybkich akcji. Część społeczeństwa zubożała, muszą jakoś żyć. Mamy też dużo przyjezdnych, część z nich także nie ma z czego żyć, szuka jakiegokolwiek zarobku. Odżywają stare metody, których w Polsce nie było przez ostatnie 20 lat - oznajmił "Newsweekowi".
"Szybkie akcje" wywołują jednak u złodziei stres, który jest zauważalny przez ekspertów.
- Często na miejscu włamania znajdujemy mocz czy kał. Tak odreagowują swój stres. I potem łatwiej znaleźć ich DNA. (...) Boją się też ujawnienia: jeśli okaże się, że w domu jest mieszkaniec, sąsiad wyjrzy przez okno, zapali się lampa, często odejdą i poszukają innego mieszkania do obrobienia - wyjawił.
Jak możemy się zabezpieczyć przed kradzieżą lub włamaniem? Zdaniem Kamińskiego, wiele osób za bardzo przecenia działanie kamer, które nie zawsze są wystarczające.
- Chyba że mamy kamerę, która powiadamia nas przez telefon, że ktoś się kręci po terenie. I można do niego przez głośnik powiedzieć "proszę opuścić posesję" - mówił.
Bardzo ważni są natomiast sąsiedzi, którzy podczas naszej nieobecności mogą zaopiekować się mieszkaniem. - Czujny sąsiad wyjdzie do obcego i spyta, czy może mu jakoś pomóc. Jak taka osoba widzi zainteresowanie, to nie wraca - podsumował.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.