GwiazdyZmasowany atak gołych bab

Zmasowany atak gołych bab

Zmasowany atak gołych bab
17.03.2009 15:30, aktualizacja: 28.06.2010 12:23

„Nagusy w Zamku, gołe baby na ścianach, golizna na Dzień Kobiet” Prasa w najlepsze używała sobie na temat najnowszej ekspozycji w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu

„Nagusy w Zamku, gołe baby na ścianach, golizna na Dzień Kobiet” Prasa w najlepsze używała sobie na temat najnowszej ekspozycji w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu.

O dziwo żadna partia, z tych które w mieście nad Wartą stały dotychczas na straży moralności obywateli, nie wysłała oficjalnego protestu do władz. Obeszło się bez awantur i prasowych nagonek. Nikt nikogo nie obrażał i nie wzywał na pojedynek. Nie pojawiły się też głosy, by miejskiej instytucji obciąć dotacje budżetowe. Cicho siedzieli radni, którzy na słowo „nagość” dostawali do tej pory białej gorączki. To raczej dziennikarze starali się tytułami prasowymi wywołać pewien rodzaj sensacji i wypromować jakiś skandal z golizną w tle. Jedna z rozgłośni radiowych kilkakrotnie nadawała uroczy materiał „o nagusach”. Na szczęście cały ten sztuczny zamęt był jak przysłowiowe strzelanie kulą w plot.

„Piękno Nagości” prowadzi więc swoje leniwe życie i jak do tej pory nie wywołuje większych perturbacji w spokojnej egzystencji konserwatywnego miasta. Zapewne sam plakat reklamujący ekspozycję przyczynił się do wyciszenia jakichkolwiek słów krytyki.

POLECAMY

GEN SZCZĘŚCIA Trudno o lepszy wybór! Naprawdę niezwykły jest ów żółty akt autorstwa Jerzego Nowosielskiego. Malarz nazwał go „Akt skulony (Narzeczona pianisty)”. Widzimy jedynie fragment kobiecego ciała: ręce, nogi, korpus stapiają się w jedną dekoracyjną całość. Kobieta u Nowosielskiego wygląda jak elegancki motyw dekoracyjny. Malarz nie sprowadza jej jednak do roli ornamentu. Daje jej energię, swobodę, życie. Trzy pozostałe, pokazywane na wystawie płótna Nowosielskiego, nie mają juz niestety takiej siły oddziaływania...

W Sali Marmurowej poznańskiego Zamku pokazano w sumie kilkadziesiąt prac z XIX i XX wieku. Są tutaj reprezentowane różne szkoły, przeróżne style, pojawiają się mniej lub bardziej znane nazwiska.

Władysław Podkowiński maluje nagą dziewoję z rozpuszczonymi włosami, co było wówczas aluzją do „sytuacji intymnych”. Swój obraz tytułuje jednak bardzo niewinnie: „Konwalia”(1892). Samuel Hirszenberg „Akt kobiecy” (1903) umieszcza w leżącej pozie, na brzegu szemrzącego strumyka. Takie dzieło to wymarzony obrazek do XIX wiecznej sypialni! Leon Wyczółkowski ukazuje zaś kobietę tyłem, wynurzającą się z czarnego tła. Ten „Akt kobiecy” (1907) ma w sobie coś demonicznego i wywrotowego.

Po pierwszej wojnie światowej w malarzy wstąpiła większa odwaga. Cudowne, choć może zbyt krzykliwe są - nasycone żywymi kolorami - akty autorstwa Wojciecha Weissa. Kubistyczne postaci „Dafnis i Chloe” (1926) Ludomira Śleńdzińskiego przypominają mi natomiast prace Tamary Łempickiej. Na wystawie obejrzeć też można przepiękny melancholijny akt autorstwa Romana Kramsztyka z 1940, czy lekko surrealistyczne prace Anny Guenther (lata 60.XX w)

W polskiej sztuce mamy pewien problem z „nagością”. Jak pisze wybitna historyczka sztuki profesor Maria Poprzęcka: „w malarstwie polskim brak parowiekowej tradycji przedstawiania nagiego ciała”. Poprzęcka przypomina, że w XIX wieku wobec malarstwa oczekiwano przede wszystkim wypełniania poważnych narodowych powinności, a nie „zaspokajania zmysłów”. Tak więc z nagimi kobietami u naszych malarzy bywało różnie. Akt pojawiał się głównie w polskim malarstwie „salonowym”. Dlatego też do tej pory u niektórych twórców można wyczuć w tle ów specyficzny powiew „lubieżności” w przedstawianiu rozebranych pań.

POLECAMY

Źródło artykułu:WP Kobieta