Znaczący wzrost liczby apostatów w Polsce. Instytut Statystyki Kościoła katolickiego zlecił zebranie danych
- Chcę podkreślić, że nie wszystkie wnioski dotyczą apostazji, czyli wyrzeknięcia się Boga i religii chrześcijańskiej. Część z nich to chęć wystąpienia ze wspólnoty Kościoła katolickiego - mówi ks. Krystian Sammler z Wydziału Duszpasterskiego Kurii Metropolitalnej. Prace nad sporządzeniem raportu dotyczącego apostazji trwają, ale duchowny twierdzi, że tendencja wzrostowa powinna być alarmem dla Kościoła katolickiego i każdego księdza.
01.03.2021 16:31
Instytut Statystyki Kościoła katolickiego postanowił zebrać dane na temat dokonanych w ubiegłym roku apostazji. Proboszczowie mają za zadanie przesłać informacje do kurii, które przeanalizują treść dokumentów.
Prace nad raportem podsumowującym trwają, ale wiemy, że na terenie niektórych archidiecezji padnie rekord. Dobrym przykładem jest archidiecezja poznańska, gdzie już wiadomo, że procedowanych było ok. 370 wniosków.
Dla porównania dekadę temu na terenie metropolii poznańskiej odnotowano 30 apostatów. Ponadto w tamtym czasie w całym kraju było ich łącznie 459. Nie wiadomo, ile osób zdecydowało się wystąpić z Kościoła Katolickiego na przestrzeni kolejnych lat, ponieważ Instytut Statystyki Kościoła katolickiego zrezygnował z monitorowania tego zjawiska.
Skontaktowaliśmy się z ks. Krystianem Sammlerem z Wydziału Duszpasterskiego Kurii Metropolitalnej, który pracuje nad analizą wniosków ubiegłorocznych apostatów.
- Na chwilę obecną nie mogę skonkretyzować wnioskodawców. Jedyne co zauważyłem, to fakt, że są oni z różnych przedziałów wiekowych. Zarówno bardzo młodzi, jak i starsi - mówi w rozmowie z nami.
– Chcę podkreślić, że nie wszystkie wnioski dotyczą apostazji, czyli wyrzeknięcia się Boga i religii chrześcijańskiej. Część z nich to chęć wystąpienia ze wspólnoty Kościoła katolickiego – dodaje.
Oznacza to, że osoba, która wystąpi z Kościoła katolickiego, nie będzie mogła już zostać rodzicem chrzestnym, wziąć ślubu kościelnego czy liczyć na pogrzeb kościelny. Wystąpienie ze wspólnoty nie jest równoznaczne z wyrzeknięciem się wiary w Boga.
Ponadto duchowny zaznacza, że kuria już wychwyciła wnioski, które zostały niepoprawnie złożone. - Niektóre wpłynęły do nas chociaż powinny trafić do innej diecezji, bo wiosek proceduje się na terenie miejsca zamieszkania danej osoby. Przesłaliśmy składającym informację, w jaki sposób swój wniosek, zgodnie z prawem, procedować – dodaje.
Ksiądz Sammler przegląda dokumenty i robi pierwsze analizy. W znaczącej większości przypadków przewija się jeden argument: "Od lat nie czuję się osobą wierzącą". Jednocześnie duchowny nie zaprzecza, że trafiały się osoby, które jako powód wskazywały wydarzenia związane ze Strajkiem Kobiet, czy ujawnieniem skandali dotyczących pedofilii.
Postawa kościoła wobec oskarżeń o pedofilię przelała czarę goryczy w wielu Polakach i późną jesienią mogliśmy obserwować w sieci falę facebookowych wpisów z informacjami o planach dokonania apostazji. To z kolei sprawiło, że Robert Biedroń, Joanna Scheuring-Wielgus oraz Agata Diduszko-Zyglewska z partii Wiosna założyli internetowy licznik apostazji.
Pomysłodawcy prosili, aby każda osoba, która wystąpiła ze wspólnoty Kościoła katolickiego dopisała się do listy. "Niech nasz licznik apostazji stanie się publicznym spisem powszechnym apostatek i apostatów. Bez względu na to, czy dokonaliście apostazji, dlatego że jesteście ateistami czy też dlatego że nie zgadzacie się na używanie waszej wiary jako narzędzia politycznego do gnębienia ludzi, dołączcie do nas" – zachęcają. Aktualnie na liczniku wybiła liczba 2063.
Pandemia utrudniła reagowanie
Ksiądz Krystian Sammler zaznacza, że duchowni nie mogą zbagatelizować alarmujących statystyk. – Każdy kapłan wie, jak wiele zależy od niego. Wzrost liczby osób, które odeszły z Kościoła powinien być traktowany przez księży jako wezwanie do rzetelnego głoszenia Dobrej Nowiny zarówno słowem jak i postawą – mówi.
- W ostatnim roku mieliśmy wiele wydarzeń, które negatywnie odbiły się na obrazie Kościoła katolickiego, a jednocześnie duchowni nie mieli zbyt wielu okazji do dialogu i podjęcia dyskusji. Z powodu pandemii nie można było, chociażby odwiedzać wiernych w domach z kolędą. Z własnego doświadczenia wiem, że takie spotkania są doskonałą okazją nie tylko do udzielenia błogosławieństwa, ale również do poruszania trudnych i ważnych tematów – zaznacza ks. Sammler.
Przedstawiciel archidiecezji poznańskiej podkreśla, że każdy proboszcz ma wpływ na to, jak kościół będzie postrzegany. - Ksiądz odbierający dokument ma obowiązek poinformować wiernego o konsekwencjach, które niesie za sobą wystąpienie z Kościoła katolickiego, ale także wysłuchać i podjąć pełną troski rozmowę duszpasterską. Takie osoby nie mogą już zostać rodzicami chrzestnymi, nie mogą wziąć ślubu kościelnego ani nie mają prawa do katolickiego pochówku. Wiem, że niektórzy rezygnują ze złożenia wniosku bądź wstrzymują się z decyzją po konstruktywnej rozmowie z proboszczem. – zaznacza ksiądz Sammler.
Duchowny liczy, że nie tylko uda się zatrzymać tendencję wzrostową, ale być może sprawić, że niektórzy poczują chęć powrotu do wspólnoty. – Znam kilka takich przypadków – dopowiada.