"Znajomi mieli dość moich ciągłych pożyczek". Kobieca twarz hazardu
Elżbieta jest uzależniona od hazardu od prawie 20 lat. Agnieszka krócej, ale zdążyła popaść w ogromne długi. Hazard dotyczy nie tylko mężczyzn, choć mało kto o tym mówi.
Hazard zwykle kojarzony jest z mężczyznami, ale problem nie omija kobiet. Płeć piękna uprawiająca hazard jest jednak oceniana surowiej, niż mężczyźni borykający się z tym nałogiem. Dlatego temat jest zamiatany pod dywan. Inne też, jak się okazuje, bywają uwarunkowania psychologiczne, społeczne i kulturowe związane z popadaniem w nałóg przez kobiety.
Chciałam więcej
Elżbieta ma 50 lat. Grać zaczęła po 30-stce, kiedy jej dzieci poszły do szkoły. Kobieta zaczęła mieć więcej wolnego czasu i postanowiła zapełnić go grą w karty i na automatach. Szybko okazało się, że nie umie tego kontrolować.
- Pochodzę z biednej rodziny. Rodzice z trudem wiązali koniec z końcem. Nigdy nie miałam ani fajnych ubrań ani nie jeździłam na szkolne wycieczki. Czułam się gorsza od rówieśników. Pieniądze były dla mnie wyznacznikiem lepszego życia – zaczyna opowieść pracownica poczty w małej miejscowości na Podlasiu.
- Kiedy wyszłam za mąż wiedziałam, że chcę, by mojej rodzinie niczego nie brakowało. Zarabiałam przyzwoicie, mój mąż też miał dobrą pensję. Nie musieliśmy zaciskać pasa, ale też nie żyliśmy jak królowie. Po tym, jak moje dzieci poszły do szkoły, postanowiłam dorzucić trochę do rodzinnego budżetu. I tak to się zaczęło – zwierza się Elżbieta.
Kobieta szybko zorientowała się, że ma smykałkę do gier. – W kartach szło mi dobrze, nawet bardzo. Umiałam przewidywać ruch przeciwników i dobrze ukrywałam emocje. Tak samo było z automatami. Nie wiem, czy to łut szczęścia czy jakieś specjalne umiejętności. Zaczęłam wygrywać spore kwoty. Mogłam kupić dzieciom nowe gadżety, ciuchy. Byliśmy na wakacjach w Maroku. Ale mi ciągle było mało – mówi.
Moment kryzysu
- Po kilku latach dobrej passy przyszedł moment kryzysu. Karta mi nie podchodziła, automaty jakby sprzysięgły się przeciwko mnie. Traciłam więcej niż wygrywałam. Nie wiedziałam wtedy jeszcze, że mam problem. Myślałam, że wszystko kontroluję. Zaczęły się długi, pożyczanie od znajomych, chwilówki. Ukrywałam to wszystko przed mężem. Bałam się, że zostawi mnie i dzieci. W końcu dowiedział się o kredytach, zrobił mi awanturę, a ja obiecałam, że się zmienię i rzucę granie. Wytrzymałam pół roku – tłumaczy Ela, która dziś jest już rozwódką. Nałóg odebrał jej nie tylko pieniądze, ale też rodzinę i przyjaciół.
- Nikt nie chciał ze mną rozmawiać. Znajomi mieli dość, że ciągle pożyczam od nich pieniądze i nie oddaję tygodniami. Mąż przestał mi ufać i odszedł. Papiery rozwodowe dostałam pocztą. Dzieci zostały ze mną, ale widziałam, że nie mają do mnie szacunku. Bały się, że z dnia na dzień z powodu długów wylądujemy na bruku. Dzisiaj są dorośli, wyprowadzili się i mają swoje życie. Do domu wracają tylko na święta – opowiada ze smutkiem Elżbieta.
Hazardzistki leczą się same
- Mężczyźni zwykle grać zaczynają w szkole średniej, kobiety jako osoby dorosłe. Podejmując leczenie są zazwyczaj w związku, większość z nich ma dzieci. W przeciwieństwie do panów, przyprowadzanych na terapię przez bliskie osoby, hazardzistki na leczenie przychodzą same. Hazard traktują jako sposób na poprawę nastroju, radzenie sobie ze stratą pracy, zdrowia czy bliskich osób – mówi terapeutka uzależnień Barbara Wojewódzka.
- Wiele z nich doświadczyło depresji, długotrwałych objawów stresu pourazowego, które nie zostały zdiagnozowane, a co za tym idzie, nie były leczone. Kobiety próbowały sobie "pomagać" alkoholem, lekami uspokajającymi, paleniem papierosów. Hazardzistki często są ofiarami przemocy. Granie stanowi wówczas ucieczkę przed cierpieniem – umożliwia fantazjowanie o lepszej przyszłości, do której może przybliżyć wielka wygrana. Ofiary przemocy domowej, które odreagowują emocje poprzez hazard, rzadko spotykają się ze zrozumieniem otoczenia. Mężczyzna, który przechodzi kryzys, np. po ciężkich przeżyciach na misji wojennej i zaczyna grać nałogowo, częściej może liczyć na wsparcie rodziny, która zazwyczaj towarzyszy mu w trudnym procesie terapeutycznym. Od kobiety natomiast zazwyczaj oczekuje się koncentrowania się na dobru rodziny – dodaje ekspertka.
Adrenalina na giełdzie
Czasami jednak zapalnikiem nałogu jest wysoka pozycja zawodowa. Kobiety znające się na obrocie pieniądza chcą wykorzystać wiedzę i umiejętności, żeby pomnożyć swój majątek. Tak było z Agnieszką.
Ma 35 lat i wykształcenie wyższe bankowe. Od wielu lat z powodzeniem gra na giełdzie. Znacząco podniosło to stopę życiową jej rodziny.
- Kupowaliśmy nowe przedmioty, mogliśmy pozwolić sobie na więcej. Inwestowałam na giełdzie przy pełnej aprobacie męża. Bardzo często mnie dopingował. Kolejne miesiące mijały mi w przeświadczeniu, że mam talent do grania, swoistą intuicję, dzięki której majątek będzie wzrastał, ku uciesze mojej i całej rodziny. W sytuacji, gdy zaczęłam grać coraz częściej, wcale się do tego nie przyznałam. Bo nie zawsze udawało się wygrać – mówi kobieta.
- Wystarczyło kilka dużych potknięć, żeby zapętlić się w pożyczkach i kredytach. Teraz mój dług przekroczył już kilkaset tysięcy złotych. W domu trójka małych dzieci, a ja jestem kłębkiem nerwów. Ciągle płaczę i nie radzę sobie z emocjami – opowiada Agnieszka.
W końcu nadszedł moment, że do domu kobiety wszedł komornik. Agnieszka poprosiła o pomoc rodziców. Ci wzięli kredyt, żeby spłacić jej zobowiązania.
- Zabronili mi grać na giełdzie. Zaczęłam więc chodzić do bukmachera, obstawiałam zakłady i już widziałam, że nieważne jest, w co będę grać. Po prostu bezwzględnie musiałam to robić. Po kilku latach dotarło do mnie, że nie mogę przestać, że jestem uzależniona. Poszłam na terapię. Mam nadzieję, że z tego wyjdę – dodaje 35-latka.
Rzadkie diagnozy
Najbardziej zagrożone uzależnieniem od czegokolwiek, także od hazardu, są bardzo młode kobiety w wieku 18-30 lat, oraz panie w podeszłym wieku. W Polsce w poradniach czy oddziałach stacjonarnych bardzo rzadko diagnozuje się kobiety w kierunku uzależnienia od hazardu. Gdy trafiają na terapię najczęściej nie chcą się leczyć grupowo z osobami (głównie mężczyznami) uzależnionymi od alkoholu czy narkotyków.
Agnieszka i Elżbieta w porę otrzymały specjalistyczną pomoc i zaczynają obserwować pierwsze pozytywne efekty terapii. Zanim zaczęły wychodzić na prostą, musiały jednak dotknąć dna. A w przypadku hazardu jest ono znacznie bliżej, niż mogłoby się wydawać.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz też: Gdy dziecko jest uzależnione od internetu