Blisko ludziZostały uratowane przez księcia. Bliźniaczki z Janikowa 14 lat później

Zostały uratowane przez księcia. Bliźniaczki z Janikowa 14 lat później

Gdy Daria i Olga z małej polskiej wsi Janikowo przeszły operację w Arabii Saudyjskiej, pisała o nich cała Polska. Od tego czasu minęło 14 lat, a o dziewczynkach już prawie nikt nie pamięta. Choć wciąż potrzebują pomocy.

Zostały uratowane przez księcia. Bliźniaczki z Janikowa 14 lat później
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta
Agata Porażka

07.01.2019 | aktual.: 07.01.2019 17:32

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Daria i Olga urodziły się 8 października 2003 r. w Centrum Zdrowia Matki Polski w Łodzi. Bliźniaczki były zrośnięte dolnym odcinkiem kręgosłupa i fragmentem przewodu pokarmowego. Dziewczynki musiały być operowane, ale koszty operacji znacząco przekraczają możliwości finansowe rodziny.

Wtedy na ratunek przybył im książę. Dosłownie. Następca tronu Arabii Saudyjskiej, Abdullah bin Abd al-Aziz Al Saud, zgodził się aby w całości pokryć koszty operacji dziewczynek. Zabieg był podzielony na 10 etapów, wzięło w nim udział 50 lekarzy i pielęgniarek. Wszystko się udało.

Po dwóch miesiącach rehabilitacji Daria i Olga z mamą wróciły do kraju. - Pamiętam ten moment, jak bliźniaczki wróciły z Rijadu po operacji - opowiada burmistrz miasta w rozmowie z portalem Gazeta.pl - Takiego najazdu dziennikarzy nigdy wcześniej ani później u nas nie było. Przypomniano sobie o nas jeszcze, gdy do Polski dotarła informacja o śmierci króla. Miasto pogrążyło się wtedy w żałobie.

Od tamtego czasu dziewczynki chodzą na rehabilitację, opłacaną przez Fundację TVN "Nie jesteś sam". Do tego dochodzą regularne badania, niektóre opłacane przez NFZ, inne - prywatnie, z kieszeni mamy. Rodzina zajmuje obecnie w mieszkaniu komunalnym, które dostała od miasta. Ojca dziewczynek już nie ma w ich życiu. Postanowił odejść, gdy bliźniaczki były jeszcze małe.

Obraz
© PAP | Maciej Chojnowski

Jak podaje Gazeta.pl, mama Darii i Olgi, z zawodu krawcowa, nie wróciła do pracy. Straciłaby wtedy wszystkie świadczenia. Poza tym, jej dzieci wciąż wymagają dużo opieki. - Na pierwszy rzut oka tego nie widać, ale mają problemy z kręgosłupami, nóżkami - opowiada. - Na WF-ie ćwiczą, ale tylko na leżąco. Mają orzeczenie o niepełnosprawności, nie mogą być same.

Komentarze (177)