Zostawiła dziecko w oknie życia. Teraz próbuje odzyskać syna
Chłopiec został podrzucony do sióstr zakonnych w wielkanocny poniedziałek. Urszulanki przekazały do rodziny zastępczej. Kilka dni później zadzwoniła kobieta podająca się za jego matkę i wyznała, że bardzo tęskni za synem.
15.04.2021 07:35
Historia, która wydarzyła się ostatnio w Łodzi, pokazuje, jak bardzo potrafimy zmienić postrzegane w momencie uświadomienia sobie straty. 5 kwietnia rozległ się alarm w klasztorze sióstr urszulanek. Dobrze znany dźwięk sygnalizował, że ktoś właśnie otworzył okno życia i zostawił w nim dziecko.
Siostry szybko zabrały chłopca i ochrzciły go z wody imieniem Antoni. Początkowo wydawało im się, że skończył pięć miesięcy, ale później okazało się, że dziecko ma zaledwie dwa miesiące. Dziecko było zdrowe i zadbane, od razu trafiło do rodziny zastępczej.
Żałuje decyzji
Kilka dni później do sióstr zadzwoniła kobieta podająca się za matkę chłopca. "To ja jestem mamą chłopca z okna życia, myślałam, że tak będzie lepiej, że będzie miał godne życie, którego ja nie mogę mu dać, ale bardzo tęsknię, nie mogę bez niego żyć, chcę, żeby do mnie wrócił" - miała powiedzieć.
Na dowód swoich słów kobieta dokładnie opisała, kiedy dziecko zostało oddane, w co było ubrane oraz zapewniła, że posiada jego akt urodzenia oraz zdjęcia.
Dyrektor Archidiecezjalnego Ośrodka Adopcyjnego w Łodzi przyznaje w rozmowie z "Faktem", że sytuacja matki jest dosyć złożona. Kobieta nie radziła sobie z wychowywaniem malucha, nie miała wsparcia w partnerze, a do tego doszły problemy finansowe.
Odzyskanie dziecka nie będzie łatwe i oczywiste. O jego losie zadecyduje sąd rodzinny, który musi wnikliwie sprawdzić, czy kobieta jest rzeczywiście matką biologiczną chłopca oraz czy w ogóle nadaje się do sprawowania opieki nad nim.