Codziennie słyszeli dźwięk zza ściany. Napisali list
"Jeśli mogłoby to pomóc, chętnie zrobimy mały prezent w postaci miękkich kapci – powiedzcie tylko ile par i w jakich rozmiarach" - napisali sąsiedzi z dołu, zostawiając list. "Czy Waszym zdaniem podrzucanie takiego listu jest w dobrym tonie?" - pyta ekspertka od savoir-vivre, Aleksandra Pakuła.
24.11.2024 | aktual.: 24.11.2024 13:36
Życie w bloku, szczególnie w budynkach o cienkich ścianach i stropach, często niesie ze sobą konieczność radzenia sobie z odgłosami życia codziennego sąsiadów. Spore emocje wywołała fotografia listu opublikowanego przez Aleksandrę Pakułę, ekspertkę od savoir-vivre, w którym sąsiedzi w niecodzienny sposób próbowali rozwiązać problem hałasu. Gest ten wzbudził w sieci gorącą dyskusję – od zachwytów nad kreatywnością i życzliwością, po krytykę formy komunikacji.
Twarzą w twarz czy na kartce?
Mieszkańcy piętra poniżej napisali do swoich sąsiadów z uprzejmą prośbą o ograniczenie hałasów. List Pauliny i Alexa można uznać za przykład tzw. "uprzejmej dyplomacji", choć niektórzy uważają, że jest on przesiąknięty sarkazmem i pasywną agresją.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Drodzy sąsiedzi! Zapewne o tym nie wiecie, ale stropy w naszym budynku okazały się być wyjątkowo cienkie. Postanowiliśmy Was o tym poinformować, bo ostatnio rozmawialiśmy o spadających klockach, czasami śpiewacie coś, a to, jak śpiewacie, jest naprawdę imponujące! Przez sufit czasem przebijają się dźwięki w rytmie tańca i dochodzi cieszący się Waszą energią, to musimy przyznać, że bywa to trochę uciążliwe, szczególnie późnymi wieczorami, bo budzi nas to" - czytamy.
Podpisani pod listem nadawcy zaproponowali wsparcie. "Jeśli mogłoby to pomóc, chętnie zrobimy mały prezent w postaci miękkich kapci – powiedzcie tylko ile par i w jakich rozmiarach. Jednocześnie obiecujemy nie stąpać zbyt głośno z dołu. Nie chcieliśmy się narzucać, dlatego zostawiamy list, jednak jeśli chcecie się poznać, to zapraszamy na kawę" - napisali.
"Co sądzicie o takich kontaktach z sąsiadami? Czy Waszym zdaniem podrzucanie takiego listu jest w dobrym tonie? Jak Wy załatwialibyście sprawę, gdyby u Was występował taki problem? A jak poczułybyście się, znajdując taki list pod swoimi drzwiami? Czy Waszym zdaniem oferowanie zakupu kapci i załączanie podkładek jest w dobrym tonie?" - zapytała z kolei Aleksandra Pakuła.
Co jest w dobrym tonie? Sąsiedzkie savoir-vivre
Choć list był napisany w delikatnym i humorystycznym tonie, reakcje na jego treść w internecie były skrajnie różne. Komentujący byli bardzo podzieleni. Niektórzy uznali list za miły i nienachalny, inni zarzucali jego autorom brak odwagi. Nie brakowało też oskarżeń o ironię i fałszywą uprzejmość.
"Moim zdaniem powinno zostać to załatwione twarzą w twarz z sąsiadami. Ja bym odebrała ten list bardzo ironicznie i czułabym się mimo wszystko źle" - napisała jedna z kobiet.
"Mnie taki list by zdenerwował. Raz, że zwracanie uwagi na to, że ktoś chodzi po swoim mieszkaniu, jest słabe, a dwa, że takie rzeczy załatwia się jednak osobiście. Jeśli ktoś nie ma odwagi porozmawiać twarzą w twarz, to znaczy, że temat nie jest aż tak poważny. W przeciwnym razie każdy w końcu straciłby cierpliwość i wyrzuciłby swoje pretensje".
Inni znaleźli jednak pozytywy. "Moim zdaniem super! W bardzo delikatny sposób przedstawiono problem i ja sama na pewno wzięłabym do siebie taką uwagę sąsiadów z dołu. Jest jednak ryzyko, że trafi się na złośliwców, którzy specjalnie jeszcze mocniej będą tupać i szurać - ale to raczej rzadkość".
"Przeczytałam list dwukrotnie i nie widzę w nim niczego niestosownego" - czytamy w sekcji komentarzy.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl