Blisko ludziZUS opublikował niepokojące prognozy dotyczące emerytur. "Trzeba zatroszczyć się o swoje finanse i oszczędności"

ZUS opublikował niepokojące prognozy dotyczące emerytur. "Trzeba zatroszczyć się o swoje finanse i oszczędności"

Emeryci już dziś narzekają na wysokość świadczenia
Emeryci już dziś narzekają na wysokość świadczenia
Źródło zdjęć: © PAP | Tytus Żmijewski
Katarzyna Pawlicka
25.06.2021 15:29

Według najnowszych prognoz ZUS-u za czterdzieści lat emerytury będą wynosiły zaledwie jedną czwartą pobieranego wcześniej wynagrodzenia. Co na ten temat myślą dzisiejsze trzydziestolatki? Czy próbują oszczędzać lub inwestować pieniądze? A może w ogóle nie zaprzątają sobie głowy przyszłością?

O oszacowanie przyszłej stopy wyliczenia (czyli stosunku emerytury do pensji) poprosił ZUS poseł Adam Szłapka. W odpowiedzi otrzymał dokument, w którym uwzględniono prognozy sięgające 2070 roku. Dowiadujemy się z nich, że za 20 lat emerytura może być na poziomie ok. 38 proc. wynagrodzenia (obecnie wynosi ok. 50 proc.), natomiast już w 2050 roku wskaźnik ten spadnie poniżej 30 proc.

Niska emerytura i co dalej?

W praktyce oznacza to, że młode osoby zarabiające obecnie średnią krajową, mogą liczyć (przy założeniu, że ich zarobki nie ulegną zmianie i będą przez cały czas zdrowe) na świadczenie w wysokości ok. tysiąca złotych. Gorzej przedstawia się sytuacja kobiet, które mają częstsze przerwy związane z opieką nad dziećmi lub schorowanymi rodzicami, niższy wiek emerytalny oraz statystycznie żyją dłużej niż mężczyźni.

W tym kontekście nie powinny zaskakiwać żartobliwe odpowiedzi, jakie otrzymujemy, zadając pytanie o emeryturę na kobiecych forach. "Na emeryturę nie liczę, bo pewnie nie dożyję, a jak dożyję, to lepiej będzie mi ukraść i iść do więzienia, gdzie będę miała dach nad głową i jedzenie za darmo" – pisze Barbara. "Nie wybiegam tak daleko w przyszłość, możliwe, że przesuną wiek emerytalny na taki, którego nie dożyję" – wtóruje jej Lucyna.

Odkładać? Nie mam z czego

38-letnia Joanna z Łodzi również nie pokłada nadziei w systemie emerytalnym, dlatego ma świadomość, że powinna odkładać pieniądze. Niestety, samodzielnie wychowuje córkę, a za wynajem mieszkania płaci ponad 2 tys. złotych.

- Jestem nauczycielką, więc zarabiam za mało, żeby cokolwiek zaoszczędzić. Dzięki dość wysokim alimentom co miesiąc spinam budżet, ale o nadwyżce nie ma mowy. Dlatego planuję się przebranżowić - gdy tylko córka podrośnie, jeszcze bardziej ograniczę wydatki i zainwestuję w studia podyplomowe lub kursy. To w tym momencie jedyne, co mogę zrobić - mówi w rozmowie z WP Kobieta.

- Zupełnie nie zwracam uwagi na te wszystkie prognozy emerytalne, bo sytuacja może się jeszcze tysiąc razy zmienić. Myślę, że moje podejście wynika m.in. z braku odpowiedniej edukacji w tym zakresie ze strony szkoły, a potem pracodawców. Chociaż uczestniczę w PPK, nie sądzę, że to drastycznie zmieni moja sytuację finansową. Raczej dbam o swoje finanse korzystając z lokat czy kont oszczędnościowych, a także bazuję na racjonalnym i rozsądnym podejściu do zakupów - przyznaje 31-letnia Łucja z Krakowa, która prowadzi jednoosobowe gospodarstwo domowe.

Inwestycje i oszczędzanie

Moja rozmówczyni w kwestii oszczędzania ma niezmienną zasadę – jedna czwarta wypłaty oraz wszelkie dodatkowe bonusy: premie czy ekstra zlecenia – zawsze lądują na koncie oszczędnościowym. - Oszczędności mają mi pozwolić na bezproblemowe przeżycie pół roku bez żadnego źródła dochodu. Długoterminowym planem jest oczywiście zakup mieszkania - tłumaczy.

Właśnie w nieruchomości wszystkie oszczędności inwestuje mieszkająca za granicą Ewelina, która nie ukrywa, że bardzo ciężko pracuje, by zabezpieczyć się na przyszłość. Oszczędności szuka właściwie wszędzie – gdy budowała swój dom, samodzielnie położyła całą elektrykę. W rozmowie z WP Kobieta przekonuje: - Jest takie powiedzenie: człowiek biedny ceni sobie każdą złotówkę, bogaty każdy grosz.

Największy problem - brak edukacji finansowej

Ekspertka edukacji finansowej i właścicielka marki Kobieta i finanse Agnieszka Lisowska przyznaje, że emerytury będą prawdopodobnie dużo niższe niż teraz, natomiast uczula, by nie traktować wyliczeń ZUS-u jako pewnika. – Wraz ze zmianą rządów zmienia się podejście do emerytur. Jednak bez względu na ich finalną wysokość, trzeba zatroszczyć się o swoje finanse i oszczędności. Przy czym zachowałabym dystans i rozsądek także gdy idzie o propozycje prywatnych firm ubezpieczeniowych – mówi w rozmowie z WP Kobieta.

Lisowska podkreśla, że największym problemem w Polsce jest brak edukacji finansowej, którą, jej zdaniem, należałoby wprowadzić już na etapie szkoły. - Nie uczymy się jak inwestować, żeby inwestycje były bezpieczne oraz indywidualnie dopasowane. Pokus jest bardzo wiele, np. w postaci różnych funduszy czy obligacji. Dlatego wiedza jest konieczna, by nie popełnić błędu i nie stracić oszczędności – niezbędnych w kontekście niskich emerytur - przekonuje.

Polacy żyją z dnia na dzień

Ekspertka zwraca uwagę, że Polacy nie umieją zarządzać swoimi finansami. - Stosunkowo dużo mówi się o oszczędzaniu oraz inwestowaniu, tymczasem statystyczny Polak żyje z dnia na dzień, trudno mu przez to wybiegać w przyszłość. Jesteśmy zadłużeni, korzystamy z kart kredytowych, pożyczek, portfel nam się nie domyka. Także wtedy, gdy statystycznie zarabiamy nieźle. Wielu z nas nie wie, jak wyliczyć swoją emeryturę, z czego ona w ogóle się składa. Otrzymujemy przecież pisma z ZUS-u, ale nic z tym nie robimy - ocenia.

Doradczyni przyznaje, że wiele jej klientek podchodzi nieufnie do inwestycji, a jeśli inwestują, ulegają modom – najczęściej podpisują dokument podsunięty przez agenta. Tymczasem z jej obserwacji wynika, że mnóstwo osób zajmujących się inwestycjami nie ma odpowiednich certyfikacji, żeby się na ten temat wypowiadać.

Lisowska, która na co dzień pracuje z kobietami, zauważa także, że większość z nich ma gorszą sytuację finansową niż mężczyźni. - Często bywa tak, że kobiety – także te zatrudnione na wysokich stanowiskach – w pewnym momencie zaczynają zajmować się domem, są zapewniane przez mężów czy partnerów, że nie muszą się martwić, a wkrótce okazuje się, że nie mają własnego dochodu i żadnych oszczędności. W praktyce tzw. tradycyjny podział ról społecznych cały czas funkcjonuje i ma się świetnie - punktuje, apelując przy okazji:

- Pieniądze nie są tematem wstydliwym. Jeżeli będziemy dbać na co dzień nawet o najmniejsze finanse, zaczniemy planować, będziemy świadomi tego, jak naprawdę wygląda nasz portfel, dużo łatwiej będzie nam myśleć o przyszłości.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (37)
Zobacz także