Zwyzywał ją, a ona ujawniła jego dane. Płakał w rozmowie z nami. Nie przewidział konsekwencji
"Czy ty możesz już zamknąć swój srom i nie wypowiadać się o Polsce i Polakach?" – tak hejter zwrócił się do szefowej Nowoczesnej Katarzyny Lubnauer. Jego wiadomość została upubliczniona - razem z jego nazwiskiem i numerem telefonu. Zadzwoniliśmy do niego.
Ta wiadomość miała nie ujrzeć światła dziennego. Katarzyna Lubnauer pokazała ją internautom - ponadto nie ukryła danych autora. Piotr zwraca się do niej per "k…", bo jego zdaniem szkaluje Polaków. Padają naprawdę mocne zarzuty, łatwo wywnioskować, że mężczyzna jest zagorzałym zwolennikiem PiS.
Screen wiadomości krąży w sieci. Można zobaczyć go m.in. na InstaStories dziennikarki Karoliny Korwin-Piotrowskiej. Zadzwoniliśmy do Piotra, by zapytać, dlaczego zaatakował szefową partii.
Mężczyzna w trakcie rozmowy z nami wybuchnął płaczem. – Napisałem to pod wpływem emocji. Popełniłem błąd, proszę, dajcie mi spokój – szlochał. – Najgorsze jest to, że mój 9-letni syn ponosi tego konsekwencje – dodał. Chłopiec stał się ofiarą ataków szkolnych kolegów. – Przez moją głupotę – kajał się hejter. Wiemy, że już przeprosił Lubnauer i ta nie zgłosi sprawy prokuraturze.
Walka znanych osób z hejterami jest tak naprawdę walką z wiatrakami. Kiedy aktorka Joanna Koroniewska była w ciąży, "fanka" napisała do niej: "Żebyś poroniła". Życzenia "śmierci na AIDS" dostała z kolei niespełna 2-letnia córka Bartka Kasprzykowskiego i Tamary Arciuch. Cała trójka zgłosiła sprawy odpowiednim służbom.
Sama Lubnauer szuka odpowiedzi na hejt Piotra w prorządowych mediach. "To straszne, ale nie można pozostawać biernym, trzeba przeciwdziałać mowie nienawiści" - oceniła w poście na Facebooku. - Uważam, że publikowanie tego wpisu było wychowawcze. Pan się pokajał, zrozumiał swój błąd. To dobry moment, by przypomnieć o projekcie o "ślepym pozwie", który złożyła Joanna Scheuring-Wielgus i który przepadł w pierwszym czytaniu, a dotyczył właśnie interesu osób szkalowanych w internecie. Nie chodziło tylko o osoby publiczne, bo przecież anonimowe nagonki w internecie spotykają również osoby prywatne. Prokuratura w ramach zmian miała wziąć na siebie odnalezienie osoby szkalującej, wspomóc w ten sposób ofiarę - powiedziała w rozmowie z WP Kobieta.
O odrzuceniu projektu w pierwszym czytaniu podczas sejmowej debaty zadecydowały głosy klubu PiS. Dlatego obywatelowi trudno jest wciąż ustalić imię i nazwisko hejtera oraz jego adres. A to jest konieczne do złożenia pozwu.