Żyje u boku 73‑letniego reżysera. Wszyscy ją ostrzegali
Kiedy zakochała się w starszym od niej o ponad 25 lat reżyserze, nie stroniono od niepochlebnych komentarzy. Sugerowano wręcz, że aktorka ma nadzieję, iż dzięki związkowi z Jerzym Bogajewiczem, jej kariera nabierze rozpędu. Dziś jest szczęśliwą mamą. Iwona Wszołkówna skończyła 48 lat.
Iwona Wszołkówna ukończyła szkołę teatralną w Krakowie. Zaraz potem dostała etat w warszawskim Teatrze Współczesnym. Szybko zdała sobie jednak sprawę, że najlepiej czuje się przed kamerami.
- Początki były fatalne - wspominała w Gazecie Olsztyńskiej. - Przyjaźniłam się wówczas z Tomkiem Kotem. Oboje, jak to krakusy, z małymi walizeczkami ruszyliśmy na podbój Warszawy. Przez półtora roku walczyliśmy o pracę, próbowaliśmy się zaaklimatyzować - dodała. Wreszcie udało się jej dostać pracę w serialu "Camera Cafe."
- W ten sposób ja, aktorka dotąd dramatyczna, wylądowałam w serialu komediowym. I rzeczywiście mnie to bawiło - skomentowała w wywiadzie. Wszołkówna poznała tam też miłość swojego życia - starszego o 25 lat Jerzego Bogajewicza.
Związek ze starszym reżyserem
Reżyser szybko stracił głowę dla aktorki. Podobno dla niej zrezygnował z oferty w pracy w Ameryce. Ona odwzajemniła jego uczucie i dla Bogajewicza zdecydowała się rozstać ze swoim mężem. Związek ze starszym od niej o ponad 25 lat reżyserem wywołał duże poruszenie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niektórzy widzowie twierdzili, że związek miał jej otworzyć drogę do kariery i że poślubiła Bogajewicza jedynie dla własnych korzyści. Ostrzegano ją również, że reżyser jest niestałym w uczuciach kobieciarzem.
Aktorka nie słuchała jednak tych komentarzy. Była pewna, że to z nim chce spędzić resztę życia. I tak się stało. Od tamtej pory stanowią szczęśliwą parę.
Przez kolejne lata była związana z serialem "Niania". Aktorka początkowo ubiegała się o rolę Frani. Ostatecznie cieszyła się, że jej nie dostała. - To była pomyłka. Pomysł producentki. Spróbowałam i wypadło strasznie - komentowała w wywiadzie dla Gazety Olsztyńskiej.
Rodzina na pierwszym miejscu
Na planie spędziła cztery lata i przyznaje, że był to dla niej wspaniały okres. - To piękny kawał mojego życia, czas wspaniałej zabawy z niesamowitą ekipą, do którego wracam z sentymentem. Na planie urodziłam i wychowałam dwoje dzieci, wspólnie świętowaliśmy, a potem rodzić zaczęły wszystkie moje koleżanki. Od samego rana wszyscy dbaliśmy o to, żeby podczas zdjęć towarzyszył nam ciepły nastrój - wspominała.
W 2004 roku zagrała niewielką rolę w "Weselu" Wojciecha Smarzowskiego. Dziesięć lat później Smarzowski zaprosił ją na casting do "Pod mocnym aniołem", w którym otrzymała rolę Joanny. Miała jeszcze aktorski epizod w "Prawie Agaty". Zagrała też w dwóch krótkometrażówkach: "Ksiądz" i "Zacisze". Później coraz rzadziej pojawiała się na ekranie.
Ostatecznie postawiła na rodzinę. Zawsze o niej marzyła i u boku Bogajewicza udało jej się to marzenie spełnić. Wspólnie wychowują dwoje dzieci.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!