10 zaskakujących rzeczy, które rujnują urodę
Żeby zatrzymać uciekający czas, stosujemy kremy, mleczka, żele i peelingi, ale oprócz tego robimy dziesiątki rzeczy, które zamiast pomagać naszej urodzie, rujnują ją. Część błędów popełniamy zupełnie nieświadomie. Oto te najczęstsze.
26.08.2014 | aktual.: 26.08.2014 13:16
Żeby zatrzymać uciekający czas, stosujemy kremy, mleczka, żele i peelingi, ale oprócz tego robimy dziesiątki rzeczy, które zamiast pomagać naszej urodzie, rujnują ją. Część błędów popełniamy zupełnie nieświadomie. Oto te najczęstsze.
Pryszcze, krostki, wypryski, zaskórniki zawsze są efektem choroby skóry. Przyczyny ich powstawania mogą być różne, np. nadczynność gruczołów łojowych, zapalenie wierzchniej warstwy skóry.
Wyciskanie pryszczy
Niemal zawsze jednak wiążą się z obecnymi w zmianie skórnej bakteriami, które, poprzez wyciskanie, mogą zostać „rozsiane” po całej twarzy. Zwłaszcza, jeśli znajdują się na niej już rozdrapane ranki, szczególnie podatne na rozwój infekcji bakteryjnej.
Kolejnym argumentem przemawiającym za niewyciskaniem zmian skórnych są blizny, których potem bardzo trudno jest się pozbyć.
Nieumiejętność powstrzymania się przed wyciskaniem pryszczy została nawet sklasyfikowana jako choroba na tle nerwowym. Trądzik przeczosowy, czyli z zadrapania jest rodzajem psychonerwicy, która powinna być leczona przez psychiatrę i dermatologa. Zaczyna się zazwyczaj wyjątkowo niewinnie: od wyciskania krostek i pryszczy.
Długie, gorące prysznice lub kąpiele
Choć ciepła, niezbyt długa kąpiel otwiera pory, co przyspiesza usuwanie toksyn, to już gorąca powoduje niekorzystne zmiany zarówno w naskórku, jak w głębszych warstwach skóry. Można to zauważyć tzw. „gołym okiem” i to już po kilkunastu minutach. Skóra staje się wtedy wyraźnie pomarszczona. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że to efekt wniknięcia wody do głębszych jej warstw na skutek utraty naturalnej ochrony, jaką jest cienka warstewka tłuszczu na jej powierzchni.
Taka „nawodniona” skóra koniecznie powinna zostać poddana procesom naprawczym. Chodzi przede wszystkim o przywrócenie jej właściwego pH za pomocą odpowiednich kosmetyków. W przeciwnym razie jest ona bardziej narażona na atak wirusów i bakterii.
Nie należy też sądzić, że skoro woda na skutek gorącej kąpieli wniknęła do skóry właściwej, jest ona przez to bardziej nawilżona. Wręcz przeciwnie, odparowywanie wody powoduje wysuszenie skóry, co może skończyć się jej łuszczeniem, a częste narażanie na działanie wysokiej temperatury, może skutkować pękaniem naczynek i powstawaniem żylaków.
Za mało wody
Czy liczba wypijanych codziennie szklanek wody może mieć bezpośredni wpływ na wygląd skóry? Owszem. Nasze ciało składa się bowiem w 70 procentach z wody. Aby prawidłowo działać, potrzebuje jej każda komórka i każdy narząd w organizmie. Jeśli dostarczamy jej zbyt mało, woda zaczyna być racjonalizowana. W pierwszej kolejności trafia do najważniejszych organów, czyli do tych, od których zależy nasze życie: mózgu, nerek itd. Ponieważ skóra znajduje się gdzieś na końcu tej listy, wody trafia do niej niewiele. A bez odpowiedniego nawilżenia, zaczyna po prostu wysychać: staje się spierzchnięta, poszarzała i podatna na powstawanie zmarszczek.
Peelingi mechaniczne zamiast chemicznych
Brzmienie słowa „chemiczny” może przerażać, ale w przypadku peelingu nie należy się go bać. To, że coś jest chemiczne, nie zawsze oznacza, że jest złe. To właśnie stosowanie złuszczania mechanicznego czy też fizycznego może prowadzić do poważnych uszkodzeń skóry. Scrub przez wiele osób uważany jest za bardziej skuteczny, bo skoro czuć „tarcie” na skórze, wydaje się, że martwy naskórek jest usuwany skuteczniej, a peeling działa lepiej. Tyle tylko, że owo „tarcie”, jeśli jest wykonywane złym kosmetykiem, zbyt grubymi ziarnami lub po prostu za często, może prowadzić do poważnych podrażnień cery. W salonach kosmetycznych najczęściej stosowanym peelingiem mechanicznym jest mikrodermabrazja, która daje co prawda bardzo dobre efekty, ale ponieważ jest to najbardziej inwazyjny z peelingów, częściej prowadzi do podrażnień skóry.
Znacznie delikatniejszy sposób na złuszczanie martwego naskórka to peelingi chemiczne z użyciem kwasów, m.in. AHA i TCA. Ich rodzaj dobierany jest do rodzaju skóry i problemu, który z nią mamy i pomimo odstraszających nazw (chemiczny, kwasy), jeśli jest wykonany przez doświadczoną kosmetyczkę, jest znacznie bardziej przyjazny dla skóry.
Używanie produktów zawierających SLS i SLES
SLS, czyli Sodium Lauryl Sulfate i SLES, czyli Sodium Laureth Sulfate to tanie detergenty od dawna znane w przemyśle chemicznym (wykorzystywane m.in. w płynach do mycia naczyń). Od jakiegoś czasu dodawane są także do wielu kosmetyków: pianek do mycia twarzy, żeli pod prysznic, szamponów, płynów do higieny intymnej. Dlaczego? Ponieważ powodują, że owe produkty lepiej się pienią. Oprócz tego jednak mogą prowadzić do przesuszenia skóry, wywoływać wysypkę i uczulenie, zaburzać wydzielanie łoju. Niektóre osoby reagują na SLS i SLES bardzo alergicznie, inne nie mają widocznych objawów ich stosowania. Jednak według badań prowadzonych na Uniwersytecie Georgii w USA, SLS i SLES, po wniknięciu do organizmu, kumulują się w nim.
Jeśli masz problemy ze skórą, takie jak uczulenia, alergie, wysypki, egzemy, łojotokowe zapalenie skóry lub łuszczyca, odstaw kosmetyki z Sodium Lauryl Sulfate i Sodium Laureth Sulfate. Będziesz zaskoczona jak wiele produktów, które używasz, zawiera te związki.
Brudne poszewki poduszek
Czy zauważyłaś, że ta strona twarzy, którą częściej przykładasz do poduszki, jest zazwyczaj bardziej podrażniona i problematyczna? To nie przypadek. Nocą twoja skóra odpoczywa i pozbywa się martwych komórek z naskórka. Lądują one na poszewce poduszki. Kolejnej nocy odbywa się ten sam proces. I tak w kółko. Pościel, która na pierwszy rzut oka wygląda na czystą, wcale taka nie jest. Zawiera tysiące bakterii i toksyn, które pod wpływem potu, wilgoci ciała i śliny tworzą idealne warunki do rozwoju grzybów i roztoczy. Nic więc dziwnego, że skoro przez kilka godzin snu przykładasz do nich swoją twarz, rano dostrzegasz na niej pryszcze lub podrażnienia. Żeby tego uniknąć, zmieniaj poszewki poduszek przynajmniej raz na dwa tygodnie.
Kosmetyki w słoiczkach
Niektóre składniki kosmetyków, m.in. przeciwutleniacze oraz witaminy A i C tracą swoje właściwości pod wpływem powietrza i światła. A opakowania typu słoiczki, zarówno szklane, jak i plastikowe, narażają zamknięte w nich substancje na utlenianie za każdym razem, kiedy zostaną otwarte. Nie oznacza to co prawda, że krem, serum czy mleczko stają się szkodliwe (o ile nie minął termin ich przydatności do użycia), ale tracą swoje właściwości, a co za tym idzie, stają się nieskuteczne. O wiele lepiej sprawdzają się zakręcane tubki lub butelki z próżniowym dozownikiem. Dają pewność, że składniki, które zawiera kosmetyk, nie straciły swoich właściwości.
Zbyt częste mycie twarzy
Wiele osób mających skórę problemową, podatną na krostki i wypryski oraz te z cerą tłustą, uważają, że powinny myć ją tak często, jak tylko się da. Choć wydaje się to rozwiązaniem sensownym, w rzeczywistości pozbawia skórę sebum i zmniejsza jej naturalną ochronę przed zanieczyszczeniami. Warto bowiem pamiętać, że sebum, produkowane przez gruczoły łojowe, jest niezbędne dla prawidłowego nawilżenia cery. Oczywiście pod warunkiem, że nie jest produkowane w nadmiarze. Tyle tylko, że częste mycie, zwłaszcza z udziałem detergentów, pozbawia skórę sebum dając jej sygnał, by produkowała go więcej. W ten sposób błędne koło się zamyka.
Żeby niepotrzebnie nie przesuszać cery i nie zmuszać jej tym samym do większej produkcji łoju, wystarczy dokładne jej umycie wieczorem. Rano zaś lepszym wyjściem będzie oczyszczenie za pomocą toniku lub płynu miceralnego i zaaplikowanie odpowiedniego kremu.
Ignorowanie typu skóry
Ustalenie typu skóry jest podstawową kwestią podczas jej pielęgnacji. Od tego, czy masz cerę normalną, suchą, tłustą, mieszaną, odwodnioną, dojrzałą, wrażliwą czy naczynkową zależy dobór kosmetyków i ewentualnych zabiegów, a także pomijanie niektórych z nich. Np. osoby ze skórą suchą nie powinny stosować środków zawierających kwas salicylowy, który nie tylko będzie ją nadmiernie przesuszał, ale także podrażniał. Określenie własnego typu cery nie jest trudne. W tym celu można skorzystać z dostępnych w internecie testów lub poradzić się kosmetyczki lub dermatologa.
Spanie w makijażu
Na koniec coś, co dla jednych jest oczywiste, dla innych jednak zaskakujące: spanie w makijażu rujnuje urodę! W nocy organizm nie śpi, ale wykonuje olbrzymią pracę obliczoną na regenerację. Prawidłowość ta dotyczy także skóry twarzy, która, jeśli jest zatkana przez resztki makijażu, nie jest w stanie prawidłowo oddychać, a tlen jest niezbędny komórkom do prawidłowego działania. Kosmetyki zatykają także ujścia gruczołów łojowych. Efekt? Nadmierna produkcja sebum, pryszcze, krostki i zaskórniki. Również rzęsy oblepione tuszem stają się bardziej kruche, co może grozić ich wypadaniem i zwiększona łamliwością.
O tym, jak bardzo spanie w makijażu szkodzi, ponad rok temu na własnej skórze postanowiła przekonać się Anna, dziennikarka brytyjskiego dziennika „Daily Mail”. Profesjonalne badanie kosmetyczne wykazało, że po miesiącu niezmywania kosmetyków z twarzy, jej skóra postarzała się aż o 10 lat! Co ciekawe, największe szkody zostały poczynione nie przez same kosmetyki, ale nagromadzone na skórze i nieusunięte wieczorem zanieczyszczenia środowiska. Powodowały one powstawanie wolnych rodników wywołujących gwałtowne starzenie się skóry m.in. poprzez osłabienie włókien kolagenu i elastyny.
Pamiętaj więc, że bez względu na zmęczenie, codzienny demakijaż jest podstawą właściwej pielęgnacji skóry twarzy.
Tymczasem, wiele kobiet dbanie o urodę postrzega w kategoriach męczącego obowiązku. Malowanie paznokci, farbowanie włosów, nakładanie balsamu nawilżającego - okazuje się, że to wcale nie są czynności, przy których się relaksujemy i które lubimy.
Agnieszka Majewska/(gabi), kobieta.wp.pl