20‑letnia sprzątaczka nie narzeka na zarobki. Tyle bierze za usługę
- To niezwykle męcząca, ale najbardziej satysfakcjonująca rzecz, jaką kiedykolwiek osiągnąłem - zwierza się Charlotte, która sprząta domy nałogowych zbieraczy.
20.04.2023 | aktual.: 20.04.2023 15:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ma zaledwie dwadzieścia lat i zarabia na życie sprzątaniem domów zbieraczy. Na początku miała opory przed wejściem do zagraconych, brudnych przestrzeni, pełnych starych ubrań i nieświeżego jedzenia. Później zaczęła odnajdywać w tym satysfakcję. Okazało się też, że biznes ten jest bardzo dochodowy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Posmaruj tym kran. W hotelach robią tak nie od dziś
Praca, która daje satysfakcję
Dzień zaczyna od podwójnego espresso. Na swojej drodze spotyka wszystko: od zgniłych owoców i warzyw po kartonowe pudełka, przepełnione, nieszczelne worki na śmieci i brudne naczynia. Czasami musi też zmywać stosy brudnych naczyń, czyścić ściany, porządkować pranie i łazienkę.
Kiedy sześć miesięcy temu po raz pierwszy weszła do takiego mieszkania, była wszystkim bardzo przytłoczona. Teraz podchodzi do sprawy zadaniowo.
- Była to niezwykle męcząca, ale najbardziej satysfakcjonująca rzecz, jaką kiedykolwiek osiągnęłam. Możliwość pomocy ludziom, którzy czują, że nie mają już wyjścia, to najlepsze uczucie na świecie. Musisz po prostu spuścić głowę i iść do przodu – powiedziała Charlotte w rozmowie z "Daily Mail".
Dziewczyna jest świadoma ogromu smutku, jaki kryje się za tym bałaganem. Zbieraczami są zazwyczaj osoby zagubione, z problemami psychicznymi. To nie wybór czy zwykłe lenistwo.
- Tak łatwo jest ocenić, dlaczego czyjś dom tak wygląda, ale jest wiele czynników, które prowadzą do takiego stanu - powiedziała 20-latka i zaapelowała: - Zdrowie psychiczne odgrywa tu znaczącą rolę, więc zanim skomentujesz, zastanów się, co mówisz.
Od studenckich zleceń po własny biznes
Charlotte zdradziła, jak rozpoczęła się jej przygoda ze sprzątaniem.
- Miało to być dodatkowe zajęcie w czasach studenckich. Chciałam zarobić trochę gotówki, ponieważ mieszkałam poza domem. Kiedy jednak zobaczyłam, jak duże jest zapotrzebowanie na sprzątaczki w Sydney, wiedziałem, że mam do tego pasję i muszę założyć biznes - zdradziła. W jej firmie pracuje obecnie dziewięć osób.
Pojedyncze zlecenie zajmuje jej od dwóch do sześciu godzin. Okazuje się, że nie jest to tania usługa. Za kompleksowe wyczyszczenie jednego domu zbieracza Charlotte pobiera od pięciu do nawet dwudziestu tysięcy dolarów.
Obecnie jej firma zajmuje się sprzątaniem różnego rodzaju nieruchomości. Ekspertka pokazuje efekty "przed" i "po" w swoich mediach społecznościowych, gdzie udziela również wielu porad.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!