33‑latek zginął, ratując żonę i synka. "Łapię się na tym, że chcę do niego zadzwonić"
Tym wypadkiem żyła cała Polska. 33-letni Adam zginął pod kołami bmw na ulicach Warszawy. W ostatniej chwili zdążył odepchnąć z jezdni żonę i syna. Dziś mija rok od tej tragedii.
21.10.2020 09:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do tragicznego wypadku doszło w niedzielę 20 października 2019 roku po godz. 13. 33-letni Adam z żoną i synkiem wybrali się na plac zabaw. Gdy para przechodziła przez przejście przy ul. Sokratesa na warszawskich Bielanach, w ich stronę zbliżał się rozpędzony samochód. Świadkowie będący na miejscu zeznali, że 33-latek w ostatniej chwili zdążył wypchnąć na chodnik żonę i wózek z 3-letnim dzieckiem. Udało mu się uratować swoich najbliższych, jednak sam nie zdążył uciec.
Tragiczny wypadek na warszawskich Bielanach
Mężczyzna zmarł po długiej reanimacji. Kierowca bmw, Krystian O., został zatrzymany. Z ustaleń biegłych wynika, że jechał z prędkością 136 km/h, gdzie dopuszczalna prędkość w obszarze zabudowanym wynosi 50 km/h. Najpierw mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym oraz narażenia kobiety i jej dziecka, znajdujących się na przejściu dla pieszych, na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Po przedstawieniu opinii biegłych Krystianowi O. postawiono jednak zarzut zabójstwa w zamiarze ewentualnym. Proces wciąż trwa.
"Fakt" skontaktował się z przyjacielem zmarłego 33-latka. – Do mnie nadal nie dotarła śmierć Adama i jeszcze łapie się na tym, że chce do niego zadzwonić, żeby się czymś podzielić jakąś nowiną, informacją – mówił mężczyzna. – Adam był świadkiem na moim ślubie, a ja na jego. Razem spędzaliśmy wakacje. Był wzorowym ojcem i mężem. Zawsze dbał o to, by jego bliskim niczego nie brakowało. Po jego tragicznej śmierci nic już nie będzie takie samo – przyznał pogrążony w żałobie przyjaciel.
Poruszający wpis żony zmarłego
Kilka dni po śmierci mężczyzny jego żona zamieściła w mediach społecznościowych wzruszający post, w którym pożegnała męża. Dziś jej profil nie jest publiczny, jednak treść wpisu wciąż można znaleźć w sieci.
"Moje serce pękło, a świat w jednej chwili wywrócił się do góry nogami. (...) Odszedłeś tak niespodziewanie. Mój Najdroższy Mężu i Ukochany Tatusiu Naszego Wspaniałego Synka. Mimo że nie będzie Cię już fizycznie przy nas, wiem, że zawsze będziesz o nas dbał z daleka, tak jak robiłeś to przez tych kilka lat, które było nam dane ze sobą spędzić. Jesteś naszym Aniołem i na zawsze pozostaniesz w naszych sercach" – pisała kobieta.