4 potencjalnie niebezpieczne zabiegi upiększające, które kochają Polki
Nasze uparte dążenie do idealnego wyglądu i coraz wyżej zawieszona poprzeczka piękna sprawiły, że ufamy kosmetyczkom i fryzjerom w ciemno. Pozwalamy, by przyklejano nam rzęsy na uczulający klej, czy wtłaczano we włosy rakotwórczy formaldehyd. Oto 4 "niewinne" i popularne zabiegi upiększające, które narażają nas na poważne problemy zdrowotne.
Keratynowe prostowanie włosów
Modny zabieg, o którym marzą posiadaczki puszących się, zniszczonych włosów. Sposób jego przeprowadzania brzmi obiecująco. Chodzi o to, by najpierw maksymalnie odchylić łuski włosa, następnie "wprasować" preparat keratynowy za pomocą żelazka fryzjerskiego rozgrzanego do 230 stopni Celsjusza, a na koniec domknąć łuski. Wówczas keratyna wypełnia szczelnie ubytki włosa. Po 30 minutach fryzjer suszy włosy średnio ciepłym powietrzem.
Zabiegowi towarzyszy często intensywny, gryzący zapach, który przyczynia się do łzawienia oczu, a nawet kłopotów z oddychaniem. Okazuje się, że to aldehyd mrówkowy, formaldehyd, zawarty w preparacie do prostowania włosów. Jego obecność ma poprawiać wnikanie keratyny w strukturę włosa i odpowiadać za efekt lśniącej, gładkiej tafli włosów.
Tymczasem formaldehyd zasłynął jako substancja rakotwórcza stosowana m.in. do produkcji materiałów budowlanych. Zatrucie nią objawia się wymiotami, nudnościami, wypadaniem włosów oraz problemami z oddychaniem, a w dalszej konsekwencji może wywoływać raka. I co najważniejsze, wszystkie te objawy mogą wystąpić u kobiet, które regularnie co kilka miesięcy powtarzają zabieg keratynowego prostowania włosów.
Nowe rzęsy
Przedłużanie i zagęszczanie rzęs to zabieg, który powoli wchodzi do zestawu standardowych czynności upiększających. Jednak to ryzykowne. Lekarze ostrzegają przed alergicznymi reakcjami na klej służący utrzymaniu nowych rzęs na swoim miejscu. Nie tylko może uczulać, ale też sprzyja gromadzeniu się zanieczyszczeń i bakterii, co z kolei doprowadzić może do infekcji. Zdarza się również, że kobiety tracą naturalne rzęsy. Mieszki włosowe są tak osłabione i uszkodzone wielokrotnym doklejaniem sztucznych rzęs, że zwyczajnie wypadają.
Fish manicure i pedicure
Reklamowany jako naturalny zabieg upiększający fish pedicure swoje 5 minut ma już za sobą. Jednak zwolenniczek tego typu zabiegów nadal jest wiele, podobnie jak ofert jego wykonania. Problem z fish spa polega na tym, że mimo przestrzegania standardów wykonania zabiegu (woda jest filtrowana, naświetlana lampami typu UV-C stosowanymi do dezynfekcji), rybki mogą "dać ciała". A konkretnie ich układ odpornościowy. Teoretycznie powinien on zwalczać wszystkie bakterie, jednak może też zawieść. Poza tym, samych rybek nie da się wysterylizować, co nie jest zbyt bezpieczne w sytuacji, w której uszkadzają one naszą skórę. Przed korzystaniem z fish spa przestrzegaja nawet Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego, Konsultant Krajowy w Dziedzinie Dermatologii i Wenerologii oraz Państwowy Zakład Higieny. Rybki-kosmetyczki narażają nas na ziarniaka akwariowego, zapalenie wątroby typu B, czy zakażenie wirusem HIV.
Botoks
Co do zasady jest to zabieg raczej bezpieczny. Jednak zdarza się, że nawet prawidłowo wykonany wywołuje serię skutków ubocznych, które nie należą do przyjemnych. Zastrzyki "odmładzające" wykonuje się z jadu kiełbasianego, który jest jedną z najsilniejszych toksyn, a zatem może zdarzyć się, że po zabiegu cierpieć będziemy z powodu bólu głowy, nudności, a także problemów z mówieniem. Osłabienie mięśni twarzy to naturalna reakcja organizmu po botoksie, jednak czasem jest tak silna, że może utrudnić nam poruszanie ustami, a nawet oddychanie.