5 mitów na temat pozytywnego myślenia
Wstajesz rano i – zgodnie z poradnikowymi radami – powtarzasz sobie: „To będzie udany dzień!”. No cóż, swoim optymistycznym nastawieniem na pewno nie naprawisz… zepsutego czajnika, by zrobić ulubioną kawę. Poznajcie kilka mitów na temat pozytywnego myślenia.
17.08.2015 | aktual.: 17.08.2015 21:52
Wstajesz rano i – zgodnie z poradnikowymi radami – powtarzasz sobie: „To będzie udany dzień!”. No cóż, swoim optymistycznym nastawieniem na pewno nie naprawisz… zepsutego czajnika, by zrobić ulubioną kawę. Poznajcie kilka mitów na temat pozytywnego myślenia.
Jasne, że lepiej myśleć pozytywnie, niż pisać czarne scenariusze. Jasne, że optymistom żyje się łatwiej. Wszystko to prawda. Ale pokładanie życiowych nadziei w mocy pozytywnego myślenia powinno mieć swoje granice, bo inaczej łatwo w tym pozytywnym nastawieniu dać się zwieść na manowce… Kiedy pozytywne myślenie po prostu nie działa? Oto mity, którym warto się przyjrzeć.
1. Pozytywne myślenie to bilet do świata sukcesów
Tak nie jest! „Positive thinking” ma oczywiście pewną moc sprawczą, ale jest ona ograniczona. To nie bilet na pociąg do stacji „Szczęście”, tylko co najwyżej kupon rabatowy na kupno takiego biletu. – Pozytywne myślenie działa raczej jak katalizator. Pomaga wcielić w życie różne plany, ale zazwyczaj to nie ono decyduje o powodzeniu naszych zamiarów – mówi psycholog Tomasz Wojtoń. – Przykładem są samospełniające się proroctwa. Zakładamy, że coś dobrego się wydarzy. Nagle zauważamy, że nasze optymistyczne założenia zaczynają się potwierdzać. Nasze myślenie odpowiednio ułatwiło całą sprawę. Nic więcej – dodaje. Zasada numer jeden: pozytywne myślenie tworzy dobre warunki do startu. Niezależnie, czy jest to start nowego dnia, nowej pracy, czy nowej znajomości. Aż tyle i tylko tyle. Ktoś kiedyś powiedział, że ten rodzaj myślenia warto stosować na początku pracy. Za to na jej końcu w jego miejscu zastosować krytykę, także wobec samego siebie…
2. Pozytywne myślenie ma być włączone non stop
To kolejny wyjątkowo kuszący mit. Bo działamy często na zasadzie „wszystko albo nic”. Optymizm? Pozytywne myślenie? Wchodzę w to, w całości! – To pociągająca perspektywa, bo zdejmuje z nas odpowiedzialność. Nakłada ją za to na ideę „positive thinking” – mówi psycholog. – Tymczasem, jak dobrze wiemy, w życiu bywają różne zwroty akcji – dodaje. Może jest tak, że zwyczajnie masz ochotę trochę się posmucić? Może fajnie byłoby trochę ponarzekać na swój los? Może z takiego bycia „na smutku” wyniknie coś twórczego? Może dwa smutniejsze wieczory okażą się finalnie ciekawsze niż tydzień hurraoptymizmu? Po co blokować uczucia? – Miałem kiedyś pacjentkę zafascynowaną ideami pozytywnego myślenia, która poważnie zachorowała. W jej piersi rozwijał się nowotwór. Najpierw z zaskoczeniem, a potem z niepokojem obserwowałem, jak ta kobieta unika badań i odkłada terapię na potem, bo, zgodnie z zaleceniami z czytanych przez nią poradników, uważała że choroba jest najlepszym doświadczeniem w jej życiu, i całkiem poważnie mówiła,
że „cudownie jest być chorą” – opowiada psycholog. – Oczywiście takie podejście jest lepsze niż ciągłe zamartwianie się, może pomóc w lżejszym przebiegu choroby, ale jednocześnie może być też bardzo groźne. Zwłaszcza gdy powoduje bierność i przyjmowanie wszystkiego takim, jakie jest – dodaje.
3. Wszystko, co negatywne, jest złe
To „wszystko” to negatywne myśli, zdarzenia, czyjeś opinie na nasz temat. Krótko mówiąc: to, co może zaboleć. – W indiańskich wioskach inicjacje młodych ludzi polegają na tym, że przechodzą oni przez różnego rodzaju bolesne próby. Z perspektywy zafascynowanego optymizmem Zachodu moglibyśmy powiedzieć, że to szaleństwo! Jednak indiańskie inicjacje mają swój cel: jest nim zbadanie możliwości młodej osoby i granic tych możliwości. Gdybyśmy skupiali się tylko na tym, co pozytywne, na pewno nie poznalibyśmy samych siebie – tłumaczy psycholog Tomasz Wojtoń. Negatywna opinia na mój temat? To po prostu czyjaś opinia, pewnie trochę inna niż moja i różniąca się od tej pozytywnej, którą ma ktoś inny. Nic więcej. Ale warto ją poznać i coś z niej wyciągnąć. Negatywne myśli, które kłębią się w głowie? Może nie warto ich za wszelką cenę dusić, tylko sprawdzić, co się za nimi kryje i jaka jest przyczyna? Może warto zarezerwować sobie kilka chwil na to, żeby być „na smutku”, bo wtedy narodzi się pomysł, na który czekasz?
Wśród dzieci swego czasu bardzo popularna była „Polyanna”, czyli opowieść o dziewczynce, która nauczyła się cieszyć ze wszystkiego. W tym, co negatywne, zawsze udawało jej się znaleźć coś pozytywnego. Było to zaraźliwe do tego stopnia, że wszyscy jej bliscy z nieszczęśliwych stawali się szczęśliwymi. Warto pamiętać, że to tylko fikcja literacka!
4. Pozytywne myślenie ma dotyczyć tylko mnie!
Czy wam też na złość działają ludzie, którzy sami deklarują, że pozytywne myślenie jest im bliskie? Na swojej tablicy w mediach społecznościowych umieszczają optymistyczne afirmacje. Przekonują, jak pomogły im te natchnione cytaty. A w kontaktach z innymi? Ciągle ostrzegają innych przed tym, co złego może się stać! „Moja ciąża była wspaniała. Pierwsze dni po porodzie też zniosłam świetnie, cieszyłam się zmianami w moim życiu” – mówi taka osoba. Żeby zaraz potem dodać: „Skoro jesteś w ciąży, musisz bardzo uważać! Słyszałam, że bóle i skurcze w trzecim trymestrze bywają nie do wytrzymania. A planowałaś już, jak sobie poradzisz w domu po porodzie?”. Znacie to? Pozytywne myślenie dotyczy tylko tych osób i ich życia. A gdyby ich posłuchać, to wydaje się, że świat dookoła, poza nimi, jest pełen problemów, komplikacji i trudności… Straszliwość nad straszliwości! Jak najdalej trzymajmy się od takiego podejścia (i od takich osób też…)!
5. Pozytywne myślenie ma dotyczyć każdej sfery życia
Załóżmy, że we wtorkowy poranek zachwyciłeś się porannym wschodem słońca do tego stopnia, że ogarnęło cię pozytywne nastawienie. – To wcale nie oznacza, że jeśli podobny wschód nie zadziała na ciebie w taki sam sposób w środę czy piątek, to coś z tobą jest nie tak – przekonuje psycholog. Może będzie wtedy inne ciśnienie. Albo będziesz miał inny nastrój. I zwrócisz uwagę na coś innego albo nie zwrócisz uwagi na nic. I to też jest OK. Kilka lat temu głośno było o amerykańskiej książce „Smile or Die. How Positive Thinking Fooled America” Barbary Ehrenreich. Autorka pisze wprost o terrorze pozytywnego myślenia. Ehrenreich przekonuje, że ludzie są różni. I że nie ma sensu naginać swoich umysłów dla aktualnych trendów, bo w najlepszym razie może się to skończyć frustracją. – Na pewno jest wiele sytuacji w życiu, w których warto komuś powiedzieć: „Nie martw się. Będzie dobrze!”. Ludzie często zadręczają się drobiazgami i wtedy takie zdanie doda im otuchy i być może sprawi, że nie będą wyolbrzymiać tego, co ich
spotkało – mówi Tomasz Wojtoń. – Ale z drugiej strony jest wiele sfer życia, w których przekonywanie kogoś lub siebie, że „będzie dobrze”, to zwykłe kłamstwo. Walka z chorobą? Kłopoty w pracy? Nikt nie da żadnej gwarancji! – dodaje psycholog. I może w takich sytuacjach przymiotnik „pozytywne” warto wtedy zastąpić słowem „racjonalne”? A słowo „myślenie” wyrazem „podejście” i… wtedy naprawdę wyraźnie zobaczymy, w których sferach naprawdę będzie dobrze!
Michał Dobrołowicz
[
]( http://www.hellozdrowie.pl/ )