Afera lodówkowa, czyli "tępe feminy", stereotypy i brak poczucia humoru
Część z was pewnie już słyszała, że "banda tępych feministek" z WP wniosła lodówkę na czwarte piętro. Część z was twierdzi również, że zrobiły to tylko po to, żeby pokazać światu, że są silniejsze od mężczyzn i udowodnić wyższość jednej z płci. No i tu się właśnie mylicie. Ale zacznijmy od samego początku.
Środa rano, siedziba Wirtualnej Polski w Warszawie. W odzewie na słowa posła Marka Jakubiaka z partii Kukiz '15, który w Polskim Radiu stwierdził, że "feminizm zawsze kończy się tam, kiedy trzeba wnieść lodówkę na czwarte piętro", redakcja WP Kobieta postanawia poruszyć te kwestię. Chce zrobić to w zabawny i luźny sposób, nie obrażając nikogo i dobrze się przy tym bawiąc. Pada pomysł wniesienia służbowej lodówki po schodach. I tu zaczyna się "afera lodówkowa".
4 wspaniałe
Cztery kobiety i dziennikarki, Karolina Wierzbińska, Agata Kalińska, Karolina Rogaska i Paulina Brzozowska podejmują wyzwanie. Wnoszą lodówkę na czwarte piętro i robią to w niespełna cztery minuty. Czują się dumne z siebie i zadowolone, że udało im się pokazać Polsce, że babeczki potrafią. Właśnie wtedy w sieci rozpętuje się piekło.
Jestem jedną z tych czterech kobiet. Z mojej drużyny jestem dumna jak nie wiem co. Dlatego ciężko mi zrozumieć, dlaczego odzew na naszą akcję był w większości negatywny. Główny argument? "Feministki we cztery odwaliły to, co zrobiłoby dwóch facetów". Tym samym większość z was zarzuca nam, że strzeliłyśmy sobie w stopę. Bo pokazałyśmy, że wcale nie jesteśmy lepsze od mężczyzn. Tylko, że my wcale nie zamierzałyśmy pokazywać, kto jest lepszy.
Lotem błyskawicy
Opis naszej akcji bardzo szybko pojawił się na takich portalach jak Wykop.pl, Okopress.pl i rozpętał burzę w social mediach. Szkoda tylko, że nie z tych powodów, na które liczyłyśmy. Po pierwsze, zaskoczyła nas ogromna ilość hejtu ze strony innych kobiet. To naprawdę bardzo przykre, że jedna z nas potrafi drugiej wbić szpilę, zamiast się solidaryzować i wspierać. Kobiety nie powinny być dla siebie wrogami, nie tędy droga. W grupie jesteśmy najsilniejsze i najlepsze. Niestety komentarze, które pojawiły się pod naszym postem na Facebooku, to wylęgarnia nienawiści. "Od wnoszenia to są firmy przewozowe..., a nie na takie głupoty nerwy tracić", "Zrobić zdjęcie przy lodówce żadna sztuka", "To teraz do kopalni, do ubojni, w zbijaniu palet pewnie też sobie poradzicie. Trzymam kciuki" – takich opinii od innych kobiet było całe mnóstwo.
Ze strony męskiej w zasadzie spodziewałyśmy się negatywnych wypowiedzi. Przede wszystkim dominowały wśród nich twierdzenia, że feministki są głupie, że wnoszeniem lodówki na czwarte piętro pokazałyśmy tylko, że mężczyźni są lepsi, bo oni wnieśliby ją we dwóch. Naszym zdecydowanym faworytem była wypowiedź pana Korneliusza: "Pośmiewiska z was nie ma końca… tępe feminy". W sieci jak grzyby po deszczu pojawiły się memy i zdjęcia z prześmiewczymi komentarzami pod tytułem "same się pogrążyły", "chciały zabłysnąć, pokazały, że są słabe".
Zderzenie z prawdą
To teraz uwaga, zapnijcie pasy, bo zderzenie z prawdą może zaboleć. Żadna z nas nie zamierzała pokazywać, że jesteśmy silniejsze czy lepsze od mężczyzn. Nie na tym polega feminizm. Nam zależy przede wszystkim na tym, żeby obie płcie traktowano na równych zasadach i darzono jednakowym szacunkiem. Poseł Jakubiak, który nie odniósł się do naszego odzewu, powinien o tym pamiętać. Nie chodzi o to, żeby pokazać, jakie to z nas "Herod-baby", które nie potrzebują mężczyzn i same sobie poradzą. Pewnie, że potrzebujemy! Panowie są wspaniali i dobrze mieć ich obok. Tak jesteśmy skonstruowani, że dwie płcie się uzupełniają i mają tworzyć jeden organizm. Na tym to polega. Nie na wyścigach dotyczących tego, kto jest lepszy i silniejszy. Mamy być równi sobie. Żyć w zgodzie. Tego chcą feministki. I byłoby całkiem miło, gdyby chcieli tego wszyscy. Również faceci.
Dlatego też wszystkim, którzy najwyraźniej nie zrozumieli idei wnoszenia przez nas lodówki po schodach i nie pojęli, dlaczego tak naprawdę to zrobiłyśmy, zdradzę sekret: dla zabawy i przełamania stereotypu. Kobiety mogą same sobie radzić z trudnymi kwestiami. Nie znaczy to, że chcą pozbawić męskości swoich partnerów, kolegów i braci. "Afera lodówkowa" jak zwykłam ją nazywać w rozmowach ze znajomymi, to zbędny dramat tam, gdzie chodziło o zabawne podejście do tematu i wypowiedzi posła.
Za wszystkie słowa wsparcia serdecznie dziękujemy, bardzo miło widzieć, że są jeszcze osoby, które chcą się solidaryzować. Całej reszcie mówimy: więcej sympatii do świata. Życie jest fajne, feminizm jest fajny, kobiety są super, mężczyźni też. Po co zalewać się żółcią?