Afera o podręcznik do 4 klasy podstawówki. Internauci ocenili zdjęcie zbyt pochopnie
Setki osób komentowały, oburzały się, przekrzykiwały. Tym razem władza została oskarżona niesłusznie.
04.07.2018 | aktual.: 04.07.2018 20:28
"Mężczyzna ma siusiaka, który wystaje na zewnątrz. Kobieta ma dziurkę, która sięga do wewnątrz. Przydają się, kiedy chce się mieć razem dziecko. Siusiak wpasowuje się do dziurki. Po jakimś czasie do środka wtryskuje z niego trochę białego płynu. To sperma z plemnikami". W internecie wybuchła burza po tym, jak oburzeni rodzice zaczęli publikować zdjęcie podpisane "Tak wygląda podręcznik Zalewskiej do 4. klasy". Jednych mierziło infantylne słownictwo, inni twierdzili, że to zdecydowanie zbyt wcześnie na naukę "o siusiakach i dziurkach".
"Krzyczą głośno o tym, że obnażanie i tak dalej nie powinno mieć miejsca. Że mycie i dotykanie części intymnych to grzech, a w książce pokazują penetrację i buziaczki" - pisze jeden z oburzonych internautów na Facebooku.
Według informacji podawanych w internecie obrazki pochodzą z podręcznika do klasy 4., ale jak się okazuje, uczniowie go nie zobaczą. Nic w tym dziwnego, bo władza raczej o seksualności chce w szkołach milczeć. Jak się okazuje, słynna strona pochodzi z "Małej książki o miłości" autorstwa Pernilli Stalfelt, więc tysiące internautów dało się sprowokować, bo książka ta w Polsce nie jest podręcznikiem.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl