Alanie, czy ci nie żal… Czy matkom nadającym dziś fantazyjne imiona dzieciom niebawem będzie wstyd?
Ludzi elektryzuje temat imion. Które są modne, które mniej, z czym nam się kojarzą? Trudno się dziwić. Temat dotyczy wszystkich, od Aurelii do Zenobii. W rankingach najpopularniejszych imion odbijają się coraz częściej nie tylko osobiste gusta, ale też memy i hasztagi.
03.04.2018 | aktual.: 03.04.2018 20:29
Kilka lat temu na Wyspach na szczyty zestawień z popularnymi imionami dla dziewczynek trafiało imię Alexa – żeński odpowiednik imienia Alex. Taka Aleksandra dla leniwych. W 2016 roku było to 21. najchętniej nadawane imię, rok później zniknęło z pierwszej setki. Wszystko zmieniło się po wypuszczeniu przez Amazona swojej Alexy.
Relatywnie mało znane w Polsce urządzenie jest domowym odpowiednikiem iPhone'owej Siri. Sterowany głosem "robot" potrafi m.in. wyszukać dla użytkownika muzykę czy film, nastawić budzik czy przedstawić prognozę pogody. W domu można połączyć Alexę np. ze sterowanym elektronicznie oświetleniem czy alarmem, co w praktyce pozwala na głosowe zarządzanie mieszkaniem.
Popularność imienia Alexa nie tylko spadła o kilkaset procent w skali roku, ale też spowodowała, że osoby, które nazwały córce to imię, zaczęły unikać publicznego zwracania się do dziecka po imieniu. Trudno się dziwić, zważywszy, że każde polecenie do robota Amazona musi zaczynać się słowem "Alexa", żeby urządzenie "wiedziało", że pytanie jest kierowane do niego, a nie np. do innej osoby znajdującej się w pomieszczeniu.
Inne imiona, których nadania swoim dzieciom zaczęli wstydzić się Brytyjczycy, to Stan i Ollie. Za utratę popularności Stana odpowiada popularny w anglojęzycznej sieci hasztag #stan oznaczający nękającego wielbiciela (od "stalker fan").
Spadek popularności imienia Ollie, wcześniej w okolicach 60. miejsca rankingu najpopularniejszych imion dla chłopców, przypisuje się natomiast wzrostowi popularności… karmy dla psów Ollie. Trudno się dziwić, że nadawanie dziecku imienia kojarzonego z brand hero żarcia dla zwierząt może zniechęcać.
Jedna z większych stron parentingowych przeprowadziła jakiś czas temu badanie, z którego wynika coś, co dla większości z nas jest oczywiste. Główny powód zniechęcający do nadania potomkowi danego imienia to negatywne skojarzenie z osobą je noszącą. Raczej nie nazywa się dziecka imieniem nauczycielki, której baliśmy się przez całe liceum.
Drugim powodem jest niekompatybilność brzmieniowa z nazwiskiem. Około 70 proc. przyszłych rodziców odrzuca imiona ze względu na skojarzenia z czymś "głupim lub wulgarnym".
Jeśli chodzi o imiona wywodzące się od nazw kolorów, w ostatnich latach imię Violet zdeklasowało całkiem popularną Scarlett. Z kolei imię Harvey, po wybuchu skandalu z Harveyem Weinsteinem, czekał ten sam los co imię Adolf w powojennej Europie.
Trudno określić, jak sprawy mają się w Polsce. Rodziców małych Julek, Zoś i Amelek, a także Franków, Antosiów i Stasiów nie zniechęca niesłabnąca popularność tych imion. Od niemal dekady popularne w Polsce imiona są bardzo podobne. Hegemonię Julii mogłoby obalić chyba tylko ochrzczenie sekslalki tym imieniem. Można się zastanawiać, czy wstydzą się mamy Alanków i Brianków, wyśmiewane bez opamiętania w sieci w seriach niewybrednych dowcipów.