Alina Sztoch reaktywowała kultową markę. "To była jedna wielka harówka"
- Około dwa lata temu przeszłam na zmodyfikowany system 4-dniowego tygodnia pracy - pracuję cztery dni, ale po 10 godzin. Odpowiada to moim potrzebom, choć nie uważam, że u każdego taki system się sprawdzi – mówi Alina Sztoch, prezeska firmy Kubota znanej z produkcji kultowych klapków.
Justyna Sokołowska, Wirtualna Polska: Reaktywacja marki kojarzącej się Polakom z popularnymi w latach 90. klapkami okazała się strzałem w dziesiątkę i przykładem trafnych oraz wizjonerskich decyzji biznesowych. Czy będąc dzieckiem, miała pani predyspozycje do ponadprzeciętnej przedsiębiorczości, kreatywności i pracowitości?
Alina Sztoch: Zawsze byłam zaangażowana na 200 proc. w to, co robiłam. Bez względu na to, czy to była gra w piłkę nożną, gry strategiczne w weekend czy nauka fizyki. Mam tak do dziś, że lubię robić rzeczy, a jeszcze bardziej lubię robić je jak najlepiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I po latach Alina Sztoch mocno zaznacza swoją obecność w biznesie. Zatem pozostaje zapytać, czym w obecnych czasach należy się kierować, by odnieść sukces i zawojować rynek pracy?
Nie wiem, czy słowo zawojować jest odpowiednie, ponieważ jest nacechowane szybkością i intensywnością, które według mnie nijak się mają do żmudnego budowania kompetencji zawodowych w zasadzie przez całe życie. Uważam, stety lub niestety, że zdobywanie umiejętności wartościowych na rynku pracy odbywa się już od najmłodszych lat, często nieświadomie, poprzez czytanie, podróżowanie, uprawianie sportu, życie towarzyskie, a nawet… wagarowanie.
To wszystko wielowymiarowo poszerza nasze horyzonty, kształtuje tożsamość, wzmacnia nasze naturalne potencjały i stanowi swego rodzaju bazę do zbudowania zestawu umiejętności, za który pracodawcy są w stanie, a co ważniejsze, chcą dużo zapłacić. Na pewno wartościowym miksem jest zestaw cech i postaw takich jak: łatwa adaptacja do zmian, odpowiednie przyjmowanie i przekazywanie informacji zwrotnej, wysokie zaangażowanie oraz poczucie odpowiedzialności za obszar. Na stanowiskach menedżerskich i dyrektorskich dodałabym jeszcze priorytetyzację zadań, umiejętność, z którą sama mam największy problem.
Jak dużo musiała pani pracować na sukces Kuboty? Czy wiązało się to z całą listą wyrzeczeń?
Jestem osobą, która od dziecka zmaga się z perfekcjonizmem. W życiu zawodowym także. Reaktywacja Kuboty to była jedna wielka harówka moja, jak i moich najbliższych wspaniałych współpracowniczek i współpracowników. Z jednej strony wiem, że gdyby nie ona, to nie bylibyśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy, ale z drugiej wiem też, że wszyscy od wielu lat żyjemy w permanentnym stresie, za mało śpimy, za mało się ruszamy, za mało odpoczywamy.
Całe szczęście jakiś czas temu przeczytałam książkę "Dlaczego śpimy", która zmieniła moje życie i od tamtej pory staram się pracować mądrzej, dbać o rutynę, sen czy urlop. Wszystko po to, by w końcu żyć zdrowiej, pracować mniej, ale efektywniej. To ważne dla zrozumienia, że kolejny dzień zaczyna się w przeddzień wieczorem, a to, w jaki sposób się regenerujemy, ma wpływ na to, jakimi jesteśmy liderami.
Czy praca na sukces Kuboty mieściła się w czterech dniach w tygodniu? Są osoby, które postulują taki model pracy.
Uważam, że temat jest na tyle wielowymiarowy i mający tak wiele odcieni szarości, że niemożliwe jest jednoznaczne sklasyfikowanie go jako coś dobrego lub złego. W niektórych branżach i odpowiednio zorganizowanych przedsiębiorstwach jego wprowadzenie jest jak najbardziej możliwe i może przynosić wymierne korzyści firmom, jednak nie sprawdzi się on zawsze i wszędzie. Co więcej, odmienności są możliwe nawet w jednej firmie, ponieważ np. u nas można go byłoby zastosować do niektórych stanowisk, ale nie do np. logistyki, obsługi klienta, czy administracji.
Ja np. około dwa lata temu przeszłam na zmodyfikowany system 4-dniowego modelu pracy w tygodniu, z tym że pracuję te cztery dni, ale po 10 godzin. Odpowiada to moim potrzebom, ale nie uważam, że u każdego taki system się sprawdzi. Kwestie kształtowania modelu pracy są naprawdę bardzo skomplikowane i w każdym przypadku wymagają bardzo dogłębnej analizy wdrożenia.
W jednym z wywiadów powiedziała pani, że skończyła się era, w której praca przez 16 godzin dziennie jest uważana za coś pozytywnego. Te słowa wywołały lawinę komentarzy, czy nadal pani podtrzymuje swoją opinię?
Faktycznie moje słowa w jednym z wywiadów, że skończyła się gloryfikacja kultury permanentnego przepracowania, wywołały sporą burzę. Wiele osób się ze mną zgodziło, że faktycznie to czuć, a realnym tego przykładem są zmieniające się kultury organizacyjne i postawy liderów. Inni, w dużo bardziej ostrych słowach, twierdzili, że to ściema, i że osoby na niskim stanowisku nadal pracują ponad siły i tylko osoby oderwane od rzeczywistości (w rozumieniu "na wysokich stanowiskach") mogą tak mówić. Niestety osoby, które tak pisały, nie do końca uchwyciły sens moich słów. Ciężar znaczeniowy jest postawiony w zupełnie innym miejscu.
Rozumiem, że nie ma pani na myśli, że Polacy nie pracują ciężko, bo nawet badania mówią, że w 2023 r. byliśmy drugim najbardziej zapracowanym narodem w Europie. To co w takim razie zmieniło się w podejściu do pracy Polaków?
Przestaliśmy to zasuwanie ponad siły gloryfikować, a praca po kilkanaście godzin dziennie przestała być oceniana jako jednoznacznie szlachetna czy dobra. Widać, że ludzie pracują mądrzej. Są bardziej uważni na swoje potrzeby, jednocześnie starają się, by nie robić tego kosztem swojej efektywności. Stawiają na rozwój, automatyzację pracy, optymalizowanie swoich rutyn, i w końcu dbanie o zdrowie. Uważam, że warto o tym mówić, bo to być może najważniejszy i najpiękniejszy trend na rynku pracy od dekad.
Czyli praca ponad siły i zaciskanie zębów nie mają już racji bytu?
Czasami są w biznesie konieczne i jest to zupełnie normalne. Chodzi tylko o to, żebyśmy nieustannie szukali w sobie, w swoich zespołach obszarów do wzrostu i nie zachwycali się bezmyślnie liderami, którzy nieustannie wyrzucają siebie i swoich współpracowników spoza strefy komfortu. Oczywiście, jest to niesamowicie trudny dla obu stron proces, który wymaga dużej czujności, otwartości, asertywności, dojrzałości, ale jest możliwy. Kubota jest tego najlepszym przykładem i z niczego nie jestem bardziej dumna w swojej karierze zawodowej, niż właśnie z tego.
Justyna Sokołowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Alina Sztoch jest nominowana w plebiscycie #Wszechmocne w kategorii #Wszechmocne w biznesie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl