Alkohol na studniówce. "Przemycali nam rodzice"
Helena rok temu miała swój bal maturalny. Jak wspomina, rodzice niektórych uczniów zdecydowali się wnieść na salę alkohol dla maturzystów. – Butelki, w których, zamiast gazowanych napoi, był szampan. Normalnie postawili je na stołach – wspomina.
Browary Polskie przywołały wyniki badań Instytutu IQS, które zostały przeprowadzone w styczniu 2025 roku. 62 proc. osób przyznało, że spożywało alkohol na studniówce. 72 proc. ankietowanych widziało kogoś, kto sięgał po procentowy napój, a aż 90 proc. potwierdziło, że słyszało o kimś, kto zdecydował się pić w trakcie imprezy.
– Wszyscy dobrze wiemy, że alkohol na studniówkach był zawsze. Kto miał się napić, to się napił – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Karolina Mikulska, która była osobą towarzyszącą na studniówce, gdzie uczestnicy mogli po alkohol sięgnąć legalnie, za zgodą organizatorów.
Jednak wiele szkół nie ma tak liberalnego podejścia do spożywania alkoholu podczas balu maturalnego, co wspomina Helena, zeszłoroczna maturzystka.– Z niepokojem rozglądałam się za naszą wychowawczynią, bo prosiła nas o zachowanie rozsądku. Gdyby to zauważyła dyrektorka… – opowiada.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Aneta Kręglicka wspomina osiemnastkę i studniówkę
"Uniknęli cyrku"
Karolina Mikulska towarzyszyła koledze na studniówce. Rozmówczyni Wirtualnej Polski była wówczas w pierwszej klasie liceum i sama nie sięgała po alkohol. Jednak - jak wspomina - nauczyciele podeszli do tematu napojów wyskokowych "na luzie". Zostało uzgodnione, że każdy maturzysta (wszyscy skończyli już 18 lat) może wypić symboliczną lampkę szampana oraz kieliszek wina.
– Wiadomo, że nie było alkoholu jak na weselu. Był przynoszony przez kelnerów w coolerach. Nauczyciele też go trochę spożywali, z tego, co pamiętam. Jak dla mnie było to bardzo fajne podejście, że nie trzeba było się kryć i przelewać alkoholu samodzielnie do butelek po tymbarkach, a potem pić w krzakach. Wszyscy dobrze wiemy, że alkohol na studniówkach był zawsze. Kto miał się napić, to się napił. To był fajny gest, że nauczyciele zezwolili i nie robili problemów. W sumie uniknęli tego cyrku chowania się po kątach i pokazali, że można do tego podejść z kulturą – mówi uczennica liceum.
Jak dodaje, uważa, że wszystko jest dla ludzi i nie ma sensu robić ze spożywania alkoholu tematu tabu.
Inaczej sytuacja prezentowała się w tym roku w jednej z podwarszawskich szkół, gdzie pracuje Karolina. Nauczycielka w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że studniówka nie jest imprezą organizowaną przez szkołę, tylko przez komitet studniówkowy, w skład którego wchodzą rodzice. Nauczyciele byli obecni na balu bardziej jako goście.
Wszyscy tegoroczni maturzyści podczas studniówki byli już pełnoletni i - jak podkreśla - oficjalnie alkoholu na stołach nie było. I choć regulamin zabraniał spożywania napojów wyskokowych, pilnujący maturzystów dorośli o pewnej porze przymykali już oko na to, co znajduje się na stołach.
– Wiadomo, że ten alkohol gdzieś był. Uczniowie w dzisiejszych czasach raczej się z tym nie kryją. Już po północy można było zauważyć butelki – przyznaje Karolina.
"Bałam się takiego rozwiązania"
Helena mówi, że w tym roku studniówkę ma jej kuzynka. Maturzystka zastanawia się, czy jej znajomi zdecydują się na wniesienie alkoholu na imprezę, mimo że obowiązuje ich zakaz. Tak samo było w przypadku Heleny, która uczęszczała do tego samego liceum, a swoją studniówkę miała rok temu.
– Alkohol przemycali nam rodzice. Wnieśli butelki, w których, zamiast gazowanych napoi, był szampan. Normalnie postawili je na stołach. Przyznam, że bałam się takiego rozwiązania. Bo co jeśli ktoś przesadzi i będzie po nim widać, że napój w kubeczku to nie soczek? – wspomina 20-latka.
Przyznaje, że sama również sięgnęła po alkohol, jednak wypiła symboliczną ilość. Wiedziała też, że oprócz ukrytego szampana jej koledzy przemycili małpki z mocniejszymi trunkami, które później "cichaczem" wypijali w łazienkach lub na dworze przed restauracją, gdzie trwała impreza. Helena pamięta osoby, które raczej nie kontrolowały ilości spożywanych alkoholi i w pewnym momencie było widać, że są pod wpływem.
– Jeden z kolegów w pewnym momencie odszedł od stołu chwiejnym krokiem. Widziałam, że obecni rodzice, którzy nas pilnowali, patrzyli tylko na niego z zażenowaniem. Z niepokojem rozglądałam się za naszą wychowawczynią, bo prosiła nas o zachowanie rozsądku. Gdyby to zauważyła dyrektorka… Mieliśmy dużo szczęścia, bo jakoś go upilnowaliśmy, trochę wytrzeźwiał i w końcu odebrali go rodzice – dodaje.
20-latka wspomina, że wychowawczyni pokręciła tylko głową, choć było wyraźnie widać, że jest zdenerwowana. Jednak tym razem puściła to płazem. – Jestem pewna, że gdyby zauważyła nas dyrektorka, mocno byśmy wszyscy oberwali – kwituje.
"Nauczyciele udają, że nie wiedzą"
Wspomniane badania IQS wykazały, że maturzyści podczas studniówki najczęściej sięgają po wódkę (80 proc.). Drugi w kolejności jest szampan (28 proc.). Rzadziej uczniowie sięgają po gotowe drinki (11 proc.), piwo (9 proc.) czy wino (8 proc.).
- Myślę, że każda rzecz, która jest zabroniona, wzbudza emocje. Picie łapczywe w szatni z gwinta albo z plastikowego kubka na pewno nie ma nic wspólnego z kulturą picia. Oczywiście alkohol jest substancją neurotoksyczną i nie ma co się oszukiwać. Wszystkie badania pokazują, że każda ilość alkoholu szkodzi naszemu mózgowi, ale jest on ciągle legalną substancją, którą można kupić - mówi Wirtualnej Polskie psycholożka Dorota Minta.
Ekspertka zwraca przy tym uwagę, że nauczyciele, którzy przyzwolą na lampkę szampana czy wina podczas balu maturalnego, potraktują maturzystów jako poważnych ludzi - w większości są to przecież osoby pełnoletnie.
- Studniówki nie są w szkołach, tylko zwykle hotelach, restauracjach. Może lepiej podejść do tematu w sposób jawny, kontrolowany i kulturalny, niż dawać zakaz. Uczniowie udają, że go respektują. Nauczyciele udają, że nie wiedzą, gdzie ci uczniowie piją. Dużo w tym jest hipokryzji. Może trzeba otwarcie z młodzieżą rozmawiać o tym, jak się zachować w takich sytuacjach, jak to robić, czy to warto, czy nie warto - tłumaczy psycholożka.
Przypomnijmy, że ustawa o wychowaniu w trzeźwości zabrania spożywania napojów alkoholowych na terenie szkół. Sam alkohol jest substancją silnie toksyczną i jego nadużywanie wywołuje niebezpieczne dla zdrowia, a nawet i życia konsekwencje.
Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski