Anglia. Matka 13 dzieci zmarła na Covid. Żona złożyła jej hołd
35-letnia Sonia Partridge odeszła we wtorek rano w otoczeniu swojej rodziny. Jej żona Kerry Ann została sama z gromadką dzieci – sześciorgiem własnych, dwójką ukochanej i piątką wspólnych, które miały dzięki dawcy nasienia.
"Daily Mail" podaje, że kobieta z Stockton-on-Tees w hrabstwie Durham przegrała z koronawirusem w momencie, gdy bliscy innych ofiar oskarżają premiera Johnsona o "błędne decyzje". Partnerka Sonii wyznała, że 35-latka "kochała wszystkich z pasją" i że samotna opieka nad 11. najmłodszych pociech "wydaje się bardzo trudna".
W rozmowie z mediami Kerry Ann powiedziała, że ich rodzina potrzebuje wsparcia. Jak się okazuje, dostali zawiadomienie o eksmisji, do tego czeka ich pogrzeb, na który ich nie stać. W związku z trudną sytuacją powstała zbiórka pieniędzy na ich rzecz. – Wchodzę do pokoju i spodziewam się, że ją zobaczę. Ale jej tam nie ma – cytuje wdowę "Daily Mail". – Patrzę, jak młodsze dzieci biegają dookoła, jakby nic się nie zmieniło, i bardzo trudno jest zaakceptować, że nigdy nie zobaczy, jak one dorastają.
35-latka z 13. dzieci nie żyje
Dodała, że Sonia, która cierpiała na różne dodatkowe schorzenia, po zakażeniu była w stanie wypowiedzieć jedno lub dwa słowa. Do szpitala trafiła w piątek 13-go listopada. – Byliśmy przy niej, kiedy umierała – przyznała Kerry Ann. – Była zbyt zmęczona i zdecydowała, że zdejmie maskę tlenową, a potem odeszła bardzo szybko – dodała zapłakana.
16-letnia córka zmarłej, Meera Jo widziała swoją matkę w szpitalu przed śmiercią i powiedziała, że nigdy nie znajdzie odpowiednich słów, aby oddać jej hołd. – To zdarzenie pozostawiło ogromną dziurę w naszym życiu. Trudno powiedzieć maluchom, że mama odeszła z aniołami i nie wraca do domu – wyznała.
Zobacz także: Zaskakujące ogłoszenie szpitala tymczasowego. Ratownik medyczny nie pozostawia zbędnych złudzeń
Najmłodsze dziecko Sonii ma tylko dwa lata. Jej żona stara się robić wszystko, by poprawić dzieciom samopoczucie. Powoli przygotowują się do świąt, robiąc m.in. ozdoby choinkowe. – Sonia uwielbiała Boże Narodzenie, to była jej ulubiona pora roku – opowiadała Kerry Ann. – Była gospodynią domową, fundamentem naszego domu. Cały czas biegała dookoła, opiekując się dziećmi, upewniając się, że pranie jest zrobione. Chcemy, żeby ludzie wiedzieli, jaka była niesamowita – zapewniła Partridge.
Bratowa Soni, Hannah Raine, powiedziała mediom, że 35-latka nie miała żadnych objawów koronawirusa, a potem nagle poczuła się, tak jakby miała "normalne przeziębienie". –Zaleciłam jej, żeby zrobiła test, ale stwierdziła tylko, że nic jej nie będzie, a potem musiała iść do szpitala 13-go i po 48 godzinach było jasne, że nie będzie powrotu – relacjonowała.