Anita Werner o rodzicach. "Nie jest łatwo, gdy traci się mamę"
- Nie jest łatwo, gdy traci się mamę, żegna się ją na cmentarzu w dzień własnych 30. urodzin – wyznaje dziennikarka. Anita Werner to ulubienica widzów. Piękna, pracowita, inteligentna, a do tego z ogromnym bagażem doświadczeń. Zdradziła kilka szczegółów ze swojej przeszłości.
*Posiadasz lub kupujesz samochód? Weź udział w ankiecie. *
Pani z telewizji
Anita Werner ma za sobą karierę w modelingu, grywała w filmach, swoich sił próbowała nawet jako piosenkarka. Z wykształcenia filmoznawca, z pasji – dziennikarka. Widzowie ją pokochali. I choć nie dzieli się swoim życiem prywatnym zbyt często, czasem otwarcie opowiada o tym, co przeszła. O chorobie mamy, potem taty.
Śmierć mamy
- Nie jest łatwo, gdy traci się mamę, żegna się ją na cmentarzu w dzień własnych 30. urodzin. To działa jak taka symboliczna klamra. I nie jest łatwo, gdy tata-bohater jest zaatakowany przez poważną chorobę. Tata jest dzielny i bardzo dobrze radzi sobie z tym stanem, w którym jest. Ale nigdy już nie pojeździ na swoich ukochanych nartach, swojego ukochanego samochodu też już nie poprowadzi – opowiada Werner w "Uwadze".
Choroba, z którą trudno wygrać
Mama dziennikarki zmarła na nowotwór. Rak piersi. - Sama znalazła guza w piersi, bardzo szybko ją zoperowano, była pod stałą opieką lekarzy. Nagle, po niecałym roku, zaczęła mieć bardzo złe wyniki. Okazało się, że ma przerzuty do mózgu, kości i wątroby. Od tego momentu to już było powolne umieranie. Trwało trzy miesiące, z dnia na dzień było coraz gorzej. Pamiętam, jak odwiedziłam ją w szpitalu i powiedziała: "Zobacz, ile tu jest młodych dziewczyn. Anitka, błagam cię, badaj się". Te słowa wryły mi się w pamięć. Rak jest chorobą, która odziera człowieka z godności i człowieczeństwa. Patrzyłam na to, jak potrafi zmaltretować... – wspominała wcześniej Werner w rozmowie z "Galą".
Opiekuje się tatą
W najnowszym wywiadzie dziennikarka przyznaje, że dziś opiekuje się tatą. Przeżył trzy udary. - Takie jest życie. Mój tata, kiedy dochodził do siebie po trzecim, najcięższym udarze mózgu, powiedział: "Taka jest statystyka. Kogoś musi trafić". Był bardzo dzielny. Podziwiam tatę za ogromną siłę wewnętrzną i poczucie humoru, które na szczęście mu nie zgasło. W najtrudniejszych sytuacjach trzeba po prostu organizować życie tak, żeby wszystko działało – opowiadała.
Dzieciństwo w blokowisku
W programie "Uwaga" Werner zabrała widzów także w krótką podróż po swoim dzieciństwie. Z uśmiechem przyznaje, że było "dobre, szczęśliwe, fajne i bardzo intensywne". - Miałam mnóstwo zajęć dodatkowych. Chodziłam na tenisa ziemnego, na taniec jazzowy, do szkoły muzycznej. Każdego dnia miałam jakieś zajęcia – wspomina. Po tacie odziedziczyła smykałkę do sportu, po mamie ciekawość świata. Nie dla niej było jedno zajęcie.
Gwiazda z osiedla
- Jak zagrałam w "Słodko-gorzkim", to okoliczne towarzystwo złożone z rosłych młodych mężczyzn zainteresowało się, że zagrałam w filmie Władka Pasikowskiego. Grałam tam taką postać, która miała romans z nauczycielem, którego grał Bogusław Linda. I któregoś dnia po premierze filmu mój tata schodzi rano po bułki i za chwilę się wraca na górę. Mówi do mnie: "widziałaś, co jest napisane na dole?". Zeszłam na dół, a tam taki napis: "Anita, kochamy cię. Chłopcy z Limanki. PS. Linda masz wpie…". I wtedy pomyślałam sobie: "wow, jestem bezpieczna! Nikt mnie tutaj nie ruszy" – opowiada Werner.